Już chyba dla nikogo nie jest tajemnicą, że w Indiana Jones i Królestwie Kryształowej Czaszki poznaliśmy syna słynnego archeologa. Mutt Williams, grany był przez Shia LaBeoufa, miał zostać gwiazdą kolejnej części serii. Jednakże teraz George Lucas zmienił zdanie i jego postać być może nie pojawi się już nawet gościnnie. "Indiana Jones to Indiana Jones. Harrison Ford JEST Indianem Jonesem." - tłumaczy Lucas - "Jeśli film miałby się koncentrować wokół Mutta Williamsa to byłby zatytułowany Mutt Williams i Poszukiwanie Elvisa czy jakoś tak."
Już chyba dla nikogo nie jest tajemnicą, że w Indiana Jones i Królestwie Kryształowej Czaszki poznaliśmy syna słynnego archeologa. Mutt Williams, grany był przez Shia LaBeoufa, miał zostać gwiazdą kolejnej części serii. Jednakże teraz George Lucas zmienił zdanie i jego postać być może nie pojawi się już nawet gościnnie. "Indiana Jones to Indiana Jones. Harrison Ford JEST Indianem Jonesem." - tłumaczy Lucas - "Jeśli film miałby się koncentrować wokół Mutta Williamsa to byłby zatytułowany Mutt Williams i Poszukiwanie Elvisa czy jakoś tak."
Ciekawe, skąd nagle to sarkastyczne podejście. Jeszcze w marcu Lucas wypowiadał się całkiem na odwrót: "Mam pomysł jak z Shia zrobić głównego bohatera, a Harrisona na wzór Seana Connery w Ostatniej Krucjacie." Może bierze się to z kłótni na temat charakteru kolejnego Indiany Jonesa? "Ja jestem w przyszłości, Steven tkwi w przeszłości. On chce pozostać przy starym stylu, a ja chcę pociągnąć go w całkiem innym kierunku." Jakakolwiek by ich decyzja nie była, po czwartej odsłonie przygód słynnego archeologa jakoś nie mam zbytniej ochoty na kolejną część. Pomysły w Kryształowej Czaszce nie były już nawet zabawne, lecz groteskowe. Boję się o to, co też moglibyśmy jeszcze zobaczyć. Może Indiana Jones i Podbój Kosmosu?
Foto: UIP
Źródło: Movieweb