Od Richarda Dawkinsa do chytrej baby i kota paczacza. Skąd wzięły się memy?

Od Richarda Dawkinsa do chytrej baby i kota paczacza. Skąd wzięły się memy?

Kot paczacz
Kot paczacz
Marta Wawrzyn
29.01.2013 16:00, aktualizacja: 10.03.2022 12:29

Kot, który paczy, chytra baba, której wizerunku nie powinniśmy pokazywać, wściekły Hitler, "Friday" i "Gangnam Style". Z memami internetowymi do czynienia miał każdy, nie każdy jednak wie, że takie pojęcie pojawiło się już w latach 70. i na początku nie miało nic wspólnego z Internetem.

Kot, który paczy, chytra baba, której wizerunku nie powinniśmy pokazywać, wściekły Hitler, "Friday" i "Gangnam Style". Z memami internetowymi do czynienia miał każdy, nie każdy jednak wie, że takie pojęcie pojawiło się już w latach 70. i na początku nie miało nic wspólnego z Internetem.

Richard Dawkins przeciętnemu zjadaczowi wiadomości kojarzy się z facetem, który stawia naukę ponad wszystko, uważa religię za niebezpieczny obłęd i głosi, że nie ma Boga. Ale to nie wszystkie zasługi (bądź "zasługi" – zależy, jak kto na to patrzy) brytyjskiego naukowca.

"Nazywanie memów memami to mem"

Dawkins w 1976 roku opublikował pracę "Samolubny gen", w której po raz pierwszy w historii świata pojawiło się słowo "mem". Terminem tym określony został kulturowy odpowiednik genu, czyli jednostki ewolucji kulturowej, dzięki której rozprzestrzeniają się i kopiują idee oraz zjawiska kulturowe.

Oczywiście Brytyjczyk nie miał na myśli słodkich koteczków ani śmiesznie tańczących Koreańczyków i raczej nie mógł wyobrazić sobie tego, co stanie się ze stworzonym przez niego pojęciem. Miał na myśli mechanizm polegający na tym, że wiele zjawisk kulturowych jest przekazywanych i powtarzanych przez ludzi, którzy często popełniają przy tym błędy i dodają coś od siebie, tworząc tym samym nowe memy.

Memem może być dosłownie wszystko, co się replikuje i rozprzestrzenia wśród ludzi. Jak to zgrabnie ujął jeden z internetowych dowcipnisiów, podsumowując w tym jednym zdaniu całą memetykę – nazywanie memów memami to mem.

Sztuka przetrwania memów

Memy internetowe to wszelkie zabawne obrazki, pliki wideo i audio, które replikują się przy użyciu Internetu. Mem możemy przesłać komuś e-mailem, wrzucić na Facebooka, przesłać przez GG itd., itp. Kluczem jest powtarzalność, rozprzestrzenianie się, przerabianie na swoją modłę.

Jak to się stało, że memy Dawkinsa wyewoluowały w śmieszne kotki i inne tego typu pomysły, które są miłe i zabawne, ale jednocześnie nie stanowią szczytu wyrafinowania? To proste. Jak pisze brytyjski naukowiec, memy nie podlegają takim samym zasadom selekcji jak geny.

Richard Dawkins (Photo Credit: Shane Pope via Compfight cc)
Richard Dawkins (Photo Credit: Shane Pope via Compfight cc)

Mem, żeby się replikował, nie musi jednak pomagać ludzkości w przetrwaniu ani odgrywać innej ważnej roli. Musi być na tyle atrakcyjny, by ludzie chcieli przekazywać go sobie nawzajem. Memy walczą o naszą uwagę i wygrywają nie te, które są najbardziej wartościowe, ale te, które są w stanie nas zainteresować.

By przekonać się, jakie zjawiska kulturowe ciekawią nas najbardziej, wystarczy zajrzeć na Pudelka i zobaczyć, ile pod każdym tekstem jest komentarzy. W tym kontekście nie może dziwić, że Internet zalewa morze zabawnych zwierzątek, ludzi z głupimi minami, klipów z dziwnymi układami tanecznymi, idiotycznych piosenek w stylu "Friday".

Jak to się zaczęło, czyli memy internetowe w latach 90.

W latach 90. nie było jeszcze memów w dzisiejszym znaczeniu, tak jak nie było szybkich łącz internetowych w dzisiejszym znaczeniu. W czasach kiedy trzeba było liczyć każdy impuls, nikt nie wydawałby bezsensownie pieniędzy na oglądanie zdjęć kotów.

Kiedy w 1995 roku ukazała się książka "Media Virus" Douglasa Rushkoffa, w której pojawiło się pojęcie medialnego wirusa, memy internetowe też jeszcze w zasadzie nie istniały. Ale już nieśmiało zaczęły pojawiać się pierwsze virale. Być może pamiętacie tańczącego bobasa - króciutkie wideo, które internauci mieli zwyczaj przesyłać sobie pocztą elektroniczną. Ja pamiętam go całkiem nieźle, ale - co ciekawe - nie z Internetu (z którego korzystałam wtedy sporadycznie), tylko z telewizji. Dzieciak pojawiał się w serialu "Ally McBeal" – kiedy główna bohaterka go widziała, nie oznaczało to niczego dobrego. Ale jego kariera na jednym serialu się nie skończyła, pojawiał się też w reklamach czy teledyskach.

Był też pod koniec lat 90. szał na tańczące chomiki. Żeby zobaczyć chomiki, trzeba było wejść na osobną stronę WWW. Witryna zaczynała bardzo skromnie, ale już wiosną 2000 roku zaglądało na nią 200 tys. internautów dziennie.

The Original HamsterDance... Sort Of...

Z lat szczenięcych, a dokładniej z roku 2000 właśnie, pamiętam też "Stars in Black" - parodię trailera "Star Wars", przygotowaną przez Stanisława Mąderka. Był taki czas, kiedy cytowali to wszyscy, choć mało kto widział ten filmik w Internecie. Klip Mąderka można było nabyć na płycie razem z jednym z pism komputerowych.

Stanislaw Maderek - Stars in Black Parodia

Całej historii memów przedstawiać nie będę, dość powiedzieć, że szaleństwo zaczęło się w 2003 roku na 4chanie. Zanim powstała strona I Can Haz Cheeseburger, to właśnie na 4chanie pojawiły się pierwsze zdjęcia kotów z łamiącymi zasady gramatyki podpisami.

Co się dzieje dziś, każdy z nas widzi. Śmieszne obrazki, klipy i przerobione piosenki wylewają się z Sieci codziennie, po części utrudniając, a po części uprzyjemniając życie każdemu, kto korzysta z niej w pracy. I większości z nas nigdy nie przyszłoby do głowy, że coś wspólnego z chytrą babą albo innym kotem paczaczem ma Richard Dawkins, człowiek, który głosi, że nie ma Boga.

Źródło: io9

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)