Medal of Honor jest jak obiad w barze mlecznym [recenzja]

Medal of Honor jest jak obiad w barze mlecznym [recenzja]22.10.2010 09:47
Medal Of Honor usypia jak tłusty posiłek
Szymon Adamus

Nowy Medal of Honor jest jak obiad w bardzo tanim barze mlecznym. Klienci walą do niego drzwiami i oknami z nadzieją odświeżenia sentymentalnych wspomnień z dawnych lat, ale wychodzą z rozstrojem żołądka po rozgotowanym bigosie.

Nowy Medal of Honor jest jak obiad w bardzo tanim barze mlecznym. Klienci walą do niego drzwiami i oknami z nadzieją odświeżenia sentymentalnych wspomnień z dawnych lat, ale wychodzą z rozstrojem żołądka po rozgotowanym bigosie.

Wszystko zaczyna się jeszcze w brudnym holu, po którym biegają karaluchy i wala się skołtuniona sierść jakiegoś bezpańskiego kota. Takie są pierwsze misje w MOH-u. Gra wygląda momentami jak dwudniowy kotlet schabowy zostawiony przez przypadek na rozgrzanej do czerwoności patelni na dwie godziny. Niektóre tekstury wyglądają tak, jakbyśmy już ten posiłek jedli.

Oprawą wizualną jedzenia za bardzo się jednak nie przejmuję, bo to przecież bar mleczny. Ma być tanio i dobrze. Tanio jest na pewno.

Wszystkie sztuczki zastosowane w MOH-u już gdzieś wcześniej widzieliśmy w takiej czy innej formie. To taki FPS, którego twórcy mieli listę najważniejszych rzeczy w strzelaninie na nowy rok i odfajkowywali wszystko po kolei.

  • Filmowy początek - jest.
  • Latanie helikopterem - zrobione.
  • Misja \skradana\ - gotowe!
  • Strzelanie z działka/mini guna - done!

W sumie nie byłoby źle, gdyby te tanie sztuczki były dobrze zrealizowane. Ale nie są.

Momenty się zdarzają, przyznaję. Strzelanie ze snajperki do wrogów ukrytych w górach w trybie podczerwieni jest smakowitą wisienką na szczycie ciastka.

Medal of Honor - przyjaciele z daleka

Szkoda, że reszta deseru jest mdła i bez wyrazu. Kucharze budowali wokół dania o nazwie Medal Of Honor otoczkę hiperrealizmu osiągniętego dzięki konsultacjom z najlepszymi specjalistami w branży. W grze zostały z tego fajne giwery i ostrzał z tandetnie wykonanego samolotu krążącego nad polem bitwy.

W Afganistanie chyba działają inne prawa fizyki, bo broń nie ma prawie żadnego odrzutu, kule lecą prostym torem nawet na odległość kilku kilometrów, helikopter lata sobie luzacko nawet po oberwaniu z RPG, a Talibowie są idiotami wyłażącymi nam pod lufę jeden za drugim.

Na początku klimat bywa nawet udany (szczególnie widząc całkiem fajną animację wchodzenia do pokoju wykonywaną przez NPC), ale pod koniec posiłku przy stoliku dla jednego klienta jest taka rzeź, że już nawet nie chce się nam jeść. Brniemy tylko do końca, kładąc na glebę kolejny batalion i modląc się, by końcówka była wybuchowa. No i wybuch jest, ale emocji nadal brak.

Trochę inaczej sprawa wygląda, gdy do stolika usiądziemy ze znajomymi. Jak wiadomo, w kupie zawsze raźniej, nawet jeśli jest to kupa nie tylko metaforyczna. Multiplayer potrafi wciągnąć nieco bardziej. Tutaj nie przeszkadza całkowita liniowość rozgrywki. Już dawno nie widziałem FPS-a, który w singlu miałby taką ilość niewidzialnych ścian i tak ograniczoną drogę poruszania się. To już nawet atak na plażę Omaha w Medal of Honor: Allied Assault dawał większą swobodę ruchu!

W rozgrywkach sieciowych to ustawienie gracza na baaaardzo wąskich torach tak bardzo nie przeszkadza. Chociaż i tak wnerwia po swobodzie, jaką daje Battlefield: Bad Company 2. W multi gra wygląda jednak lepiej (posiłek dla kilku graczy przygotowała inna kuchnia, DICE, i na innych składnik, silnik Frostbite). Przeciwnicy, co jasne, są mniej zidiociali (chociaż nie wszyscy ;), a satysfakcja z rozwalenia 10 gości pod rząd i możliwość zrzucenia wtedy na pole bitwy pocisku rakietowego jest całkiem spora.

Nie zapominajmy jednak, że cały czas jesteśmy w barze mlecznym. Z przyjaciółmi jest tu weselej, ale i tak mamy cały czas wrażenie, że powinniśmy być gdzieś indziej. Najlepiej w takiej "małej" restauracyjce o nazwie Bad Company 2. Bo MOH to takie odchudzone BC2. Jakby twórcom zabrakło już dobrej jakości mięsa i do swojej nowej zapiekanki wrzucili jakąś tygodniową mieszankę z ogonów i kopyt.

Mamy tu prawie wszystko to, co w Bad Company 2, tylko mniej, słabiej i nudniej. Można niszczyć skrzynki, ale budynki stoją twardo nawet po nalocie. Można jechać czołgiem, ale już nie latać helikopterem. Można wybrać klasę, ale tylko jedną z trzech. Gra przypomina w sumie bardziej Call Of Duty: Modern Warfare. Bardzo szybko giniemy i szybko się odradzamy. Tylko po co nam do tego nowa gra?

Medal of Honor - Bardzo ważny cel

Jedyne, co w multiplayerze MOH-a sprawdza się lepiej niż w Bad Company 2, to kampowanie. O tak! Tutaj gra daje spore możliwości, wręcz zachęca, by zaszyć się gdzieś w kącie i z daleka nabijać fragi w celu zdobycia możliwości puszczenia ostrzału z moździerza. Pomagają w tym brak jakiegokolwiek wpływu grawitacji na lot kuli i niepokazywanie, skąd do nas strzelano po śmierci. Kamperzy - bawcie się dobrze!

Gdy Call of Duty przeszło z czasów Drugiej Wojny Światowej do Modern Warfare, słychać było gigantyczną eksplozję entuzjazmu, a horyzont rozświetliła łuna po wybuchu emocji fanów FPS-ów. Medal of Honor chciał ten efekt powtórzyć i finansowo chyba mu się to uda. W końcu gra sprzedała się w liczbie 1,5 miliona w 5 dni! Szału na ulicach jednak nie ma. Dlaczego? Nie da się tego osiągnąć, robiąc wszystko na pół gwizdka. Albo gotujemy filet mignon z czosnkiem i puree z kurek, albo robimy bigos. Nowy Medal of Honor to zdecydowanie bigos.

Sprawdźcie także najlepsze Strzelanki na PC - w co grać w 2010? (ranking)

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.