Psychologia trolla. Czemu niektórzy internauci tak lubią wkurzać innych?

Psychologia trolla. Czemu niektórzy internauci tak lubią wkurzać innych?

Troll (Fot. Flickr/ @boetter/Lic. CC by)
Troll (Fot. Flickr/ @boetter/Lic. CC by)
Marta Wawrzyn
14.02.2013 16:00, aktualizacja: 10.03.2022 12:26

Każdy z nas miał do czynienia z trollingiem, każdy nieco inaczej wyobraża sobie osobę trolla. Niezależnie od tego, kim jest konkretny troll, który nas denerwuje, ta grupa internautów ma pewne cechy wspólne. Sprawdźcie, co na ich temat i na temat środowiska, w którym działają, mówią psychologowie.

Co to jest trolling?

Trolling, czyli trolowanie to ogólne pojęcie określające antyspołeczne zachowanie w internecie. Najczęściej spotykać się z nim można na forach czy portalach społecznościowych. Najczęściej "troll internetowy" ma na celu zwrócenie na siebie uwagi, wywołanie agresji lub podburzanie dyskusji. W sposób celowy ośmiesza on, obraża i wywołuje kłótnie.

Co na to psychologowie?

O trollach, czyli jednej z grup najgorszych użytkowników Internetu, napisano już bardzo wiele. Trollowanie to drażnienie, denerwowanie i obrażanie innych użytkowników, wywoływanie kłótni w Internecie. Typów trolli można wyróżnić mnóstwo – jeśli interesuje Was ta kwestia, zajrzyjcie do Joe Monstera, który ma fajną, zabawnie napisaną Encyklopedię Trolli.

Ja dzisiaj chciałabym zająć się czymś troszkę innym. W serwisie Mashable znalazłam infografikę przygotowaną przez psychologów, którzy opisali mechanizm działania trolla i czynniki ułatwiające trolling.

Zagubienie w tłumie

Pierwszym czynnikiem, który umożliwia istnienie trollingu, jest deindywiduacja, czyli utrata samoświadomości w grupie, zagubienie w tłumie. W Internecie zaciera się czasem poczucie indywidualności i w konsekwencji użytkownicy tracą kontrolę nad własnym zachowaniem. Taki stan ograniczonej samoświadomości pojawia się w warunkach bycia anonimowym w dużej grupie ludzi. Znikają wtedy hamulce i czujemy się wolni od norm i standardów społecznych.

Ten mechanizm ludzkich zachowań zdarza się oczywiście nie tylko w Sieci. Leon Mann w latach 60. analizował zachowanie tłumów obecnych przy próbach samobójczych. Zaobserwował, że w sytuacji gdy człowiek chciał skoczyć z budynku, tłum podżegał go, by to zrobił. Zwłaszcza działo się tak, kiedy tłum był duży, samobójca znajdował się powyżej 7. piętra, a na zewnątrz było ciemno. Te właśnie czynniki powodowały, że ludzie tracili poczucie indywidualności.

Przełożenie tego na Internet jest bardzo proste – znajdujemy się w dużym, anonimowym tłumie, w którym nasza prawdziwa tożsamość jest, przynajmniej teoretycznie, niełatwa do odgadnięcia.

Zbawienna anonimowość

Psychologowie mówią o dysocjacyjnej anonimowości w przypadku trolli. "Zwykła" anonimowość daje człowiekowi wrażenie, że jest bezpieczny, pozwala poruszać się po Internecie bez obaw, że inni poznają jego prawdziwą tożsamość.

Tłum (Fot. Flickr/shoothead/Lic. CC by-nd)
Tłum (Fot. Flickr/shoothead/Lic. CC by-nd)

W przypadku trolla dochodzi do wypaczenia, które polega na tym, że kiedy jest anonimowy, przyjmuje pewną maskę i zachowuje się inaczej niż w kręgu znajomych czy rodziny - i prawdopodobnie inaczej, niż zachowywałby się, gdyby był podpisany nazwiskiem. Ale często trolling wykracza poza ramy anonimowości, na Facebooku przecież też zdarzają się wredne komentarze i przypadki trollingu, mimo że ich autorzy podpisują się imieniem i nazwiskiem.

Spadek zahamowań związany jest z niemożnością zobaczenia osoby, która znajduje się po drugiej stronie. Kiedy komunikujemy się przez Sieć, psychologicznie jesteśmy daleko od naszego rozmówcy, dlatego jesteśmy bardziej skłonni do agresywnych zachowań.

Przyłożyć komuś i uciec

Asynchroniczność to kolejny czynnik, który umożliwia trolling. Chodzi o to, że konwersacje nie dzieją się w czasie rzeczywistym, rozmówca nie reaguje od razu. Można więc napisać ostry czy bardzo emocjonalny komentarz i chwilę potem wyjść, uciec przed odpowiedzią.

Jednocześnie mamy tyle czasu na odpowiedź, ile chcemy, co pozwala dokładnie dobrać słowa. Jeśli chcemy kogoś zaatakować, to możemy poświęcić na pisanie komentarza sporo czasu i przyłożyć mu naprawdę porządnie. Czujemy przy tym, że mamy kontrolę.

Nie konkretna osoba, ale nasz obraz tej osoby

Solipsystyczna introjekcja to kolejne ważne pojęcie w badaniach nad trollingiem. Kiedy komentujemy na forum w Sieci, nie widzimy osoby, z którą rozmawiamy, nie mamy pojęcia, kim ona jest. Budujemy więc jej obraz w naszej głowie. Na podstawie własnych pragnień i życzeń, własnego widzimisię tworzymy cały zestaw jej cech, które często nie ma nic wspólnego z prawdą o naszym rozmówcy.

Kto jest po drugiej stronie? (Fot. Flickr/ Checià p/Lic. CC by)
Kto jest po drugiej stronie? (Fot. Flickr/ Checià p/Lic. CC by)

Z tym wiąże się pojęcie dysocjacyjnej wyobraźni. Rozmawiając przez Internet, możemy stracić kontakt rzeczywistością. Może zacząć nam się wydawać, że to tylko gra, a nasz przeciwnik jest nieokreślony i nierealny, jak w grze komputerowej. Stąd już tylko krok do uznania, że normalne reguły interakcji nas nie dotyczą.

To też nie jest żadne wielkie odkrycie – już eksperyment Milgrama z lat 60. pokazał, że ludzie są skłonni zadawać cierpienie (w tym przypadku były to wstrząsy elektryczne) innym, jeżeli ich nie widzą i nie wiedzą, kim oni są. Tak samo działa to w przypadku Internetu.

Równość ponad wszystko

Sieć to miejsce bez hierarchii, miejsce, w którym wszyscy są sobie równi. Nie wiemy, czy po drugiej stronie siedzi policjant, głowa państwa czy "zwyczajny człowiek", nie mamy więc oporów, by ze wszystkimi rozmawiać jak równy z równym. Ta minimalizacja autorytetów sprawia, że interakcje w Internecie znacząco różnią się od interakcji w rzeczywistości.

Troll kocha dominować w dyskusji z innymi internautami. Musi mieć ostatnie słowo, niezależnie od tego, czy faktycznie coś wie na dany temat. Bardzo często trolling uprawiają osoby o skłonnościach narcystycznych. Zwykle mają one ekstremalne poglądy, które niezwykle głośno wyrażają. Roszczą sobie prawo do tego, by mieć zawsze rację, i łudzą się, że w końcu wszyscy się z nimi zgodzą.

Nieporozumienia w komunikacji

W Sieci bardzo łatwo o nieporozumienie w komunikacji, nawet jeśli używamy emotikon. Słowo pisane jest mimo wszystko bardziej niejednoznaczne od mówionego (zwłaszcza że nie wszyscy jesteśmy kandydatami na pisarzy), nie słychać emocji, które pozwalają nam poprawnie odczytać komunikat zawierający np. sarkazm.

W Internecie dużo łatwiej jest kogoś obrazić, nawet nieumyślnie. To, co dla jednego jest świetnym żartem, kogoś innego może oburzać.

Nie karmić trolla

Claire Hardaker z University of Central Lancashire, której badania przydały się autorom poniższej infografiki, śledziła przez dziewięć lat forum internetowe. Z jej badań wynika, że trollowanie może być skuteczne, kiedy trollowi uda się zmusić użytkowników do uwierzenia w jego "intencje" i sprowokować ich do szczerych odpowiedzi. Do frustracji trolla można doprowadzić, rozpoznając jego właściwe intencje i nie reagując na jego komentarze.

Czyli pani psycholog mówi to, co internauci dobrze wiedzą (ale często się nie stosują): trolla nie należy karmić. Kiedy nikt nie zareaguje na jego komentarze, zniechęcony pójdzie gdzie indziej.

Obraz

Źródło: Mashable

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)