Katastrofalna jakość pecetowego Batman: Arkham Knight. Nie śmiejcie się z PC: zepsute gry to problem wszystkich
Batman: Arkham Knight na pececie działa fatalnie. Tylko dlaczego śmieją się z tego konsolowcy - nie pamiętają własnych problemów?
24.06.2015 12:59
Batman: Arkham Knight na PC
Pecetowa wersja Batman: Arkham Knight, jednej z najbardziej oczekiwanych gier tego roku, jest przez użytkowników Steama miażdżona. Tak cyfrowy sklep opisuje recenzje grających: “w większości negatywne”.
Tylko 31% z ponad 6 tysięcy komentujących chwali grę.
Co jest nie tak? Przykładowa recenzja:
Przedewszystkim słaba ptymalizacja. Zablokowanie 30 klatek na sekundę w tych czasach jest to duże przegięcie. Pomimo mojego dobrego sprzętu gra chodzi tragicznie nawet na najniższych ustawieniach. (...) Po aktualizacji znów zniknął Polski język. Pomimo informacji na pudełku w grze nie ma nawet Polskich napisów. Do tego po włączeniu gra natychmiast się crashuje i wywala do pulpitu.
Podobne zarzuty stale się powtarzają.
Zauważyłem na Twitterze, że pecetowa wersja Batman: Arkham Knight to okazja, żeby wbić szpilkę w grających na pececie. Mikołaj Dusiński, redaktor naczelny bloga cdp.pl, wysnuł odważną teorię:
Jest jednak jeden, drobny szczegół, o którym nie wiem dlaczego się zapomina: gry konsolowe także nie są idealne.
Nie trzeba daleko szukać. Ten sam Batman: Arkham Knight w wersji na PlayStation 4 w dniu premiery dostał patcha, który ważył 3,5 GB. Sami przyznacie, że to nie jest drobna aktualizacja.
Batman: Arkham Knight – PC vs. PS4 vs. Xbox One Graphics Comparison [60fps][FullHD]
W 2013 roku konsolowy Batman: Arkham Origins otrzymał na Gamezilli ocenę 1/10. Nie, nie dlatego, że to słaba gra. Dobra, tyle że nie dało się jej skończyć:
Lubiący mówić sobie pod nosem o następnym zadaniu Batman nie przestaje tego robić nawet po wykonaniu tego zadania. Kilka razy z uporem maniaka powtarzał formułkę, która już dawno nijak miała się do akcji. Zdarzyło mi się też sfreezować przeciwników, wlecieć w jakąś dziwną trajektorię szybowania, a raz nawet zawiesić konsolę. Niewybaczalny jest jednak bug, który uniemożliwił mi skończenie gry. Batman, logika, a także filmy na YouTube podpowiadają, co mam zrobić - i chcę, ale nie mogę, bo guzik na panelu się nie wciska. Loadingi, resety, kasowanie aktualizacji gry, ściąganie jej na nowo - nic nie pomogło. Rzecz wcale nie musi ci się przytrafić. Ba, z chwilą publikacji tej recenzji problem może już nie istnieć. Fakt jego pojawienia się dobitnie pokazuje jednak, jak nowy Batman jest dziurawy.
Podobny los spotkał Ori and the Blind Forest na Xbox One:
Generalnie Ori and the Blind Forest zepsuło się na moich oczach i 6 godzin rozgrywki bezpowrotnie przepadło. Po krótkiej naradzie u wujka Google odkryłem, że Ori posiada kilka błędów, które kompletnie rozwalają grę i wymuszają na graczu rozpoczęcie zabawy od nowa. Ja byłem pionierem mojego glitcha, bo do niedawna nie było o nim w ogóle żadnej wzmianki w internecie, ale widzę, że trafia się graczom coraz częściej.
Kłopoty z trybem sieciowym miało Halo: Master Chief Collection, przez co trzeba było odwołać oficjalny turniej gry (!). To nie były drobne niedogodności - Microsoft wiedział, że przy tej premierze nawalił, dlatego też później rozdawał grającym darmowe cyfrowe kopie Halo 3: ODST. To świadczy o skali błędów.
Problemy nie ominęły nawet naszego chwalonego Wiedźmina 3. Geralt nie dostawał punktów doświadczenia za wykonywane zadania. Nie da się ukryć - to ewidentnie przeszkadzało w rozgrywce. Na dodatek na patcha trzeba było trochę czekać, a niezaliczone przez gry punkty przepadały.
Ori and the Blind Forest - E3 Trailer
Lista przykładów na pewno szybko by się wypełniła. Dodać do tego możemy chociażby ogromne łatki, które pojawiają się w dniu premiery. Dobre, skończone gry nie potrzebują aż tak wielkich poprawek. To wyraźny sygnał, że coś jest nie tak.
Batman: Arkham Knight nie jest więc problemem tych, którzy wybrali grę na pececie zamiast na konsolach. Nieskończone, niedopracowane, wydane zbyt wcześniej gry to sprawa, która dotyka wszystkich. Nieważne na której platformie grasz - u ciebie także prędzej czy później pojawi się gra, która nie będzie działać.
Konsolowcy, z czego się śmiejecie?
Podobnie było w przypadku ceny GTA V na pececie. Cyfrowa edycja kosztowała grubo ponad 200 zł, co wywołało uśmiech na twarzach konsolowców: “i gdzie są te wasze tanie gry?”. I cieszyli się z tego ludzie, którzy sami muszą płacić 250 zł, bo tak chce wydawca.
Lubię szyderę, walkę pomiędzy platformami. Ale są sytuacje, kiedy nie ma się z czego śmiać, bo problem jest szerszy i dotyczy wszystkich. A jak ktoś przy grach z błędami ma ubaw, to pozostaje zadać tylko jedno dobrze znane pytanie: “Z czego się śmiejecie? Z samych siebie się śmiejecie”.