Niewidzialne kobiety. To dlatego niektórym jest za zimno w biurze. A niektóre umierają zbyt wcześnie

Niewidzialne kobiety. To dlatego niektórym jest za zimno w biurze. A niektóre umierają zbyt wcześnie12.08.2020 16:06
Adam Bednarek

Czy wiesz, kto i dlaczego ustalił temperaturę w biurach? A czy wiedziałeś, że zawał nie zawsze ma takie same objawy, ale nie dotyczą one "nas", facetów? Okazuje się, że przyczyna jest bardzo pragmatyczna. Świat po prostu skrojony jest pod mężczyzn.

W sieci wielokrotnie natknąłem się na narzekania mężczyzn na koleżanki pracowniczki. W biurze kobiety domagały się otwarcia okien, mimo że działała klimatyzacja i "wszystkim" było przyjemnie i odpowiednio chłodno. Sęk w tym, że "wszystkim" dotyczyło wyłącznie mężczyzn. A narzekanie na nieodpowiednią temperaturę wcale nie było złośliwością współpracowniczek, tylko spowodowane naukowo udowodnioną różnicą.

Jak zauważa Caroline Criado Perez w książce "Niewidzialne kobiety. Jak dane tworzą świat skrojony pod mężczyzn", wzór pozwalający określić standardową temperaturę powietrza w biurze opracowano w latach sześćdziesiątych XX wieku. Bazowano na spoczynkowej przemianie materii przeciętnego czterdziestoletniego mężczyzny o wadze 70 kilogramów.

Tymczasem dopiero niedawno naukowcy dowiedli, że tempo przemiany materii u młodych kobiet wykonujących lekkie prace biurowe jest znacznie niższe. Efekt? "Aktualnie w biurach jest średnio o 2,8 stopnia Celsjusza za zimno dla kobiet" - pisze Perez.

Świat skrojony pod mężczyzn

Takich informacji w książce "Niewidzialne kobiety. Jak dane tworzą świat skrojony pod mężczyzn" jest całe mnóstwo. Autorka zasypuje nas lawinami danych, z których wynika, że niemal cały świat zaprojektowano z myślą o białym mężczyźnie w sile wieku. To właśnie tacy odpowiadają za transport publiczny, budowę miast czy politykę firm.

W tym także technologicznych. To właśnie Google pokazał, w czym leży problem. Miejsca parkingowe dla kobiet w ciąży znajdujące się blisko biura powstały dopiero wtedy, gdy dziecka spodziewała się Sheryl Sandberg, pracująca wówczas dla giganta.

Sergey Brin "nigdy wcześniej o tym nie pomyślał". Samej Sandberg również było wstyd na myśl o tym, że nie przyszło jej to wcześniej do głowy, mimo że wiele kobiet zatrudnionych w Google było w ciąży. I musiało drałować z oddali do biura, chociaż ich stan znacząco to utrudniał.

Cytowana przez Perez historia dobrze pokazuje, w czym rzecz. Kobiety nie mogą zawalczyć o dostosowanie świata do swoich potrzeb, bo nie mają takich możliwość. Dopiero jedna z nich musi awansować na wysokie stanowisko i co więcej - musi zmagać się z danym problemem.

Łatwo wyobrazić sobie, jak wiele pracowniczek Google'a miało kłopoty tylko dlatego, że Sandberg nie dojeżdżała do pracy komunikacją miejską ze źle skomunikowanego osiedla. Albo nie wracała z pracy, by zająć się kolejną - niepłatnymi domowymi obowiązkami. Te, rzecz jasna, wykonują przeważnie kobiety, rzadko kiedy mężczyźni.

Bariery na każdym kroku

Oddalony parking czy zbyt niska temperatura nie jawią się jeszcze jako przeszkody niemożliwe do ominięcia. Ale, wyobraźmy to sobie - zwracam się do innych panów, bo kobietom tłumaczyć tego nie trzeba - że takich malutkich barier jest więcej. Pojawiają się na każdym kroku.

A część z nich dotyczy niebezpiecznej komunikacji miejskiej, gdzie kobiecie grozi jeśli nie gwałt czy słowna obraza, to przynajmniej krępujące spojrzenia. Badania wykazały, że kobiety czują się bezpieczniej w autobusach lub pociągach, gdy w pobliżu znajduje się ochroniarz lub konduktor, a nie kamera. Ale co z tego, skoro nikt ich o zdanie nie pyta.

Mężczyźni optują raczej za rozwiązaniami technicznymi niż obecnością ochrony – może dlatego, że rodzaje przestępstw, jakich doświadczają najczęściej, nie naruszają nietykalności cielesnej w takim stopniu, jak dzieje się to w przypadku kobiet.

Mówimy tutaj nie o jakiejś fanaberii, tylko czymś, co ułatwiłoby - a czasami po prostu uratowało - życie bez mała połowie populacji.

"Uratowanie życia" wcale nie jest przesadą.

"Niewidzialne kobiety"

Być może tak wiele kobiet umiera w następstwie zawału, bo lekarze po prostu nie zauważają objawów. Badania prowadzone w Wielkiej Brytanii pokazują, że u płci żeńskiej prawdopodobieństwo nietrafnej diagnozy po zawale jest wyższe o 50 procent (a przy niektórych jego odmianach wzrasta do prawie 60 procent). Dzieje się tak między innymi dlatego, że kobiety nie miewają „hollywoodzkiego zawału serca”, jak zwykło się go nazywać w kręgach medycznych (widowiskowego bólu w klatce piersiowej i lewym ramieniu). Kobiety (szczególnie młodsze) mogą nie odczuwać bólu w klatce piersiowej – zgłaszają raczej ból brzucha, duszności, nudności i zmęczenie. Objawy te są często określane jako „atypowe”, z czym nie zgodził się "British Medical Journal"” – w artykule z 2016 roku zwracano uwagę, że takie określenie „może prowadzić do niedoszacowania ryzyka związanego z tymi początkowymi objawami” Niedoszacowanie ryzyka może z kolei tłumaczyć, dlaczego w amerykańskim badaniu z 2005 roku okazało się, że „zaledwie jeden na pięciu lekarzy różnych specjalizacji był świadom, iż na chorobę sercowo-naczyniową umiera każdego roku więcej kobiet niż mężczyzn, a większość tych specjalistów nie uznała także samych siebie za kompetentnych w dostosowanym do płci leczeniu choroby sercowo-naczyniowej”

Wracamy do błędnego koła. Gdyby kobiety częściej były lekarzami, może mogłyby ratować inne osoby tej samej płci. Ale już od małego dziewczynki widzą szklany sufit, którego często nie mogą przebić.

Perez cytuje inne wyniki badań, które mówią o tym, że rozpoczynające naukę dziewczynki równie często jak pięcioletni chłopcy myślą, że kobiety bywają "bardzo, bardzo mądre". Zmienia się to wraz z wiekiem - już sześcioletnie przestają się interesować rodzajem gry "dla bardzo, bardzo bystrych", mimo że rok młodsze koleżanki nie stawiają sobie jeszcze takich ograniczeń.

Z czego to wynika? Perez tłumaczy, że dzieci z syndromem geniusza oswajane są od najmłodszych lat. Geniusza, czyli mężczyzny.

Syndrom geniusza to w dużym stopniu rezultat luki w danych: wykreśliliśmy z dziejów tylu geniuszy płci żeńskiej, że już nie przychodzą nam tak łatwo na myśl. Skutki są takie, że gdy jednym z wymagań w ogłoszeniu o pracę jest „błyskotliwość”, tak naprawdę znaczy to: „penis”. Kilka badań dowiodło, że im bardziej sukces w danej dziedzinie kojarzy się w naszej kulturze z takimi cechami jak „genialność” czy „wrodzony talent” – a więc w filozofii, matematyce, fizyce, komponowaniu muzyki, informatyce – tym mniej kobiet będzie tę dziedzinę studiować i w niej pracować. Bo po prostu nie postrzegamy kobiet jako błyskotliwych z natury.

Problemem jest to, że takiego świata uczymy się od najmłodszych lat. Jeszcze większym kłopotem jest to, że na jego bazie rzeczywistość poznają algorytmy. Bazują na bazach danych pełnych luk, niedomówień i niezrozumienia.

Bezduszne algorytmy nie polubią kobiet

Na przykład według algorytmów platformy Gild, o których pisze autorka "Niewidzialnych kobiet", silnym wyznacznikiem dobrych umiejętności programowania było wejście na... japoński portal o mandze. Bywający tam kandydaci mieli większe szanse na zatrudnienie. Dla algorytmu sprawa była prosta: zwykle uzdolnieni pracownicy interesowali się mangą, więc warto stawiać na ten czynnik.

Sęk w tym, że kobiety po pracy zajmują się kolejną "pracą", tym razem niepłatną - chodzi o obowiązki w domach. Dlatego mogą nie mieć wolnego czasu, żeby przeznaczać go na udział na forach o mandze.

Ale jest też inna kwestia, na którą zwraca uwagę Perez: "jeśli jak większość technoświata ten portal mangowy jest zdominowany przez mężczyzn i ma seksistowski ton, spora liczba kobiet w branży zapewne będzie go unikać".

"Jeśli nie rozumiesz mechanizmu tych uprzedzeń, nie pozyskujesz danych i nie poświęcasz czasu na wypracowanie procedur bazujących na rzeczywistych dowodach, będziesz nadal ślepo powielać stare krzywdzące schematy" - uważa Perez. Wystarczy nie wziąć pod uwagę tego, że życie kobiet różni się od życia mężczyzn - co pokazuje reagowanie na temperaturę w biurze - aby stworzyć świat przyjazny tylko jednej płci.

Największy problem dotyczy tego, że działania algorytmów nie rozumiemy i zapewne nigdy nie poznamy szczegółów związanych z ich pracą. Mamy więc podwójną lukę w danych – pisze Perez - "kryje się ona, po pierwsze, w tym, co wiedzą programiści projektujący algorytm, a po drugie, w tym, co ogół społeczeństwa wie na temat dyskryminującego działania sztucznej inteligencji".

To najlepiej pokazuje, że w walce z nierównościami wkrótce będziemy mieć nowego, niewidzialnego wroga.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.