Pierwsze głośne kickstarterowe gry zdają egzamin, ale do crowdfundingu wciąż trzeba mieć ograniczone zaufanie

Pierwsze głośne kickstarterowe gry zdają egzamin, ale do crowdfundingu wciąż trzeba mieć ograniczone zaufanie05.02.2014 22:59
Adam Bednarek

Broken Age i The Banner Saga zbierają pozytywne oceny i przychylne komentarze od graczy. Kickstarter równa się sukces? Choć wiele na to wskazuje, to w przypadku gier z takim wnioskiem lepiej się jeszcze wstrzymać.

Średnia ocen pierwszego aktu Broken Age wynosi 81/100. Nieco lepszym wynikiem może pochwalić się The Banner Saga – 82/100. Obie te produkcje sfinansowano na Kickstarterze, więc gracze, którzy wpłacili swoje pieniądze, mogą odetchnąć z ulgą. Kot w worku okazał się naprawdę dobrą inwestycją.

O ile przebieg prac nad The Banner Saga nie wywoływał większych kontrowersji, tak w przypadku Broken Age było naprawdę gorąco. Nie powinno to dziwić, wszak przygodówka Tima Schafera zebrała na Kickstarterze ponad 3,3 mln dol.

Tak wysoka suma to nie tylko olbrzymi kredyt zaufania dla twórców, ale też dla samej idei crowdfundingu. Schafer i jego studio Double Fine czuli presję nie tylko ze strony graczy, którzy w ciemno opłacili ich projekt, ale też wszystkich tych, którzy z ciekawością spoglądali na ten pomysł finansowania gier.

3 mln dol.? No cóż, przydałoby się więcej

Dziś już wiemy, że Schafer zadaniu podołał, choć... jeszcze niedawno nie wyglądało to tak kolorowo. Studio Double Fine trochę z nami igrało. W międzyczasie rozpoczęli zbiórkę pieniędzy na kolejną grę (mimo że nie skończyli Broken Age), a ufundowaną na Kickstarterze przygodówkę postanowili... podzielić na dwa akty.

I to po to, by zdobyć więcej pieniędzy na produkcję. Tak, zebrane 3,3 mln dol. nie wystarczyło!

Niedawno pojawiła się pierwsza część Broken Age. Druga będzie gotowa w 2015 roku. Skąd taka decyzja? Autorzy tłumaczyli, że ich pomysły się rozrosły, a budżet stał w miejscu. Pierwszy akt już może na siebie zarabiać – między innymi na platformie Steam Early Access, na której twórcy gier sprzedają nieskończone produkcje. Pozwoli to na uzyskanie większej sumy pieniędzy.

Żadnych recenzji

Schafer nas jeszcze nastraszył, ponieważ przed premierą Broken Age zabronił graczom publikować recenzji. Kickstarterowcy, którzy dostali grę nieco wcześniej, nie mogli opisywać swoich wrażeń na blogach czy w serwisach. Niby dlatego, żeby nie psuć zabawy innym i nie narażać ich na spoilery.

Takie nietypowe embargo mogło sugerować, że Schafer boi się krytycznych recenzji i woli ich uniknąć. Niepochlebne opinie mogłyby odstraszyć graczy, a na to studio pozwolić sobie nie mogło. W końcu trzeba sfinansować jeszcze drugi akt.

Dziś już wiemy, że była to tylko teoria spiskowa, ale Tim Schafer tym zagraniem wcale nie pomógł kickstarterowym produkcjom. Wszak od początku mają pod górkę – wielu uważa, że to kupowanie w ciemno i sprzedawanie produktu, który nie musi okazać się tak dobry, jak twórcy obiecują.

Szanowni państwo, kickstarterowe produkcje nie dojadą na czas

Takie myślenie może odstraszać od Kickstartera. To jednak tylko teoria, swego rodzaju zabobon. Kickstarterowym projektom na pewno nie będzie służyć fakt, że na razie tylko 1/3 gier sfinansowanych w serwisie ukazała się w zaplanowanym terminie!

A to, przyznacie sami, kiepski wynik.

Oczywiście możemy założyć, że to dla graczy lepiej. Autorzy pracują nad swoimi grami dłużej, bo otrzymują więcej pieniędzy, niż zakładali. Mogą sobie pozwolić na realizację pomysłów, które wcześniej nie wchodziły w grę.

Nie zmienia to jednak faktu, że gracze płacą w ciemno, a produktu nie dostają na czas. I to już fajne nie jest.

Tym bardziej że nie tylko Tim Schafer ze swoim studiem korzysta z dodatkowych źródeł dochodów. Wasteland 2 czy klasyczne RPG od Obsidian, Pillars of Eternity, również trafią na Steam Early Access.

Być może się czepiam, bo nie ma niczego złego w tym, że autorzy robią użytek z nowych źródeł finansowania. W końcu na Steam Early Access żadnego wyciągania pieniędzy od nieświadomych nie ma. To sami gracze decydują się na granie w nieskończone produkcje. Są świadomi błędów, a mimo to nie mają oporów, by za „płatne bety” zapłacić.

Gdy growe projekty na Kickstarterze ruszały, wielu mówiło o nich jako prawdziwej, rewolucyjnej alternatywie dla „chciwych” wydawców, którzy nie dbają o fanów, a interesują ich tylko pieniądze. Dziś patrzę na te wszystkie produkcje, które wyjdą na Kickstarterze, i - szczerze mówiąc - tej rewolucji nie widzę.

"O, ta gra wygląda dokładnie tak samo jak moja ulubiona produkcja z dzieciństwa! Bierzcie forsę, ile tylko chcecie!"

Autorzy często wykorzystują sentyment – stąd olbrzymia popularność klasycznych erpegów – czy też jadą na nazwisku. Wiele projektów dostało sporo pieniędzy tylko dlatego, że mają w składzie kultowe nazwisko.

Owszem, gracze głosują portfelem, to ich sprawa, na co wydają swoje pieniądze. Tyle że z tej rewolucji chyba nic nie wyszło. Pewnie, że dostajemy porządne gry, ale co z tego, skoro trzeba na nie długo czekać, a niektóre praktyki twórców nie różnią się zbytnio od działań wielkich korporacji.

Skoro (wielkiej) różnicy nie widać, to po co... płacić w ciemno?

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Wybrane dla Ciebie
Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.