Bezlusterkowa lustrzanka - relacja z prezentacji Lumixa G3 [wideo]
Jak wiedzą Gadżetomaniacy zaglądający na nasz profil na Facebooku, w ostatni czwartek byłem w Warszawie na prezentacji dotyczącej Lumixa G3. Najnowszy aparat Panasonica ma stanąć w szranki z tradycyjnymi lustrzankami, ale sam radzi sobie bez luster.
Jak wiedzą Gadżetomaniacy zaglądający na nasz profil na Facebooku, w ostatni czwartek byłem w Warszawie na prezentacji dotyczącej Lumixa G3. Najnowszy aparat Panasonica ma stanąć w szranki z tradycyjnymi lustrzankami, ale sam radzi sobie bez luster.
Panasonic Lumix G3 to najmniejszy i najlżejszy na świecie aparat z wymienialnymi obiektywami (waży 336 gramów). Wprowadzając go na rynek, producent chce zmierzyć się z lustrzankami, które podobno korzystają z przestarzałych rozwiązań.
Poniżej garść informacji na temat Lumixa G3 oraz wypowiedź przedstawiciela firmy z Japonii nagraną specjalnie dla Gadżetomanii. Przy okazji możecie przekonać się, że czasami żarty z japońskiego akcentu nie są ani trochę przesadzone.
• 16-megapikselowa matryca Live MOS Mikro Cztery Trzecie
• Rejestrowanie Full HD w formacie AVCHD
• Lekka, aluminiowa obudowa jest dostępna w czterech kolorach: czarnym, białym (na razie będzie niedostępny w Polsce), czerwonym i brązowym
• Wbudowany elektroniczny wizjer i swobodnie przekręcany, dotykowy ekran
• Wiele funkcji i trybów ułatwiających wykonywanie zdjęć
[cytat]Aparat LUMIX G3K będzie dostępny w sprzedaży od połowy czerwca
w orientacyjnej cenie detalicznej - 2999 zł [zestaw kitowy 14-42].
Aparat LUMIX G3W będzie dostępny w sprzedaży od połowy czerwca
w orientacyjnej cenie detalicznej - 4299 zł [zestaw z podwójnym obiektywem].[/cytat]
Korzystając z okazji, sprawdziłem również, co Panasonic ma do zaoferowania w dziedzinie kamer 3D. Tym razem wypowiedź jest znacznie bardziej zrozumiała.
Na koniec słów kilka na temat samej konferencji, na której odbyła się prezentacja. Przeprowadzono ją bardzo dobrze. Każdy mógł pobawić się nowym Lumixem G3, zadać pytania gościom z Japonii, obejrzeć dodatkowe obiektywy i wreszcie spróbować specjałów japońskiej kuchni. Gdyby nie fakt, że część słownej prezentacji przeprowadzonej w języku angielskim była równie zrozumiała jak pierwsze nagranie, nie miałbym się zupełnie do czego przyczepić.
Wracając jeszcze na chwilę do jedzenia. Potrawy były podpisane po polsku oraz angielsku. Wiecie może, dlaczego kurczaka przetłumaczono jako „duck”?