Gród na Górze Birów w Podzamczu (nieopodal Ogrodzieńca - na zdj.), od wczoraj został ponownie udostępniony do zwiedzania na sezon 2010– jest to wczesnośredniowieczna warownia, w pełni zrekonstruowana, udostępniona jako atrakcja turystyczna. Przyjrzyjmy się zatem przy tej okazji temu, co Ogrodzieniec wraz z Podzamczem ma do zaoferowania turystom w nadchodzącym miesiącu (ze specjalną dedykacją dla czytelnika Krisa).
Gród na Górze Birów w Podzamczu (nieopodal Ogrodzieńca - na zdj.), od wczoraj został ponownie udostępniony do zwiedzania na sezon 2010– jest to wczesnośredniowieczna warownia, w pełni zrekonstruowana, udostępniona jako atrakcja turystyczna. Przyjrzyjmy się zatem przy tej okazji temu, co Ogrodzieniec wraz z Podzamczem ma do zaoferowania turystom w nadchodzącym miesiącu (ze specjalną dedykacją dla czytelnika Krisa).
Gród na Górze Birów datowany jest na VIII w n.e, jednakże rekonstrukcja pochodzi z wieku XIII, kiedy to niewielką pierwotnie osadę ufortyfikowano. Zwiedzanie osady odbywa się z przewodnikiem, a cała trasa trwa około 40 minut. W ramach rekonstrukcji przygotowano między innymi chatę wojów, myśliwych, miejsce kultu, chatę mieszkalną, wieża strażnicza, miejsce książęce, a całość grodu otoczono ziemno drewnianymi wałami. Wejściówka do Grodu ma symboliczną cenę 4 zł.
Będąc na Górze Birów nie można nie odwiedzić Ogrodzieńca – położonego zaledwie 2 km dalej. Jest to najbardziej chyba imponujący zamek Jury Krakowsko – Częstochowskiej. Górujące na wzniesieniu ruiny widać już z daleka i choć zamek nie jest w najlepszej kondycji, to miłośników architektury zachwyci na pewno. Bilet do samego zamku kosztuje 5,50 zł z wystawami – 8 zł, choć najbardziej ekonomicznie opłaca się kupić pakiet do Ogrodzieńca + Birów – wszystkie atrakcje mamy wtedy za 11 zł.
Kiedy jechać do Ogrodzieńca?
W maju proponuję dwa terminy – najbliższą sobotę 1 maja, kiedy to w Zamku odbywa się współorganizowany z krakowską Manghhą festiwal „W krainie Kwitnącej Wiśni” – czyli spotkanie na żywo z kulturą Japonii (co na te średniowiecznych fortyfikacji może być dość ciekawym estetycznie przeżyciem), lub też (znacznie lepszy wybór) – 18-21 maja, kiedy to na zamku odbywać się będzie Najazd Barbarzyńców. W tym roku po raz VII.
Festyn to niesamowite, niezapomniane przeżycie. Przyjeżdżają na niego bractwa rycerskie z całej Europy. Mamy więc turnieje rycerskie, koncerty pieśni dawnych, konkursy na najlepszą „kieckę średniowieczną” (a dziewczyny stroje mają naprawdę niezwykle dopracowane i piękne) a na finał zawsze odbywa się wielka bitwa. W tym roku, Najazd odbywa się pod hasłem „Spotkanie Władców” i ma upamiętniać zjazd w Gnieźnie z 1010 roku. Atrakcje co roku nieco się zmieniają, ale zawsze mamy pewność, że pięknych niewiast i mężnych wojów nie zabraknie. Półtorakiem też będziemy mogli pomachać lub postrzelać z łuku, choć nie widziałam jeszcze, aby jakikolwiek amator poradził sobie z jednym, bądź z drugim.
Wybierając się do Ogrodzieńca na Festyn majowy pamiętać trzeba o kilku rzeczach – po pierwsze warto zabrać kocyk. Wszelkie atrakcje odbywają się wokół zamku w wydzielonych przestrzeniach. Aby sensownie obserwować turniej, warto podejść pod barykady nieco wcześniej (z kocykiem) i spokojnie zaczekać. Jeśli się spóźnimy i będziemy stać w 3-4 rzędzie, niewiele już zobaczymy.
Zamek położony jest na wzgórzu, więc w maju lubi jeszcze mocno wiać niezbyt przyjaznym wiatrem, dlatego zaopatrzmy się w kurteczki i ciepłe polary. Warto też zabrać prowiant, bo choć dla mieszkańców Festyn to jedna z lepszych okazji na zarobek, trudno na miejscu uświadczyć coś więcej niż kiełbaskę z grilla (a przynajmniej tak było dwa lata temu).
Oczywiście, do Ogrodzieńca najlepiej pojechać samochodem. Parking przy zamku jest w czasie Festynu zawsze obłożony samochodami, ale za 5 zł, można zaparkować auto na podjeździe u prawie każdego mieszkańca Ogrodzieńca. Jeśli chcecie przyjechać na dwa – trzy dni, warto też wziąć namiot – na ogródkach również można się (za niewielką opłatą) rozbić.