10 niezwykłych stalowych potworów
Niewykluczone, że technologia wojskowa napędza rozwój elektroniki użytkowej. Pewnie po części z tego powodu ta pierwsza dość często gości na łamach Gadżetomanii. Jak ewoluowały czołgi i inne pojazdy opancerzone? Jak zmieniały się z biegiem lat i techniki? Oto mały przegląd pojazdów znanych głównie specjalistom i fanom militariów - niektóre z nich to tylko prototypy i koncepcje, inne faktycznie brały udział w walce.
KV-VI Behemoth, czyli po prostu gąsienica
Na koniec kolejny pomysł Armii Czerwonej - KV-VI Behemoth. Jedne źródła podają, że nigdy nie istniał, inne, że istniał - i to w kilku modelach. Ba, miał nawet brać udział w bitwach pod Leningradem i Moskwą. Jak było - do końca nie wiadomo, ale wedle planów miał być wyposażony katiuszę, dwie wieże KV-1, wieżę BT-7, dwudziałową KV-2 i jednodziałową T60.
SMK-T-35C - prawdziwy kolos
Rozwinięciem idei był wielowieżowy SMK-T-35C. Wpływ na jego budowę miał sam Stalin - kazał usunąć jedną z wież i zostawić tylko dwie. Na pokładzie znajdowała się armata kal. 76,2 mm, działo kal. 45 mm oraz cztery karabiny maszynowe kal. 7,65 mm. Jedyny egzemplarz postanowiono przetestować na fińskim wojsku. Uszkodzony czołg został na polu bitwy, a Finowie - pomimo prób - nie byli w stanie ruszyć 55-tonowego kolosa.
T-35 - najbardziej awaryjny czołg świata?
Armia Czerwona mogła pochwalić się czołgiem T-35. Działo, kilka karabinów maszynowych, długi na 9,72 metra, wygląda na potężną broń. Jednak awaryjność była potężna - po ataku III Rzeszy na ZSRR Armia Czerwona straciła aż 35 czołgów z powodu awarii, a tylko pięć zniszczono w walkach!
The Treffas-Wagen
Bardziej po ludzku wygląda The Treffas-Wagen. Trójkołowiec pancerny, inspirowany ponoć zwykłym walcem drogowym. Miał mieścić 4-osobową załogę i razić przeciwników z karabinów maszynowych. Waga - 18 ton. Hmmm... W czasie jazdy mógłby od razu wyrównywać drogę, prawda?
The Fahrpanzer
A teraz coś rodem z science fiction. The Fahrpanzer, czyli wędrująca forteca. Tak określa się przenośne działka, za pomocą których III Rzesza miała niszczyć wrogów na frontach wszystkich wojen. Mało kto wie, że istniał projekt ruchomej wieży składającej się z kilku-kilkunastu działek i poruszającej na kołach. Jak mogłoby to wyglądać, pokazuje powyższy rysunek.
Novel War Tank
Co najlepiej pokona każdy teren? Kula. A gdyby w kuli byli żołnierze wyposażeni w dodatku w karabiny maszynowe? Toż to tocząca się śmierć! Niestety, z przyczyn różnych - głównie technicznych - pomysł nie wyszedł poza fazę szkicu. Może któryś z czytelników pobawi się w konstruktora?
St Chamond
Francuzi także mieli swojego kolosa. Nazywał się St Chamond. Miał niemal 8 metrów długości (7,91 m) i został wyposażony w armaty oraz cztery karabiny maszynowe. Niestety, kiepsko radził sobie z pokonywaniem terenu, nietrudno też zgadnąć, że był mało zwrotny. Pojawił się pod koniec I Wojny i zniknął wraz z jej zakończeniem.
Czołg Cara
Wcześniejszy oo nich był Czołg Cara (Царь-танк). Czy słusznie nazwano go czołgiem? Miał mieć trójkołowe podwozie, zaś średnica dwóch bocznych wynosiła aż 9 metrów! Trzecie, tylne, miało zaledwie 1,5 m średnicy.
Czołg Cara miał być wyposażony w karabiny maszynowe i działa. Jednak testy okazały się wyjątkowo nieudane i projektu zaniechano.
USA Cunningham T1
Amerykańską odpowiedzią była tankietka USA Cunningham T1. Pojazd jednoosobowy, wyposażony w karabin maszynowy 7,6 mm, nie przeszedł jednak pomyślnie prób. Fabryka Cunningham nie chciała rezygnować z pomysłu i stworzyła model dwuosobowy, jednak żadne wojsko nie było nim zainteresowane.
Tankietka Morris Martel
Pojazd ten można zaliczyć do DIY. Skonstruował go major Martel z części dostępnych w każdym sklepie, a całość sklecił we własnym garażu. Stworzył dwie wersje: jedno- i dwuosobową. Do produkcji weszła "dwójka" i przez kilka lat używano jej jako pojazdu do rekonesansu.