Amiga powraca! Czy próba wskrzeszenia legendy ma sens?
Są przedmioty i marki, które mimo upływu czasu, a może zwłaszcza dzięki niemu, zapisały się w zbiorowej świadomości jako sprzęt kultowy. Panzerfony Nokii czy stare ThinkPady do dzisiaj mają swoich wyznawców. Podobnym kultem otaczana jest marka Amiga, która właśnie została reaktywowana. Co z tego wyszło?
Są przedmioty i marki, które mimo upływu czasu, a może zwłaszcza dzięki niemu, zapisały się w zbiorowej świadomości jako sprzęt kultowy. Panzerfony Nokii czy stare ThinkPady do dzisiaj mają swoich wyznawców. Podobnym kultem otaczana jest marka Amiga, która właśnie została reaktywowana. Co z tego wyszło?
Commodore USA, właściciel legendarnych marek Commodore i Amiga, jakiś czas temu wprowadził na rynek niezbyt wydajnego, ale za to drogiego peceta zamkniętego w dobrze znanej miłośnikom starych komputerów obudowie stylizowanej na C64 (w tym miejscu znajdziecie szczegółowe informacje na temat nowego Commodore’a).
Apetyt na papierki z nadrukowanymi zieloną farbą portretami amerykańskich prezydentów nie został jednak w ten sposób zaspokojony. Commodore USA zapowiedział w związku z tym wskrzeszenie innej kultowej marki – na rynek trafią nowe Amigi, nazwane przez producenta Amiga mini.
Na pierwszy rzut oka to wspaniała wiadomość, zwłaszcza dla tych, którzy spędzili niejeden wieczór, eksterminując legiony wrogów podczas samotnych misji w Desert Strike czy dzieląc jeden ekran z przyjaciółmi podczas morderczej rozgrywki w Glooma.
Niestety, łasy na kasę właściciel Commodore USA zamiast wskrzeszać, moim zdaniem, niszczy kultową markę. Czym jest nowa Amiga? Jakkolwiek przewrotnie by to zabrzmiało, współczesna Amiga to po prostu pecet w obudowie z wytłoczoną nazwą, dzięki której zestaw można sprzedać drożej niż bez niej.
Wabikiem na klientów wydaje się Commodore OS Vision – system operacyjny, pod kontrolą którego pracuje nowa Amiga. Czym jest w rzeczywistości? OS Commodore’a to tuningowany Linux Mint, korzystający z interfejsu GNOME 2 z rozbudowanymi efektami Compiz Fusion, a wszystko to w niebieskich kolorach nawiązujących do sprzętu sprzed lat.
Commodore OS Vision Trailer
Amiga mini oferuje użytkownikom czterordzeniowy procesor Intel Core i7 3,5 Ghz, GeForce GT 430 1GB, terabajtowy dysk twardy, 16 GB RAM-u, cztery porty USB 3.0 i cztery USB 2.0, Display Port, HDMI i szczelinowy napęd Blu-ray. To konfiguracja więcej niż przyzwoita, ale czy to cokolwiek zmienia?
To z pewnością dobre posunięcie z punktu widzenia producenta, który postanowił zarobić na kultowej marce, zanim pokolenie, które ją pamięta, zacznie wymierać albo tracić pieniądze na respiratory i leki zamiast na komputery. Trudno jednak uznać to za sposób na przywrócenie znanej marce dawnego blasku.
Moim zdaniem szansę na udaną reaktywację mogłoby dać znalezienie dla Amigi jakiejś niszy i np. pozycjonowanie jej jako wydajnego sprzętu dla profesjonalistów albo platformy dla graczy, podgryzającej markę Alienware. Tylko czy za podaną wyżej konfigurację warto zapłacić aż 2495 dolarów? O opinii klientów przekonamy się niebawem – sprzedaż Amigi ruszy już za kilka tygodni. Jeśli chcecie zamówić egzemplarz dla siebie, możecie zrobić to na stronie producenta.
Źródło: Engadget • NibyLog • Commodore USA