Ziemia na lata pogrąży się w ciemnościach. Wystarczy "kaprys" Słońca
Naukowcy alarmują, że silne rozbłyski na Słońcu mogą doprowadzić do burzy magnetycznej i pogrążyć świat w „internetowej apokalipsie”. Ostatniej nocy materia wyrzucona przez naszą gwiazdę uderzyła w Ziemię. To dobra okazja, by uświadomić sobie z jak niebezpiecznym zjawiskiem mamy do czynienia.
12.10.2021 | aktual.: 08.03.2022 13:44
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Według Pracowni Astronomii Rentgenowskiej Słońca Rosyjskiej Akademii Nauk, rozbłyski rozpoczęły się w sobotę 9 października. W ciągu trzech dni do Ziemi dotarł obłok plazmy o silnym polu magnetycznym. Zjawisko to, zwane koronalnym wyrzutem masy (CME), może uszkodzić sieci energetyczne na naszej planecie i spowodować przerwy w dostawach prądu.
Burza magnetyczna zagraża także satelitom. Kosmiczne zjawisko może negatywnie wpłynąć na dostęp do Internetu oraz sparaliżować wszystkie globalne sektory, opierające się na elektryczności. Jak katastrofalne byłyby skutki ekstremalnej burzy magnetycznej? W najczarniejszym scenariuszu możemy zostać odcięci na długie lata od prądu, GPS-ów oraz telefonii komórkowej. W efekcie wpłynęłoby to również na środki transportu oraz sposób produkcji i przechowywania żywności. Zjawisko doprowadziłoby ponadto do licznych pożarów, katastrof w ruchu lądowym i lotniczym oraz sparaliżowało pracę służb ratunkowych.
NASA | Magnificent Eruption in Full HD
Ostrzeżenie ws. takiej burzy wydała niedawno Amerykańska Narodowa Administracja Oceaniczna i Atmosferyczna, która poinformowała, że CME uderzy w Ziemię w nocy z 11 na 12 października. Siłę zjawiska oszacowano na G2 w pięciostopniowej skali. Efekty CME mogą utrzymywać się we wtorek przez wiele godzin.
Dekady w ciemnościach?
Jeśli burza słoneczna byłaby dostatecznie silna, mogłaby doprowadzić do zniszczenia wielkich transformatorów, stanowiących podstawę globalnej sieci elektrycznej. Budowa tych urządzeń trwa wiele lat. Na domiar złego nie posiadamy transformatorów awaryjnych.
Bardzo trudno je zastąpić. Tylko dwa państwa produkują transformatory na eksport: Niemcy i Korea Południowa. Ważą one setki ton. Do ich transportu trzeba by wzmocnić mosty i poszerzać drogi. W całej Ameryce Północnej jest tylko kilka pojazdów zdatnych do ich transportu – mówił w programie dokumentalnym Koniec świata na 10 sposobów dr Peter Pry, dyrektor wykonawczy w Task Force on National and Homeland Security, radzie doradczej Kongresu USA, zajmującej się bezpieczeństwem narodowym.
Ekspert zwraca uwagę, że kataklizm odbiłby się również na światowych systemach finansowych.* Banki nie mają skarbców pełnych pieniędzy. Pieniądze istnieją w systemach komputerowych, do których stracilibyśmy dostęp. Nagle stracilibyśmy wszystkie oszczędności życia. Przeszlibyśmy na poziom gospodarki wymiennej* – podkreśla Pry.
W opisywanym scenariuszu przywrócenie globalnej sieci elektrycznej mogłoby potrwać nawet 10-15 lat. Specjaliści podkreślają, że pewną ochroną przed zagrożeniem z kosmosu może być wzmocnienie sieci energetycznej oraz stworzenie systemów awaryjnych. Zdaniem ekspertów społeczna świadomość niebezpieczeństwa, jakim są rozbłyski na Słońcu, wciąż jest jednak bardzo niska.
To nie pierwszy raz
Tymczasem w dziejach ludzkości mieliśmy już do czynienia z burzą magnetyczną, która dziś mogłaby wywołać wyżej opisany efekt. Mowa o wydarzeniu z 1859 r., gdy koronalny wyrzut masy doprowadził do ogromnej zmiany pola magnetycznego Ziemi oraz skoku napięcia w liniach telegraficznych w Ameryce i Europie. Skutki tamtego zjawiska nie doprowadziły do gigantycznego paraliżu tylko dlatego, że był to okres przed elektryfikacją, która wywiera dziś tak duży wpływ na funkcjonowanie społeczeństw.