Święta to czas rodzinny, ale także czas leniuchowania. Co jest jednym z najprzyjemniejszych sposobów na leniuchowanie? Oczywiście oglądanie filmów. A że w świąteczny weekend same ciekawe premiery, będzie zatem w czym wybierać - dla każdego coś miłego.
Święta to czas rodzinny, ale także czas leniuchowania. Co jest jednym z najprzyjemniejszych sposobów na leniuchowanie? Oczywiście oglądanie filmów. A że w świąteczny weekend same ciekawe premiery, będzie zatem w czym wybierać - dla każdego coś miłego.
Teoretycznie premiera Tron: Dziedzictwo zapowiedziana jest na 31 grudnia, ale w niektórych kinach (np. w Heliosie) film pojawi się już w najbliższy weekend. Po co zatem czekać do Sylwestra? Tym bardziej, że to najgorętsza premiera tego roku - taki Avatar 201o roku (swoją drogą, w kinach nadal leci specjalna edycja hitu Camerona). Niestety z pierwszych recenzji można wywnioskować, że efekty specjalne zgodnie z oczekiwaniami są bajeczne, lecz film poległ całkowicie w kwestii opowiadanej historii. Pytanie zatem, czy cyfrowy świat potrafi na tyle wciągnąć, byśmy mogli przymknąć oko na mielizny fabularne? Według widzów jak najbardziej (IMDb 7.7/10), ale krytycy nie są już tak wyrozumiali (Rotten Tomatoes 48%). Mojej recenzji spodziewajcie się w niedzielę/poniedziałek.
Inną dużą, lecz równie słabo oceniają premierą, jest trzecia część Opowieści z Narnii: Podróż Wędrowca do Świtu. W tym przypadku nawet ja byłem sceptycznie nastawiony, a oceny tylko potwierdzają moje przypuszczenia - tradycyjnie widzowie są mniej ostrzy (IMDb 6.8/10) w porównaniu do krytyków (RT 49%). Jest to równocześnie najsłabiej oceniona część sagi, co na pewno nie spodoba się osobom, które od początku kręciły nosem na zmianę reżysera.
Dla fanów bardziej familijnego kina będzie komedia Poznaj naszą rodzinkę, czyli trzecia część sagi familii Fockerów (lub Fajfusów, jak kto woli). Sęk w tym, że tych kilkanaście recenzji, które pojawiło się na RT (oficjalna premiera w USA dopiero dzisiaj), nie pozostawiło na filmie suchej nitki - ocena 14% robi wrażenie, ale w drugą stronę. Dla porównania część pierwsza zdobyła aż 84%, zaś druga zaledwie 38%. Osobiście preferuję Poznaj moich rodziców, więc nie wiem, skąd ta ostra krytyka. Może zatem obecna część nie jest mimo wszystko taka najgorsza?
W końcu do naszych kin trafia niezwykle ciekawe dzieło z ubiegłego roku, Mr. Nobody. Połączenie romansu, dramatu i kina sci-fi intryguje oraz pozwala obiecywać sobie sporo po seansie. Jedni mówią o kinie magicznym, inni o usypiającej nudzie. Prawda zapewne leży gdzieś pośrodku, co nie zmienia faktu, że warto zastanowić się nad tą pozycją - na świecie film zebrał całkiem dobre oceny (IMDb 7.7/10).
Co prawda święta nie nastrajają do rozlewu krwi (choć różnie z tym bywa), ale mimo tego dystrybutorzy postanowili uraczyć nas krwistym kinem. Mowa mianowicie o nowej pozycji Neila Marshalla - Centurion. Innymi słowy, jest ostro, bezkompromisowo i dość ponuro, więc nie wybierajcie się na to z całą rodziną - ewentualnie w pojedynkę, gdy będziecie mieli po dziurki w nosie tego "pełnego miłości" klimatu świąt ;) Głębokiego kina oczywiście się nie spodziewajcie (IMDb 6.4/10, RT 56%), ale chyba nie o to w tej pozycji chodzi.
A z serii Nikt nie widział, nikt nie słyszał mamy polską produkcję Zwerbowana miłość. Tytuł jak zwykle fantastyczny, a tematyka jakaś taka znana (ba, oparta nawet na faktach). Ktoś zaryzykuje?
Foto: Impawards