Avatar: obiektywnie i subiektywnie

Avatar: obiektywnie i subiektywnie

Avatar
Avatar
Ireneusz Podsobiński
04.01.2010 18:20

Zgodnie z oczekiwaniami Avatar bije rekordy popularności (w ciągu 17 dni zebrał już ponad miliard dolarów na całym świecie i znajduje się na 4 miejscu najbardziej dochodowych produkcji), ale także wzbudza mieszane uczucia ? od zachwytu, po mieszanie go z błotem. Którzy widzowie mają rację? Jak zawsze prawda leży gdzieś pośrodku, dlatego postaram się przyjrzeć nowemu hitowi Jamesa Camerona względnie obiektywnym okiem. Przy okazji nie omieszkam także dać upust swoim emocjom.

Zgodnie z oczekiwaniami Avatar bije rekordy popularności (w ciągu 17 dni zebrał już ponad miliard dolarów na całym świecie i znajduje się na 4 miejscu najbardziej dochodowych produkcji), ale także wzbudza mieszane uczucia ? od zachwytu, po mieszanie go z błotem. Którzy widzowie mają rację? Jak zawsze prawda leży gdzieś pośrodku, dlatego postaram się przyjrzeć nowemu hitowi Jamesa Camerona względnie obiektywnym okiem. Przy okazji nie omieszkam także dać upust swoim emocjom.

UWAGA! KILKA SPOILERÓW!

Fabuła:

Obiektywnie: Prosta, nie trudno przewidzieć dalsze wydarzenia, niczym nie zaskakuje. Zarys fabularny to hybryda Pocahontas i Tańczącego z wilkami. Jeśli ktoś spodziewa się zaskakujących zwrotów akcji, może być mocno rozczarowany. Nie trudno też filmowi zarzucić tani sentymentalizm ? miłość pokona wszelkie bariery, jak by nic innego nie było ważne (naiwność do kwadratu). Dodatkowo produkcja Camerona ma silny wydźwięk proekologiczny ? bez wątpienia będzie to ulubiona pozycja Greenpeace.

Subiektywnie: Czasami mam już dość słuchania, że film jest mało oryginalny, że to już było. Tak, kino od lat zjada własny ogon i co do tego nie ma najmniejszych wątpliwości. Jeśli ktoś nie może się z tym pogodzić, niech nie sięga po nowe pozycje (albo bardzo wybiórczo) i pozostanie przy klasykach. Osobiście nie mam nic przeciwko znanej historii w nowym opakowaniu, o ile to opakowanie potrafi zaciekawić, wzruszyć i wciągnąć. James Cameron to fantastyczny rzemieślnik, który wie, jak wywołać w widzach emocje. Czy podczas seansu wiedziałem, co się za chwilę stanie? Jasne. Czy mi to przeszkadzało? Nie, gdyż Cameron, pomimo kalek fabularnych, poskładał historię w tak zgrabną całość, że mnie autentycznie wzruszyła i wciągnęła bez reszty.

Avatar
Avatar

Efekty specjalne:

Obiektywnie: Jest rewolucja w 3D? Nie, ale jest to na pewno krok dalej. Problem leży w tym, że okulary do oglądania w trójwymiarze przyciemniają obraz, co momentami trochę drażni. Sceny, w których nie ma znacznych efektów 3D, ogląda się lepiej bez okularów. Co innego już główne danie, czyli sceny w 3D. Efekt głębi potrafi zachwycić ? wrażenie obcowania z czymś rzeczywistym pojawia się dość często. Rozczarowani będą jednak ci, którzy liczyli na wyskakujące z ekranu bajery ? niewiele tego jest, ale też nie o to chodziło Cameronowi. Trójwymiar ma jednakże jedną poważną wadę, albo nie została ona jeszcze dopracowana. Chodzi mianowicie o perspektywę. O ile w 2D wyraźny pierwszy plan i trochę bardziej zamazany drugi nie razi tak bardzo, o tyle w 3D efekt ten potrafi popsuć zabawę. Ponadto kilka razy wyłapałem kiepsko dopracowane rzeczywiste postacie na tle obrazu trójwymiarowego ? pewnie nie wszyscy zwrócili na to uwagę, ale kilka razy było widać lekką poświatę wokół osób, tak jak to często ma miejsce przy źle wklejonym krajobrazie na green screenie.

Czy jest zatem jakikolwiek przełom w efektach specjalnych? Poniekąd można tak powiedzieć o samym przedstawieniu Na?vi. Nareszcie cyfrowe postacie oddają ogrom ludzkich emocji. Można zauważyć nawet subtelne drgnięcia mięśni twarzy ? spece od komunikacji niewerbalnej na pewno byli pod wrażeniem.

Subiektywnie: Pomimo drobnych wad, jakie niosą ze sobą okulary, całkowicie wsiąkłem w świat przedstawiony w filmie. Już od pierwszej prawdziwie trójwymiarowej sceny, gdy Jake wychodzi z komory hibernacyjnej, uśmiech nie schodził mi z twarzy. A to tylko początek, bo dopiero bogactwo Pandory poraża. Wszelkie roślinki, zwierzątka, bieganie nad gigantycznymi przepaściami, lewitujące wyspy ? można się rozmarzyć. Nie bez powodu jest to film, który można spokojnie oglądać po kilka razy.

Avatar
Avatar

Akcja:

Obiektywnie: Akcja poprowadzona jest zgodnie z zasadą największych hitów Camerona. Nie ma wielkiego hitchcockowskiego wstrząsu na wstępie filmu, by później krok po kroku budować napięcie. Reżyser od samego początku powoli wciąga nas w świat Pandory. Momentami można mieć wrażenie, jakbyśmy oglądali program Discovery, by później przejść do akcji pełną gębą, z wplecionym pomiędzy wątkiem miłosnym.

Subiektywnie: To taki film dla każdego. Spodoba się dziewczynom, bo są piękni bohaterowie (tak, zarówno bardziej ludzkie awatary, jak i dzicy Na?vi mogą się podobać), pomiędzy którymi rozwija się miłość. Spodoba się chłopakom, bo są żołnierze, wojna i całkiem seksowna Neytiri. Spodoba się także ekologom, bo Cameron sugeruje, iż powinniśmy żyć w zgodzie z naturą. Na dodatek akcja jest tak zgrabnie poprowadzona, że 2,5-godzinny seans mija w mgnieniu oka.

Avatar
Avatar

Muzyka:

Obiektywnie: Plemienne rytmy na przemian z pięknymi melodiami i czysto militarnymi zagrywkami, przywodzącymi momentami na myśl Obcego - decydujące starcie. Przewodnia piosenka *I See You *w wykonaniu Leony Lewis to niestety tylko kalka Celine Dion My Heart Will Go On.

Subiektywnie: Muzyka jest ładna, ale jakoś szczególnie nie zachwyca. Mimo tego swoje zadanie spełnia całkiem dobrze, bo tam gdzie ma wzruszać, wzrusza, gdzie wywołać skok adrenaliny, wywołuje. Nawet piosenka Leony Lewis po seansie nie wydaje się być taka zła. Jej linię melodyczną bardzo zgrabnie wpleciono w ścieżkę muzyczną filmu, a efekt jest taki, że nie raz ściskało mnie w gardle. Obiekcje mam tylko do jednego momentu w finałowej bitwie, gdy dochodzi do kontrataku zwierząt ? okropny patos bez pomysłu.

Avatar
Avatar

Bohaterowie:

Obiektywnie: Jak to na film o obcych przystało, mamy zarówno twardych wojaków, jak i bezradnych naukowców. Pierwsi nie lubią tych drugich i z wzajemnością. Nie uświadczymy głębokich psychologicznie postaci, czy zaskakujących przemyśleń. Bohaterowie są jednowymiarowi, a zmiany w postępowaniu niektórych z nich są przewidywalne.

Subiektywnie: Większość po prostu nie drażni. Cała fabuła i tak jest zbudowana wokół sympatycznego wojaka Jake?a i dzikiej piękności, Neytiri, więc reszta bohaterów nie jest jakoś szczególnie rozbudowana. Każdy ma swoje zadanie do wykonania i tego się reżyser trzyma. Nie zmienia to faktu, że przyjemnie było znowu zobaczyć Sigourney Weaver w filmie Camerona, pułkownik Quaritch to fajny kozak, a Michelle Rodriguez tradycyjnie ginie jak w większości filmów z jej udziałem (ma dziewczyna niewdzięczne role).

Avatar
Avatar

Suma sumarum:

Obiektywnie: *Avatar *to solidny blockbuster, który nie miał prawa się nie udać. Jest tu wszystko, czego potrzeba do dobrego filmu rozrywkowego ? mnóstwo efektów specjalnych na bardzo wysokim poziomie, prosta historia, która nie wprowadzi w zakłopotanie, a pozwoli skoncentrować się na akcji, wątek miłosny między bohaterami z dwóch różnych światów oraz powalające sceny batalistyczne. Powtarzam, to miał być i jest zwykły blockbuster, a nie Ojciec chrzestny w kosmosie ;)

Subiektywnie: Pomimo kilku niedoróbek, na które w gruncie rzeczy można przymknąć oko, to kawał dobrego filmu sci-fi. Nie rozumiem głosów osób, które mieszają go z błotem, ale zwolennicy także powinni dać sobie na wstrzymanie z hasłami typu ?genialny?. To niezwykle przyjemna bajka dla trochę starszych widzów, którą można oglądać po kilka razy (za jakieś 2-3 tygodnie wybiorę się do kina po raz trzeci). Jest to niezwykła uczta dla oka, ale ?rewolucją w kinie? nazwać jej nie można. No chyba że jesteś przeciętnym zjadaczem chleba, który w kinie szuka prostej i nie wymagającej myślenia rozrywki. Nic w tym złego, ale nie takie filmy powinno się wynosić na piedestał ? arcydzieło ma zadziwiać nie tylko oczy, ale także umysł.

Dziękuję za uwagę.

Foto: Imperial - Cinepix

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)