Burning Man: spal kukłę na pustyni i zostań CEO Google'a. To zdarzyło się naprawdę

Burning Man: spal kukłę na pustyni i zostań CEO Google'a. To zdarzyło się naprawdę14.09.2015 18:24
Burning Man
Źródło zdjęć: © Fot Imgur

Impreza przepustką do kariery? W przypadku pewnego człowieka tak właśnie było: pojechał na festiwal Burning Man i… został szefem Google’a. Jak do tego doszło?

Skąd się wzięło Google Doodle?

Google często zmienia swoje logo, wyróżniając w ten sposób wyjątkowe z różnych powodów dni albo ważne rocznice. Obecnie jest to normą i stało się na tyle powszechne, że raczej nie budzi już większych emocji. Czasem więcej uwagi przyciągnie jakaś wyjątkowo nietypowa zmiana lub upamiętniona przez Google’a, nietuzinkowa postać, ale przeróbki logo o nazwie Doodle stały się jedną z kultywowanych przez Google’a tradycji.

Google Doodle
Google Doodle

Jak długo Doodle są z nami? Jeśli zwracacie uwagę na takie detale i sięgniecie wstecz pamięcią, to zapewne wielu was odpowie „od zawsze”. Nie będzie w tym wiele przesady, bo w gruncie rzeczy początki Doodle’a sięgają pionierskich czasów Google’a, gdy uczelniany startup nie był jeszcze wielką firmą, ale kameralnym projektem Larry’ego i Serge’ya.

Nikt tam jeszcze wówczas nie liczył miliardowych zysków z reklam – dwaj założyciele zaledwie rok wcześniej porzucili kariery naukowe, by rozwijać swoją firmę, a ich najważniejszym zadaniem było przekonywanie inwestorów, by wyłożyli pieniądze na rozwój Google’a.

W końcu udało się im to osiągnąć – fundusze Sequoia Capital i Kleiner Perkins zgodziły się wyłoży oszałamiającą dla małej firmy kwotę 25 mln dolarów, stawiając tylko jeden warunek: biznesowi amatorzy mają znaleźć i zatrudnić kompetentnego dyrektora wykonawczego, który zmieni ich wizję w realny biznes.

Google jedzie na pustynię. Całe!

I właśnie w takich okolicznościach, w 1998 roku na stronie głównej Google’a po raz pierwszy pojawiło się coś innego, niż zwykłe, firmowe logo. W drugie „o” wkomponowano składającą się z kilku kresek postać, która dla niewtajemniczonych mogła wydawać się bazgrołem, ale dla znajomych była jasnym przekazem, gdzie należy szukać Larry’ego i Serge’a.

Pierwsze Doodle w historii
Pierwsze Doodle w historii

Wtedy, za pierwszym razem, umieszczenie w logo aluzji do Burning Man było szczególnie istotne, informowało bowiem internautów nie tylko o tym, że Brin i Page lubią ten festiwal, ale że wyjechali na niego wszyscy (nieliczni jeszcze) pracownicy i jeśli system Google na dniach padnie, nikt go nie naprawi.

„Tak naprawdę nie chodziło nam o to, żeby pochwalić się wyjazdem do Nevady czy zacieśnić więź z innymi fanami tej imprezy – wspomina Marissa Mayer, która dołączyła do Google tamtego lata – Zmiana logo posłużyła nam za kartkę naklejoną na drzwiach firmy: Sorry, ale jakby co, wszyscy jesteśmy na środku pustyni.”

Kto pierwszy spalił kukłę?

Tym, co sprawiło, że twórcy Google’a rzucili wszystko, zostawili firmę na pastwę losu i wyjechali, był festiwal Burning Man. Jego początki sięgają kameralnej imprezy, jaką w 1986 roku zorganizował Larry Harvey wraz z grupą znajomych na jednej z plaż w San Francisco.

Zwieńczeniem imprezy okazało się podpalenie 2,5 metrowej kukły, co sam Harvey nazywa dzisiaj aktem radykalnego wyrażenia samego siebie. Brzmi to nieźle, ale nieoficjalna wersja jest bardziej prozaiczna – kukła miała symbolizować dziewczynę, która rzuciła Larry’ego, a jej spalenie wyrazić nienawiść, jaką ten do niej czuł.

Larry Harvey - twórca Burning Mana, Źródło zdjęć: © Fot. Frenchcoreburningman.com
Larry Harvey - twórca Burning Mana
Źródło zdjęć: © Fot. Frenchcoreburningman.com

Palenie kukły tak przypadło grupie znajomych do gustu, że w tym samym miejscu zaczęli urządzać je co roku w coraz liczniejszej grupie. I słynny Burning Man odbywałby się dzisiaj zapewne na obrzeżach wielkiego miasta, gdyby nie wmieszała się policja, dość sceptycznie podchodząca do faktu, że jakaś banda pali w nocy na plaży kilkumetrową kukłę.

Larry wraz ze znajomymi musieli zatem szukać nowego miejsca, a ich wybór padł na pustynię w Newadzie, gdzie – jak można przypuszczać – palenie czegokolwiek i w dowolnych ilościach nie zainteresuje nikogo postronnego, ze stróżami prawa na czele.

Miejsce festiwalu uwiecznione w Google Maps
Miejsce festiwalu uwiecznione w Google Maps

Festiwal w Black Rock

I w ten właśnie sposób impreza przeniosła się do Newady na pustynię Black Rock. Był rok 1990 i brało w niej udział około 100 osób, a spalona kukła mierzyła 12 metrów. Zaledwie dwa lata później liczba uczestników sięgała sześciuset, a lawina ruszyła po uruchomieniu w 1994 roku oficjalnej strony imprezy, czyli festiwalu Burning Man.

Od następnego roku zaczęto organizować – co trwa do tej pory – festiwale tematyczne. Pierwszy tematyczny Burning Man odbywał się pod hasłem Dobro i Zło. W kolejnych latach hasłami przewodnimi były m.in. Ciało, Poza wiarą, Piekło, Krąg czasu czy Nadzieja i Strach. Lawinowo rosła również liczba uczestników – w 1996 roku było ich już 8 tys. W 1999 – 23 tys., w 2006 39 tys., aż do rekordowych 70 tys. w czasie tegorocznej imprezy.

Festiwalowe miasteczko z lotu ptaka, Źródło zdjęć: © Fot. Plus.Google.com
Festiwalowe miasteczko z lotu ptaka
Źródło zdjęć: © Fot. Plus.Google.com

Impreza rządzi się kilkoma zasadami: miasteczko wznoszone jest za każdym razem od nowa na planie ¾ koła, podzielonego na sektory i ulice. Poza samym przyjazdem na miejsce, zakazany jest ruch zwykłych pojazdów. Mogą za to jeździć – z ograniczoną prędkością – różne wymyślne, budowane na tę okazję wehikuły, wyglądające często jak spełnienie mokrych snów steampunkowców.

Od kontrkultury do mainstreamu

W czasie imprezy zakazany jest handel – kupić można jedynie kawę i lód, a dochód ze sprzedaży przeznaczany jest na edukację w pobliskim miasteczku. Uczestnicy festiwalu mogą jednak uprawiać miedzy sobą handel wymienny. W założeniu miało to sprawiać, że wyposażenie i prowiant, pozwalający przeżyć ponad tydzień na pustyni, każdy musi przywieźć sobie sam.

Ważnym założeniem jest również ekologia – po skończonej imprezie mają zniknąć wszelkie ślady, że na środku pustyni bawiły się dziesiątki tysięcy ludzi.

Zwieńczeniem imprezy jest spalenie kilkudziesięciometrowej kukły
Zwieńczeniem imprezy jest spalenie kilkudziesięciometrowej kukły

Z czasem zmienił – i nadal się zmienia – charakter Burning Mana. Z mekki kontrkulturowców i geeków stał się popularną imprezą, na którą zaglądają różne gwiazdy i gwiazdki. Nie brakuje również ludzi z branży IT – poza Larrym i Serge’em do Black Rock zaglądają m.in. Elon Musk, Mark Zuckerberg czy Jeff Bezos.

Wizyta na festiwalu z pewnością przyniosła korzyści – nie tylko duchowe – jeszcze jednej znanej postaci. Gdy Eric Schmidt został – zgodnie z wymogiem, postawionym przez wspomnianych na początku inwestorów – zatrudniony na stanowisku CEO Google’a, jednym z argumentów, które przeważyły jego kandydaturę był fakt, że uczestniczył w Burning Manie.

Wykorzystane cytaty pochodzą z książki „Google Story” Davida A. Vise i Marka Malseeda

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.