Zastanawiacie się pewnie, po co piszę o kontynuacji takiego filmu? Trzeba być wszak tolerancyjnym. Zapewne znajdzie się ktoś, kto niecierpliwie czeka na trzecią część filmowej wersji Scooby-Doo. A może w weekend coś mi na głowę upadło... Tak czy owak, kolejna odsłona przygód nierozgarniętego psa i jego ekipy detektywistycznej będzie prequelem, zatytułowanym Scooby-Doo: The Beginning, a sam film trafi prosto na rynek DVD i ekrany telewizyjne (dokładniej rzecz biorąc, Cartoon Network) gdzieś pod koniec 2009 roku.
Zastanawiacie się pewnie, po co piszę o kontynuacji takiego filmu? Trzeba być wszak tolerancyjnym. Zapewne znajdzie się ktoś, kto niecierpliwie czeka na trzecią część filmowej wersji Scooby-Doo. A może w weekend coś mi na głowę upadło... Tak czy owak, kolejna odsłona przygód nierozgarniętego psa i jego ekipy detektywistycznej będzie prequelem, zatytułowanym Scooby-Doo: The Beginning, a sam film trafi prosto na rynek DVD i ekrany telewizyjne (dokładniej rzecz biorąc, Cartoon Network) gdzieś pod koniec 2009 roku.
Reżyserem filmu został Brian Levant. Patrząc na jego filmografię wychodzi na to, że urodził się do tworzenia tego typu filmów. Na koncie ma między innymi takie produkcje jak Beethoven, Kochany urwis 2 i Flintstonowie. Za scenariusz odpowiedzialni są chyba nierozłączni bracia syjamscy, Daniel i Steven Alterie, gdyż do tej pory napisali wspólnie skrypty do pięciu obrazów. Najwyraźniej sprawdza się u nich zasada: "co dwie głowy to nie jedna". Z kolei obsada to jedna wielka niewiadoma, składająca się z nieznanych aktorów, więc nawet nie ma sensu ich wymieniać. No chyba że mówią Wam coś nazwiska Robbie Amell albo Rick Palatas?
A teraz mam pytanie. Skoro miałem odwagę napisać tą wiadomość, chciałbym się dowiedzieć, czy jest ktoś, kogo zainteresował ten wpis? Nie bójcie się przyznawać. Tu sami swoi.
Foto: Warner Bros.
Źródło: Cinematical