Sensory Fiction. Będziemy czuć to, co bohater książki. Ale przestaniemy myśleć?
Książki to przede wszystkim wyobraźnia? Nie zgadzają się z tym twórcy urządzenia Sensory Fiction, za pomocą którego mamy odczuwać też emocje.
Dotychczas wszystkiego musieliśmy się domyślać – i chyba to największa magia książek. Czytamy horror i wyobrażamy sobie, co musi czuć bohater. To nasz umysł wraz z talentem autora pozwala wykreować świat, który nas przeraża.
Twórcom Sensory Fiction to nie wystarcza – nie mamy się domyślać, ale odczuwać. Gadżet to specjalne urządzenie, które zakładamy na siebie. „Kamizelka” współpracuje z książką, dzięki czemu wie, na której stronie jesteśmy. I co powinniśmy odczuwać.
Zakłopotanie, strach, radość? To wszystko wywołuje nie tekst, ale wibracje, oświetlenie, nacisk. Nasze ciało dosłownie reaguje na to, co czytamy.
Książki przyszłości? Już tak się o tym mówi. To w końcu całkiem rewolucyjny pomysł, a przez to budzący kontrowersje. No bo co z wyobraźnią? Urządzenie wszystko zastępuje. Nie musimy się nawet wciągać. Wystarczy, że będziemy śledzić tekst i zachwycać się tym, jak urządzenie na nas wpływa. Istnieje ryzyko, że zapomnimy o samej książce, bo i po co o niej myśleć? Wibracje są takie przyjemne...
Z drugiej strony daje to pisarzowi nowe możliwości. Inaczej może prowadzić fabułę książki, inaczej budować nastrój, historię. To jednak ciekawe doświadczenie. Rewolucyjne? Nie wyobrażam sobie, że idę w takim stroju do parku albo czytam w ten sposób książkę w zatłoczonym busie. Ale... chciałbym spróbować, żeby zobaczyć, czy (i jak) mogę przeżywać tekst w inny sposób.
Oczywiście pozostaje jeszcze jedno pytanie: kto takie dzieła stworzy. Krzysztof Varga w swoim felietonie w "Gazecie Wyborczej" skrytykował pomysł:
Tymczasem obłąkańczy wynalazek amerykańskich naukowców wyobraźnię ma u czytelnika amputować, takie jest prawdziwe przesłanie owego nieszczęsnego "sensory fiction", taka w ogóle jest idea przyszłości - wszystko ma być jednoznaczne. A czytelnikiem bez wyobraźni przecież sterować o wiele łatwiej, czytelnik wyobraźni pozbawiony to jest czytelnik wymarzony dla każdego totalitaryzmu, nawet jeśli jest to miękki totalitaryzm kultury masowej, a akurat z tym dzisiaj mamy do czynienia.
Ogłupianie, manipulacja? Chyba to jednak przesada. W końcu nawet dziś powstają proste, „banalne” książki, w których nie trzeba myśleć. To nie kwestia technologii, tylko intencji autora. Podejrzewam, że i za pomocą Sensory Fiction można by stworzyć dzieła, o których ciągle będzie się pamiętać.