Parkingi, kina, gabinety lekarskie. Technologia w praktyce – utrudnia, a nie ułatwia

Parkingi, kina, gabinety lekarskie. Technologia w praktyce – utrudnia, a nie ułatwia

Parkingi, kina, gabinety lekarskie. Technologia w praktyce – utrudnia, a nie ułatwia
Adam Bednarek
06.04.2014 17:23

Wydrukowanie biletu z parkomatu to męczarnia, zarezerwowanie miejsca w kinie w automacie i tak często kończy się tym, że musimy pójść do tradycyjnej kasy. To z nami jest coś nie tak czy urządzenia, które powinny nam służyć, zawodzą?

„Wyobraźmy sobie, że teraz na dworze jest -23, śnieg pada, moje okulary zaparowane, mam narciarskie rękawiczki, jak ja mam teraz wpisać na tej małej klawiaturze, że chcę miejsce na parkingu” - mniej więcej w takim barwnym stylu jeden z przebywających w Łodzi kierowców ocenił tamtejsze parkomaty. Zobaczcie sami, bo to naprawdę ciekawy materiał:

Parkomaty czy piekłomaty?

Teoretycznie moglibyśmy stwierdzić, że pan ze swoim show trochę przesadza. W końcu po przeczytaniu instrukcji wszystko stałoby się jasne. Trudno jednak nie przyznać mu racji, bo całkiem celnie wypunktował absurdalne działanie prostej maszyny, jaką powinien być parkomat.

Wkładamy pieniądze, wciskamy przycisk, drukujemy „kwitek” - ot, cała filozofia, tak to powinno wyglądać. W Łodzi jest jednak inaczej. Po co komu nasz numer rejestracyjny? Klawiatura alfabetyczna? Nieczytelna instrukcja?

To absurd, że tak prosta czynność wymaga od nas aż takiej aktywności

I nie musi padać śnieg, byśmy stwierdzili, że to wszystko trwa za długo.

Proste urządzenie, jakim jest parkomat, sprawia, że do technologii niektórzy zaczynają czuć wstręt. Wszystko ma być proste, tymczasem na parkingu „męczymy” się z komputerem, który ma nam pomagać, a jego okiełznanie staje się skomplikowanym zadaniem. Bo system jest niewygodny i przede wszystkim nielogiczny.

Możemy się domyślać, że takich zdenerwowanych panów jest więcej. I zamiast cieszyć się, że technologia zastępuje człowieka, ci zaczynają żałować: „z panem parkingowym z saszetką od razu bym się dogadał!”.

A tak przecież nie jest tylko na parkingach. Na pocztach coraz częściej znajdziemy małe „drukarki” z biletami, dzięki którym wiemy, które mamy miejsce w kolejce i gdzie powinniśmy się udać. System działa?

Sam widziałem, jak ludzie podchodzili do pracowników i pytali się, co mają wcisnąć, a później gdzie mają się udać. W banku było podobnie, zresztą sam nie wiedziałem, gdzie powinienem pójść, bo „komputer” nie opisywał mojego problemu.

Czemu technologia nie pomaga tego zmienić?
Czemu technologia nie pomaga tego zmienić?© demotywatory.pl

Mój przypadek był skrajny, ale taki kłopot mają często starsi ludzie, którzy wchodzą na pocztę i nie rozumieją, o co w tym wszystkim chodzi. To wina technologii czy zwykłych „użytkowników”, którzy nawet nie próbują się nauczyć?

Dostosuj się lub... zgiń?

Z jednej strony takie są efekty postępu. Komputery są wszędzie, technologia ma ułatwiać nam życie, nie chcesz się jej nauczyć, masz problem. Z drugiej naprawdę często sami widzimy, że z tą technologią coś jest nie tak.

Kupowaliście kiedyś bilet w automacie kinowym? Sam w Łodzi kilkukrotnie widziałem, że system nie działał. Albo nie przyjmował banknotów. Albo nie chciał sprzedać biletu, który później dostałem w kasie bez żadnych problemów. To nie Łódź jest przeklęta, bo słyszałem, że w Lublinie jest tak samo.

I widząc taki automat sam nie mam ochoty do niego podchodzić, bo mam wrażenie, że coś pójdzie nie tak. Nie chce mi się użerać z głupim komputerem, straciłem do niego zaufanie. Skoro ja tak mam, to jak reagować mają ludzie starsi, dla których nowe technologie to czarna magia?

Przykłady można by mnożyć. W urzędach, na poczcie, na stronach internetowych, w bankach często pojawia się ten sam komunikat. „System nie działa” albo „w systemie pokazuje nam, że wszystko jest dobrze”. A my wiemy, że nie jest.

A PIT? Gazeta Wyborcza pisze, cytując pracownika Urzędu Skarbowego: „Zachęcamy do składania zeznań za pośrednictwem systemu e-deklaracje, mamy trzy takie stanowiska (…) Sporo osób po wypełnieniu druku podkreśla, że to łatwe i proste.

Tylko czemu stwierdzają to dopiero po konsultacji? Z jakichś powodów sami nie chcieli wypełnić PIT-u w internecie, więc gdzieś ten system ma wady. Odrzuca technologicznych „amatorów”.

Obraz
© manufaktura.com

Niby prawie każdy Polak ma tablety, smartfony, internet w telewizorze – wydaje się, że „cyfryzacja” przebiega u nas bez problemów. Tymczasem zwykły Jan Kowalski w zetknięciu z, teoretycznie, prostą technologią na ulicy poddaje się. Nagle okazuje się, że parkomat to urządzenie dla hakera, a nie normalnego człowieka.

Utrudniony postęp

Można by stwierdzić - „wina użytkownika, mamy XXI wiek, niech wszyscy się nauczą”. Nieprawda. Osoby odpowiedzialne za wdrożenie nowych technologii na ulice gdzieś popełniają błąd. Zapominają, że maszyny są dla nas. Systemy mają nam ułatwiać życie, a nie uprzykrzać.

I to w naszym interesie jest, by takie sytuacje piętnować, a absurdy wyśmiewać. Bo jeżeli machniemy ręką, to nowych urządzeń nikt nie będzie chciał instalować. Ze strachu przed tym, że ich klienci sobie nie poradzą.

Bo technologia ma być prosta. Nie dziwmy się, że starsi ludzie się jej boją, skoro nowe urządzenia nie dają się poznać i okiełznać.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (8)