Największe mistyfikacje w świecie techniki [cz. 1]: perpetuum mobile i Mechaniczny Turek

Największe mistyfikacje w świecie techniki [cz. 1]: perpetuum mobile i Mechaniczny Turek

Fot. Flickr/CC
Fot. Flickr/CC
Mariusz Kamiński
09.07.2012 17:00, aktualizacja: 14.01.2022 09:35

Oszustwo - niezwykle skuteczny środek do zbijania fortun, zdobywania poklasku i chwały. To także pułapka. Po wejściu do niej nie ma już szansy na ucieczkę, tak dla oszusta, jak i oszukiwanych. Świat odkryć technicznych jest pełen takich niespodzianek. Oto najciekawsze z nich.

Oszustwo - niezwykle skuteczny środek do zbijania fortun, zdobywania poklasku i chwały. To także pułapka. Po wejściu do niej nie ma już szansy na ucieczkę, tak dla oszusta, jak i oszukiwanych. Świat odkryć technicznych jest pełen takich niespodzianek. Oto najciekawsze z nich.

Tradycja wykorzystywania wiedzy i niewiedzy do mamienia milionów ludzi jest długa i bolesna. Narzędziami pozwalającymi na takie działania są ekskluzywność nowej wiedzy i ignorancja mas. Kapłani wykorzystywali astronomię do "udowadniania" swoich nadprzyrodzonych mocy i trzymania milionów ludzi w dyscyplinie strachu.

Wynalazcy zdobywali życzliwość fundatorów, prezentując im niewiele więcej niż magiczne sztuczki, a obserwatorzy traktowali oszusta i oszustwo jako element rozrywki, nawet gdy prawda wychodziła na jaw. Koniec historii to najczęściej tragikomedia; oszuści dalej brnęli w kłamstwa, stając się po jakimś czasie własną karykaturą, na którą nawet prześmiewcy nie chcieli patrzeć.

W pierwszy odcinku cyklu o największych mistyfikacjach w świecie techniki poznacie dwa przykłady takich oszustw.

Charles Redheffer ma pomysł na życie

W 1812 r. do Filadelfii sprowadza się Charles Redheffer. O nowym przybyszu nie wiadomo zupełnie nic, co podsyca zainteresowanie sąsiadów i okolicznych mieszkańców. Wkrótce pojawia się plotka, że Charles przywiózł ze sobą przedziwną maszynę, która będzie wystawiona na widok publiczny na przedmieściach, nieopodal rzeki Schuylkill.

Plotka okazuje się prawdziwa i Redheffer ogłasza wszem i wobec, że skonstruował perpetuum mobile i że można obejrzeć jego działanie po uiszczeniu stosownej opłaty. Cena była dość wygórowana - źródła podają, że wynalazca pobierał do 5 dol., co na tamte czasy było sumą niebagatelną.

Fot. Wikicommons
Fot. Wikicommons

Zaraz po zorganizowaniu wystawy Charles udał się do władz miasta, prosząc o dofinansowanie potrzebne do zbudowania większej wersji maszyny. Miało to być przedsięwzięcie komercyjne mające zrewolucjonizować raczkujący przemysł. Filadelfię ogarnęła gorączka.

21 stycznia 1813 roku pana Redheffera odwiedza ośmiu komisarzy z miejskiego ratusza. Mają oni zweryfikować wynalazek i zdecydować o ewentualnym dofinansowaniu. Charles jednak nie wpuścił szacownych panów do środka. Po wyrażeniu obaw o uszkodzenie maszyny zezwolił jedynie na obserwację przez zakratowane okno. Wynalazca nie miał szczęścia. Do jednego z komisarzy dołączył syn, z zawodu mechanik. Zauważył on bardzo dziwną rzecz...

Fot. Museum of Hoaxes
Fot. Museum of Hoaxes

Maszyna Redheffera składała się z dwóch mechanizmów połączonych kołami zębatymi. Jeden mechanizm miał napędzać drugi. Coleman Sellers, wspomniany wcześniej mechanik, przyglądał się urządzeniu, by w pewnym momencie stwierdzić, że coś tu jest nie tak. Przez długi czas nie mógł dojść, co go tak zaniepokoiło, aż przyjrzał się dokładniej kołom zębatym łączącym oba mechanizmy. Eureka! Ślady zużycia były po złej stronie zębów! Mechanizm, który miał być napędzany, był de facto źródłem ruchu. Natychmiast poinformował o tym ojca i oskarżył wynalazcę o oszustwo.

Komisarze postanowili podejść oszusta. Zatrudnili inżyniera Isaiah Lukensa, by ten skonstruował podobną maszynę, wykorzystując ukryty mechanizm sprężynowy, który miał być rzeczywistym źródłem energii. Sztuka ta udała się, a efekt był przekomiczny. Redheffer obejrzał nową maszynę, po czym wpadł z rozpędem we własne sidła i radośnie zaoferował, że kupi ją od władz miasta. Ośmieszony opuścił Filadelfię i udał się do Nowego Jorku.

W 1813 r. Redheffer postanawia powtórzyć sztuczkę i ponownie konstruuje perpetuum mobile. Tym razem bez żadnych sprężyn i ukrytych mechanizmów. Czyżby Charles znalazł wreszcie źródło nieskończonej energii? Pech nie opuszcza cwanego konstruktora - na wystawę przybywa gwiazda inżynierii i prawdziwy wynalazca, Robert Fulton. Konstruktor pierwszego statku parowego nie daje się ogłupić. Błyskawicznie zauważa bardzo nierówną pracę urządzenia i po krótkim zastanowieniu oskarża Redheffera o oszustwo. Gdy ten zaprzecza, Fulton oferuje wynalazcy zakład - jeżeli oszustwo nie zostanie udowodnione, to Fulton zapłaci sowite odszkodowanie.

Podstawiony pod ścianą Charles zgadza się na zakład. Fulton zrywa tekturę ze ściany obok maszyny, a oczom zgromadzonych ukazuje się cienka struna chirurgiczna z baraniego jelita podłączona do perpetuum mobile. Szybka wyprawa po schodach na górę prowadzi Fultona do małego pokoju, gdzie zmęczony staruszek poruszał korbą napędzającą wynalazek Redheffera. Wzburzony tłum niszczy maszynę, a wynalazca ucieka z miasta.

Robert Fulton (Fot. Wikicommons)
Robert Fulton (Fot. Wikicommons)

Ostatni akt historii nie jest już tak zabawny. W 1816 r. Charles powraca do Filadelfii z nowym urządzeniem i wyraża chęć prezentacji przed najwyższymi urzędnikami miasta. Redheffer zostaje zignorowany, co było do przewidzenia. Wpędzony ponownie w zapomnienie daje o sobie znać ostatni raz w 1820 r., gdy zgłasza patent nowego wynalazku. Ten fakt również nie budzi niczyjej uwagi, a dalszy los oszusta pozostaje nieznany.

Turek szachista

Aby zrozumieć, czym w założeniach był Mechaniczny Turek, trzeba poznać inny, imponujący i całkowicie prawdziwy wynalazek - automaton. Był to mechaniczny robot, który wyłącznie za pomocą napędu sprężynowego i kół zębatych był w stanie np. malować i pisać na kartce papieru. Na zdjęciu poniżej widnieje taki właśnie automaton. Brzmi nieprawdopodobnie? Mechaniczny Turek, będąc automatonem, działał nieco inaczej...

Automaton (Fot. Wikicommons)
Automaton (Fot. Wikicommons)

Nieprawdopodobna historia mechanicznego szachisty zaczyna się od pokazu sztuczek magicznych w wykonaniu François Pelletiera na dworze Marii Teresy. Zauroczony prezentacją wynalazca Wolfgang von Kempelen postanawia skonstruować grającego w szachy automatona i dostarczyć go na dwór księżnej. Gotowa konstrukcja zaprezentowana w 1770 r. przedstawia "orientalnego maga" trzymającego w jednej ręce fajkę i siedzącego przy pokaźnym stole, na którym znajdowała się szachownica. Druga ręka miała przestawiać figury na szachownicy. Mag siedział przy stole zawierającym trzy szafki i szufladę. Szafka po lewo zawierała niezwykle skomplikowany mechanizm sprężynowy. Pozostałe szafki można było otworzyć w taki sposób, aby widzowie mieli możliwość obejrzenia wnętrza stołu i sprawdzenia, czy coś nie kryje się za nim.

Fot. Wikicommons
Fot. Wikicommons

Maria Teresa była zachwycona. Mechaniczny Turek nie tylko grał w szachy, ale też ogrywał najtęższe umysły na dworze, co wprawiało w osłupienie tak obserwatorów, jak i sfrustrowanych mistrzów szachownicy. Zupełnym szokiem była prezentacja, podczas której maszyna rozwiązywała problem skoczka szachowego. Wynalazek miał bardzo agresywny styl i ogrywał większość oponentów w ciągu 30 minut. Próby oszustwa spalały na panewce, bo Turek umieszczał podstępem ruszone figury na swoich pierwotnych miejscach. Dodatkową atrakcją była tablica z literami alfabetu, umożliwiająca słowną komunikację z urządzeniem. Automaton "rozmawiał" z graczami po angielsku, francusku i niemiecku podczas jednej sesji.

Wolfgang von Kempelen (Fot. Wikicommons)
Wolfgang von Kempelen (Fot. Wikicommons)

Wkrótce maszyna ruszyła w wycieczkę po Europie. W 1781 r. Józef II Habsburg zażyczył sobie prezentację we Wiedniu. Dwa lata później Mechaniczny Turek objeżdża największe mocarstwa Starego Kontynentu, pokonując mistrzów szachowych, ale też przegrywając z takimi osobistościami jak Charles Godefroy de La Tour d'Auvergne. Kwestią czasu było postawienie maszyny przed największym wyzwaniem - arcymistrzem szachowym François-André Danican Philidorem. Człowiek ten, uważany wówczas za najlepszego szachistę na świecie, stoczył morderczą partię z maszyną. Philidor wygrał, ale przyznał później, że była to najbardziej wyczerpująca partia w jego życiu.

Replika Mechanicznego Turka (Fot. Wikicommons)
Replika Mechanicznego Turka (Fot. Wikicommons)

Po zakończeniu wyczerpującego tournée po salonach Europy maszyna zostaje spakowana do skrzyni i umieszczona w pałacu Schönbrunn. W 1804 r. Kempelen umiera w glorii i chwale wynalazcy.

Zainteresowanie Mechanicznym Turkiem odżywa, gdy syn Kempelena sprzedaje maszynę wynalazcy Johannowi Mälzelowi. Ten, poznając sekrety urządzenia, postanawia je unowocześnić. Zbliża się najsłynniejsza partia Mechanicznego Turka - przeciwnikiem ma być Napoleon I, wizytujący pałac w Schönbrunn w 1809 r. Pierwsza z gier nie dobiega końca. Napoleon próbuje trzech nielegalnych ruchów z rzędu, po których maszyna zrzuca figury ze stołu. Kolejna gra kończy się porażką Napoleona. Turek ponownie wędruje po świecie, odwiedzając między innymi Stany Zjednoczone, gdzie interesują się nim np. innymi Charles Carroll (wygrywa partię) i Edgar Allan Poe. Po wyprawie na Kubę Mälzel umiera w drodze powrotnej.

Po wielu niezwykłych partiach i podróżach w odległe zakątki świata maszyna trafia do przyjaciela Mälzela, biznesmena Johna Ohla, a następnie do Chinese Museum, gdzie zostaje zniszczona w pożarze w 1854 r.

Na czym polegał sekret Turka? Prawda wychodziła stopniowo na jaw już od 1827 r. Otóż w środku maszyny siedział człowiek. Posługiwał się skomplikowanymi dźwigniami i oddychał przez system wentylacyjny. Tlen pochłaniała świeczka, którą ukryty gracz oświetlał sobie spód planszy szachowej. Na tej ostatniej specjalne magnesy i mechanizm pantografu odzwierciedlały pozycję figur na planszy. Najbardziej zadziwiającym faktem jest czas, przez który udało się zwodzić graczy, głowy państw i obserwatorów. 84 lata!

Mózgiem maszyny byli prawdziwi mistrzowie szachów: Johann Allgaier, Boncourt, Aaron Alexandre, William Lewis, Jacques Mouret, oraz William Schlumberger. Każda z tych osób podróżowała z Turkiem, by okazyjnie schować się w jego wnętrzu i zadziwić zgromadzoną publiczność. Sekret nie został wyjawiony, bo stół był misternie skonstruowaną iluzją, która nawet po otwarciu szafek nie zdradzała prawdziwego "mechanizmu". Wciąż pozostaje tajemnicą, kto był pierwszym ukrytym graczem. Jego zdolności do dzisiaj budzą zachwyt szachistów na całym świecie.

Obraz
Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)