Zarządzająca utworami Beatlesów firma Apple Corps (niezależna od producenta komputerów z jabłuszkiem) nie jest w stanie dojść do porozumienia z właścicielami wirtualnych sklepów muzycznych. Domaga się odszkodowania za przypadki nielegalnego udostępnienia plików w sieciach P2P.
Zarządzająca utworami Beatlesów firma Apple Corps (niezależna od producenta komputerów z jabłuszkiem) nie jest w stanie dojść do porozumienia z właścicielami wirtualnych sklepów muzycznych. Domaga się odszkodowania za przypadki nielegalnego udostępnienia plików w sieciach P2P.
Oczywiście piosenki brytyjskiego zespołu są już teraz dostępne w internecie za darmo. Właściciele praw autorskich nie mogą nic na to poradzić. Chcą jednak otrzymać gwarancję wypłaty odszkodowań w sytuacji, gdy jakiś pracownik e-sklepu czy wytwórni dopuści się przecieku i sam wrzuci utwory do sieci.
Stawka jest wysoka, bo Apple Corps myśli nad udostępnieniem płyt w bezstratnym formacie FLAC. Pozwala on na nagrywanie domowych krążków CD w jakości porównywalnej do tej, którą oferują tłoczone kompakty ze sklepu.
W sieciach P2P można jednak znaleźć bardzo różne wydania piosenek Beatlesów - od standardowych MP3-ek do znacznie lepszych FLAC-ów czy APE-ów. Właściciele praw autorskich próbują więc bronić się przed sytuacjami, do których i tak dochodzi codziennie.
Format FLAC ma zostać także zastosowany w specjalnym wydaniu dyskografii zespołu w formie pamięci USB. McCartney i spółka najwyraźniej nie zdają sobie sprawy z tego, że można udostępniać w sieci piosenki, które nie zostały wcześniej umieszczone w jakimś sklepie internetowym. Da się po prostu skopiować płytę CD :).
Moim zdaniem Apple Corps na siłę szuka wymówki, która opóźniłaby sieciową premierę albumów Beatlesów. Dopóki te materiały nie są oficjalnie dostępne w internecie ludzie kupują kolejne wydania kolekcjonerskie, dyskografie i inne boksy płacąc niemałe pieniądze nie tylko za muzykę, ale także za ładne opakowanie.
Źródło: ArsTechnica