Po co to robił? Christopher Nolan rozbił prawdziwego Boeinga, a mógł użyć CGI

Po co to robił? Christopher Nolan rozbił prawdziwego Boeinga, a mógł użyć CGI26.05.2020 18:09
Jakub Krawczyński

Christopher Nolan w swoim nadchodzącym filmie "Tenet" w jednej ze scen rozbił prawdziwy odrzutowiec Boeing 747. Dlaczego znany filmowiec zdecydował się na aż tak kosztowny krok, skoro obecne komputery potrafią stworzyć niemal wszystko? Zapytaliśmy o to eksperta i popatrzyliśmy na inne sławy kina, które sięgały po podobne środki.

21 maja 2020 wytwórnia Warner Brothers wydała drugi zwiastun filmu "Tenet", który ma ukazać się w kinach 17 lipca i mimo pandemii koronawirusa – jego premiera nie została przesunięta.

TENET - NEW TRAILER

Jedna z kluczowych scen w nowym materiale promocyjnym ukazuje rozbicie Boeinga 747 o fasadę budynku przypominającego magazyn.

John Deere - kosiarka samojezdna. Marzenie każdego mężczyzny

Niedługo potem, grający główną rolę w filmie John David Washington (syn Denzela Washingtona) wyjawił, że w tej scenie użyto prawdziwego odrzutowca.

Co to jest CGI?

CGI [wym. si-dżi-aj] to nic innego, jak angielski skrót od Computer Generated Imagery, czyli obrazu generowanego komputerowo. Słowo jest mocno upowszechnione nawet i w potocznej angielszczyźnie, a w Polsce raczej używane w węższym gronie kinomanów lub branży filmowej.

Rodzi to znakomite pytanie – dlaczego Christopher Nolan, reżyser filmu, zdecydował się na zniszczenie prawdziwego Boeinga 747? W dobie obecnych efektów specjalnych bez problemu taką scenę mogłoby stworzyć studio za pomocą komputerów o potężnej mocy.

Sięgnąłem po opinię eksperta, Błazeja Hrapkowicza, krytyka filmowego.

Kino jest w dużej mierze fantazją, ale nawet filmy science-fiction są zakorzenione w rzeczywistości, jaką znamy – na tym często zasadza się ich wiarygodność i siła oddziaływania. Dzisiaj za pomocą CGI można zrobić już właściwie wszystko, ale niektórym reżyserom - jak Nolanowi właśnie – zależy na osiągnięciu realistycznego efektu, na stworzeniu materialnej, namacalnej rzeczywistości filmowej i dlatego decydują się na takie rozwiązania. W ten sposób odwołują się zresztą do samych początków kina, do jego fundamentów, czyli pokazywania człowieka obcującego z przestrzenią i wpływającego na nią – czasem dość radykalnie.

Warto również spojrzeć się na dorobek Nolana, w tym na jego poprzedni film, traktujący o słynnej bitwie w trakcie drugiej wojny światowej.

Christopher Nolan już tak ma. Wystarczy popatrzeć na Dunkierkę

Nolan wierzy w zasadę maksymalnego realizmu. Na ekranie muszą pojawić się i wybuchać prawdziwe rzeczy. Nie jakieś tam miniatury w przybliżeniu, czy też wygenerowane komputerowo modele.

W "Dunkierce" brytyjski reżyser posunął się do tego, że sprowadził prawdziwe, funkcjonalne samoloty Supermarine Spitfire. Użyczył je Dan Friedkin, miliarder ze Stanów Zjednoczonych, który posiadał aż sześć takich maszyn, które niegdyś były oczkiem w głowie brytyjskich sił powietrznych.

Latali nimi prawdziwi piloci umieszczeni w drugim siedzeniu za aktorami, którzy grali rolę pilotów w filmie. Produkcja jest tak mistrzowsko zmontowana, że o tym fakcie można jedynie dowiedzieć się z materiałów zza kulis.

Christopher Nolan i gwiazda filmu "Dunkierka", Tom Hardy, Źródło zdjęć: © Dave J Hogan/Dave J Hogan/Getty Images
Christopher Nolan i gwiazda filmu "Dunkierka", Tom Hardy
Źródło zdjęć: © Dave J Hogan/Dave J Hogan/Getty Images

Tam gdzie Nolan nie mógł pozyskać prawdziwej maszyny, szukał przekonującego zastępnika - i tak legendarnego Messerschmitta Bf 109 zastąpił zachowany po dziś dzień hiszpański HA-1112 Buchón, bazowany na niemieckim myśliwcu na licencji od słynnego producenta.

Najbardziej jednak imponujące było to, że reżyser zdołał skoordynować sceny bitew z udziałem autentycznych samolotów, jak również aż 60 historycznych statków, które także sprowadził. I każdy wybuch, jaki widzimy na ekranie był prawdziwą eksplozją.

Skoordynowanie samych scen walki trwało aż 5 miesięcy, a pomagał w tym wielce wykwalifikowany koordynator morski Neil Andrea.

Uzyskany przez Nolana efekt końcowy dobitnie pokazuje, że czasem nie warto godzić się na kompromisy. "Dunkierka" została obsypana 8 nominacjami do Oscara i zarobiła ponad pół miliarda dolarów w kinach.

Komputer nie da wszystkiego. Czasem nie warto iść na skróty

Łatwiej sięgnąć po komputerowe efekty, jednak praktyczne, realne efekty mają przewagę na wielu poziomach.

Po pierwsze: aktorzy dzięki nim mogą lepiej wczuć się w rolę, gdy widzą prawdziwą przeszkodę, a nie puste tło na które nałożone są efekty, których nawet nie widzą. Po drugie, aktorzy mogą podkreślić fizyczność swoich wyczynów. Dzięki temu z kolei my możemy podziwiać, jak Tom Cruise w "Mission Impossible: Rogue Nation" wstrzymał oddech na 6 minut pod wodą, co wymagało aż 2 miesięcy nieustannych ćwiczeń dzień w dzień. Albo gdy wspiął się na najwyższy budynek świata, Burj Khalifa w innej odsłonie o misji niemożliwej: "Ghost Protocol".

Film "Sorcerer", kadr ze zwiastunu, Źródło zdjęć: © Warner Bros./Universal/Paramount
Film "Sorcerer", kadr ze zwiastunu
Źródło zdjęć: © Warner Bros./Universal/Paramount

Maksymalna fizyczność i namacalność może również sprawić, że film taki, jak "Sorcerer" Williama Friedkina z 1977 wygląda jakby był nakręcony wczoraj. Główni aktorzy, w tym Roy Scheider, ćwiczyli manewry ciężarówkami przez miesiące, zanim reżyser posłał ich w samo serce dominikańskiej dżungli.

Nie dość, że nie potrzebowali kaskaderów, nawet jeżdżąc kilka tysięcy metrów nad ziemią w górach (czy też na drewnianych mostach), to jeszcze w całym filmie ani razu nie widzimy tanich sztuczek w postaci studyjnej projekcji tła za pojazdem, która występowała nawet w filmach z Bondem w 1989 ("Licencja na zabijanie").

Warto też wspomnieć tutaj o słynnym "Obcym: Ósmym pasażerze Nostromo", w którym kluczowa scena pokazuje gigantyczne wnętrze statku kosmicznego z dziwnym przybyszem z innej planety.

Trudno sobie wyobrazić ten klasyk bez tej legendarnej sceny. Jednak oryginalnie Studio 20th Century Fox w ogóle nie chciało jej w filmie, a potem, gdy Ridley Scott nalegał – żądało, aby stworzyć miniaturę w studio.

Kapitan Dallas z filmu "Obcy" napotyka skamieniałego przybysza z innej planety, Źródło zdjęć: © Stanley Bielecki Movie Collection/Getty Images
Kapitan Dallas z filmu "Obcy" napotyka skamieniałego przybysza z innej planety
Źródło zdjęć: © Stanley Bielecki Movie Collection/Getty Images

Słynny filmowiec odmówił i ostatecznie był tak przekonujący, że szwajcarski rzeźbiarz/malarz H.R. Giger mógł wykonać imponującą, 8-metrową postać kosmicznego pilota wraz z szerokim na kilkadziesiąt metrów, surrealistycznym tłem. Aby spotęgować wrażenie skali, w tej scenie Scott zaangażował... własne dzieci przebrane w skafandry kosmiczne.

"Nowe" nie zawsze znaczy "komputerowe"

Christopher Nolan, jako filmowiec na absolutnym szczycie Hollywood, daje doskonały przykład, że "nowe" to niekoniecznie znaczy "pełne komputerowych efektów". A skoro Warner Bros. daje mu ponad 200 milionów dolarów na najnowszy film to nawet tak gigantyczna firma nie tylko nie widzi w jego podejściu problemów, ale i upatruje w tym wręcz czegoś wyjątkowego, co przyciągnie setki tysięcy widzów do kin.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.