AKG K845BT – daj się ponieść! [test]
AKG K845BT to potężne, bezprzewodowe słuchawki, które mają zapewniać dźwięk studyjnej jakości. Bez kabli. Czy to możliwe? Specjaliści austriackiego producenta twierdzą, że tak i każą sobie słono za to udogodnienie zapłacić. Czy warto? O tym przekonacie się czytając niniejszą recenzję. Zapraszam zatem na test!
25.10.2014 16:21
Efektowny minimalizm jest w cenie
Słuchawki AKG K845BT odznaczają się minimalistycznym, ale bardzo eleganckim i efektownym designem. Nie uświadczymy tu praktycznie żadnych ozdobników za wyjątkiem połyskujących na kopułkach logotypów producenta. Konstrukcyjnie jest to model bliźniaczo podobny do K545. Dorzucono kilka elementów sterujących, wbudowano akumulator, diody sygnalizujące stan pracy i ładowania i wyprowadzono gniazdo słuchawkowe dla tych, którzy mają jednak sentyment do kabli. Więcej zmian nie dostrzegłem. Czy to dobrze? W mojej ocenie jak najbardziej. Zachowano po prostu to, co dobre i dodano to, czego brakowało.
Jakość wykonania słuchawek AKG K845BT stoi na bardzo wysokim poziomie. Wszystko jest idealnie spasowane i pierwszego gatunku. Nic nie skrzypi ani nie trzeszczy, nic nie budzi wątpliwości. Stalowy pałąk wyścielono, podobnie jak pady, skórą i połączono z czaszami jednopunktowo. Konstrukcja jest solidna, wygodna i niezbyt ciężka (288 gramów). Za słuchawki trzeba zapłacić ok. 1100 zł. To dość wysoka cena zwłaszcza, że w komplecie za wyjątkiem makulatury i 2 kabli (USB do ładowania i mini-jack 3,5 mm do trybu przewodowego) nie ma absolutnie nic. A biorąc pod uwagę fakt, że są one składane, aż prosi się o dorzucenie etui podróżnego.
Wygodne i funkcjonalne, ale nie idealne
Jak przystało na słuchawki austriackiego producenta, AKG K845BT są bardzo, bardzo wygodne. Leżą po prostu świetnie tak na małej jak i na dużej głowie. Ruchome nauszniki znakomicie przylegają i dobrze izolują od otoczenia. I, jak to bywa w konstrukcjach zamkniętych, które wyposażono w skórzane nauszniki, grzeją. W chłodniejsze dni, w klimatyzowanych biurach, nie jest to problemem, który rzutuje negatywnie na szeroko pojęty komfort użytkowania, jednak gdy robi się cieplej już po kilkudziesięciu minutach skóra wokół uszu zaczyna się pocić. Krótko mówiąc, wentylacja nie jest mocną stroną słuchawek AKG K845BT.
Wygoda użytkowania stoi jednak na bardzo wysokim poziomie. Pałąk ma optymalny docisk, pianki doskonale się dostosowują do kształtu ciała, całość lekko osiada na głowie. To zdecydowanie jedne z najbardziej komfortowych słuchawek, jakie miałem przyjemność używać. Ich masy po prostu się nie odczuwa. Dobre wrażenie robi też zintegrowany panel sterujący. Łatwo można zmienić poziom głośności czy wstrzymać lub wznowić odtwarzanie, a także wyłączyć lub sparować słuchawki (także dzięki NFC). Przyciski są gumowane i mają wyraźny skok. Brakuje, niestety, możliwości przerzucania utworów – bez wyciągania odtwarzacza się nie obędzie.
Słuchawki AKG K845BT pracują na zasilaniu akumulatorowym ok. 8-10 godzin. Nie są to imponujące przebiegi dla audiofili, którzy nie będą ich zdejmować zbyt często, ale dla przeciętnego Kowalskiego oznacza to dobry tydzień bez ładowania. Tym bardziej, że nie trzeba pamiętać o wyłączaniu słuchawek. Gdy są nieużywane same przechodzą w tryb uśpienia, a nawet jeśli nie zdążą, to pobierają na tyle mało energii, że można odnieść wrażenie, że w ogóle nie ma to wpływu na czas ich pracy. Niestety, nie można ich ładować i jednocześnie słuchać muzyki w trybie bezprzewodowym. Po wyładowaniu akumulatora pozostaje tylko tryb przewodowy.
Dźwięk studyjny na wynos? Proszę bardzo!
Mimo drobnych mankamentów słuchawki AKG K845BT mają jedną zasadniczą zaletę – jakość dźwięku. Zarówno w trybie przewodowym jak i bezprzewodowym jest ona po prostu świetna. Przetworniki o średnicy 50 mm, podobne do tych z modelu K545, dają radę. I tak można liczyć na mięsisty, ale zwarty i dobrze kontrolowany bas. Potrafi on zejść naprawdę nisko, zawibrować i szybko, punktowo uderzyć. Jednocześnie nie przesłania on pozostałej części pasma. Można liczyć na czystą, naturalną i bezpośrednią średnicę oraz dość analityczną, lekko wyostrzoną górę. Scena jest zadowalająco szeroka, a i na pozycjonowanie dźwięków nie można narzekać.
Całość brzmi bardzo efektownie i uniwersalnie, każdy powinien być zadowolony. I to niezależnie od tego, czy słucha muzyki popularnej, czy też skłania się do jazzu, rocka czy metalu. Ba, nawet z elektroniką i klasyką słuchawki AKG K845BT radzą sobie bardzo dobrze i trudno się do czegokolwiek przyczepić. Nie można przy tym zapominać, że zarówno w trybie przewodowym jak i bezprzewodowym kapitalne znaczenie ma źródło. Odtwarzanie mp3@160 kbps na sprzęcie z modułem Bluetooth 2.0 to kiepski pomysł. Absolutne minimum to przyzwoity przetwornik z Bluetooth 3.0+HS.
Szukanie jednak na siłę sprzętu z Bluetooth 4.0 i AptX może nie przynieść spodziewanych efektów – według specyfikacji producenta zainstalowano moduł w wersji 3.0 właśnie. Trochę to dziwi, bo nawet o połowę tańsze Razer Adaro Wireless mają łączność BT4.0 (i może przez to dłużej działają na akumulatorze). Malkontenci (czyt. audiofile) bez wątpienia od razu wychwycą różnicę w jakości brzmienia między przewodem, BT3.0 i BT4.0. W praktyce jednak większość jej nie zauważy. Może niektórzy wychwycą nieco cieplejszy bas czy lekkie zwężenie sceny. Może momentami jest mniej analitycznie i dynamicznie. Słuchawki nadal jednak imponują jakością brzmienia. Trudno uwierzyć, że są bezprzewodowe.
AKG K845BT – miłość od pierwszego…
…włożenia? Usłyszenia? Zobaczenia? Każdy pokocha słuchawki AKG K845BT za coś innego. Kosztują one sporo, ale to bez wątpienia jedna z najlepszych propozycji dla tych, którzy mają dość kabli. Swoboda uzależnia, podobnie jak dobre brzmienie. A AKG K845BT oferują i to, i to. Na dodatek świetnie wyglądają i są bardzo wygodne. Mają swoje wady, ale nawet supersportowe auta, jak Lamborghini Gallardo czy Ferrari Enzo też je mają. Czy ktoś się nimi przejmuje? Nie. Tego typu sprzęt po prostu się kocha takim, jaki jest. A słuchawki AKG K845BT są świetne, mimo drobnych mankamentów. Dlatego polecamy je – kto kupi nie będzie żałował.