W Polsce pojawił się kandydat na prezydenta, który chce legalnej wymiany plików. Zagłosujecie?
Partia Libertariańska planuje wystawić kandydata na prezydenta, o którym za chwilę mogą pisać portale z całego świata w dziale "Ciekawostki". Waldermar Deska nie dość że ma nietypowe - jak na polityka i artystę - poglądy na kwestię praw autorskich, to jeszcze należy do ZAiKS-u.
04.02.2015 | aktual.: 10.03.2022 10:34
Jeśli nazwisko Waldemara Deski nie jest Wam obce, to pewnie dlatego, że kojarzycie Daab, niegdyś popularny zespół, grający muzykę reggae. Deska jest muzykiem, członkiem ZAiKS-u, a teraz został kandydatem na prezydenta Polski. Dziennik Internautów pisze, że zamierza go wystawić Partia Libertariańska.
Kandydat na prezydenta chce legalnej wymiany plików
Oczywiście, to wszystko nie tylko wygląda jak polityczny folklor, ale i nim jest. Nie ma wątpliwości co do tego, że Deska nie jest kandydatem, który może cokolwiek zwojować. Jego kandydowanie na prezydenta to tylko jeden z tych newsów, które lądują w działach z "michałkami".
Ale interesujące jest to, że oto mamy artystę i na dodatek członka ZAiKS-u, który próbuje wejść do polityki, choć ma poglądy na prawa autorskie bardzo odległe od tego, co na co dzień głosi i ZAiKS, i tzw. poważni politycy. "Niekomercyjne dzielenie się, wymiana oraz korzystanie z dzieł powinno być legalne. To zresztą najistotniejsza część właściwości kultur i cywilizacji – możliwość podpatrywania i dzielenia się dla wzbogacenia i synergii. To jest najbardziej pobudzający czynnik wzrostu wszystkich wartościowych kultur" – oznajmił Deska w rozmowie z serwisem Wolnemedia.net.
Daab - W moim ogrodzie (Official Audio)
Politycy, nie bójcie się tematu praw autorskich!
Można się z tym zgadzać, można też powiedzieć, że muzyk, który próbuje zostać politykiem, poszedł o krok za daleko. Ale faktem jest, że Polska ma teraz poważny problem z prawnikami, którzy próbują zastraszać internautów "podejrzanych" o piractwo. Kolejne kancelarie prawne usiłują w ten sposób zarabiać, uciekając się do coraz bardziej brudnych sztuczek. Pozyskują z niejasnych źródeł dane internautów, którzy korzystają z torrentów, straszą prokuraturą i policją, wmawiają ludziom, że mają status podejrzanych, choć to nie ma żadnego związku z prawdą.
To problem dotyczący nie tylko faktycznych piratów, ale często też osób, które nigdy w życiu nic nie ściągnęły, a jedyne, czym zawiniły, to podpisanie umowy z dostawcą Internetu. Z tym trzeba coś zrobić. Nie wiem, czy odpowiedzią jest zalegalizowanie piractwa, jeśli się na nim nie zarabia – to, co niedawno proponowała grupa posłów PiS – czy po prostu wprowadzenie konkretnych przepisów, uniemożliwiających dalszą działalność prawnikom-trollom.
Wiem, że politycy powinni wreszcie przestać unikać tematyki praw autorskich. Nie każdy, kto broni praw obywateli, szantażowanych przez nieuczciwych prawników, od razu staje po stronie piratów.