Czy polscy politycy nauczą się do wyborów korzystać z nowych mediów?

Czy polscy politycy nauczą się do wyborów korzystać z nowych mediów?02.07.2015 11:11
Zdjęcie ptaka pochodzi z serwisu shutterstock.com.
Tomek Kreczmar

26 września 1960 roku odbyła się słynna telewizyjna prezydencka debata pomiędzy Nixonem a Kennedym. Odmieniła ona sposób patrzenia na polityczny PR. W jedną noc zmienił się amerykański sposób prowadzenia kampanii. A wszystko za sprawą nowego medium, jakim podówczas był telewizor. Dziś internet nowym medium nie jest, ale wciąż odkrywamy, jak niezwykłą może mieć siłę. Portale społecznościowe wnoszą na piedestał, ale też zrzucają z niego. Obalają rządy i wpływają na wybór prezydentów.

Po wspomnianej przeze mnie debacie okazało się, że w walce o głosy liczy się nie tylko wiedza, ale przede wszystkim wizerunek, na który składają się w równej mierze charyzma czy wygadanie, co tak drobne niuanse, jak odpowiedni make-up, czy tak duże rzeczy jak odpowiedni dobór stroju (słynny szary garnitur Nixona). Dziś to oczywiste, ale wówczas różnice w wyglądzie, zachowaniu oraz świadomym wykorzystaniu kamery były nowością. Bo przecież widzowie ocenili, że debatę wygrał Kennedy, a radiosłuchacze – że Nixon.

Kennedy vs. Nixon - 1st 1960 Debate

Dziś, ponad pół wieku później, żyjemy w świecie, w którym to wszystko jest oczywiste. Niemniej teraz telewizja jaką znamy powoli odchodzi w zapomnienie. Największy wpływ na wyborców ma internet, ten zaś wciąż pozostaje „niezbadany”. Choć niektórzy twierdzą, że dzięki niemu, mało znany senator z Illinois został prezydentem USA, gdyż jego sztabowcy wykorzystali piętnaście serwisów społecznościowych do promowania swojego kandydata.

Strona prezydenta Obamy, Źródło zdjęć: © Facebook
Strona prezydenta Obamy
Źródło zdjęć: © Facebook

Nowe media…

Podczas ostatniej w naszym kraju kampanii prezydenckiej szybko okazało się, kto internet „czuje”. Prezydent oddał w zasadzie bez walki media społecznościowe, próbując co najwyżej udowodnić, jak je rozumie, pokazując się li tylko w kawalerce Jakóbiaka. Twitter czy Facebook wciąż stanowią dla polskich specjalistów od politycznego PR nieznany ląd. Głównie z tej przyczyny, iż w największym stopniu zależą one od użytkowników, a nie „producentów sygnału”. Nie wystarczy wrzucanie postów czy strona domowa partii, trzeba reagować na zaczepki i nie wsadzać głowy w piasek tylko z otwartą przyłbicą iść przed siebie. To póki co zrozumieli przede wszystkim ludzie wspierający Pawła Kukiza.

Jeden z wielu memów wspierających Pawła Kukiza, Źródło zdjęć: © kwejk.pl
Jeden z wielu memów wspierających Pawła Kukiza
Źródło zdjęć: © kwejk.pl

…i to społecznościowe

Albowiem nie wystarczy być najpopularniejszym politykiem w polskim internecie, jak przez wiele lat Janusz Korwin. Trzeba jeszcze mieć możliwie liczną grupę ludzi, którzy będą wspierali działania kandydata, posła czy przyszłego prezydenta. A wspieranie nie polega na wykorzystywaniu „japońskich trolli”, którzy doceniają działania premier Kopacz, bo to śmierdzi na kilometr! Nie można też pozostawić internautów samym sobie, to znaczy niereagować na ich komentarze, co z kolei uczyniła pani Ogórek.

Japoński troll, Źródło zdjęć: © Twitter
Japoński troll
Źródło zdjęć: © Twitter

Dziś życie w necie toczy się głównie w mediach społecznościowych, co najlepiej widać było przy okazji ostatniej prezydenckiej kampanii. Tu można wypisywać w zasadzie wszystko, licząc na to, że coś gdzieś przylgnie i dobrze się przyczepi (vide Bronisław to obciachowy prezydent, a w PO zajadają ośmiorniczki). Najwyraźniej nie wszyscy to dostrzegli…

Nowe rozdanie

Po wakacjach wejdziemy w kluczowy okres kampanii przed kolejnymi wyborami. Mamy właśnie za sobą doświadczenie podobne do tego, jakim była debata Nixon-Kennedy. Tym razem jednak w Polsce tradycyjna telewizja ustąpiła miejsca mediom społecznościowym – nie blogom czy portalom niusowym.

Pomimo wciąż dużej siły rażenia telewizji, nowe media mają największy wpływ na wyborców. Być może dlatego, że ludzie w tym obszarze poczuli, że w kontaktach z polityką wcale nie muszą być bierni. Co więcej, że słowa zwykłego wyborcy dziś czytają, lajkują czy przekazują dalej nie tylko kumple, ale również obce, acz podobnie myślące osoby.

Problem rzecz jasna w tym, iż często racjonalność czy obiektywizm w nowych mediach mają mniejsze znaczenie niż siła przekazu. Portale społecznościowe pozwalają komunikować się nie z pewną liczbą odbiorców, ale z nieograniczoną ich masą. I potrafią obalić rząd, jak udowodniły umieszczone na Facebooku przez Zbigniewa Stonogę materiały...

Mamy już wzory

W 2009 roku, czyli w sumie nie tak dawno temu, podczas wyborów do Parlamentu Europejskiego kandydat Rafał Trzaskowski wykorzystał wszystkie popularne wówczas portale społecznościowe (a była to Nasza Klasa, Flickr, Goldenline, YouTube, Facebook), prezentując się jako energiczny kandydat młodej Warszawy.

Znane osobistości w świecie mediów odsyłały widzów na stronę www.dlarafala.pl, gdzie pojawiła się wskazówka, by głosować na kandydata. Wówczas była to powiew świeżości i nowość w świecie marketingu politycznego. Szkoda, że fali zmian nie podchwycili inni i nie zauważyli, jak ważny jest miraż współczesnej polityki i nowoczesnych technologii. Miraż tym ciekawszy, że kandydat musi być bliżej wyborców, musi być szczery i konsekwentny. Póki co społeczności internetowe są chyba najbardziej demokratycznym „medium”, z jakim możemy mieć do czynienia.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.