W kosmosie nikt nie usłyszy krzyku niezadowolonych klientów [Aliens: Colonial Marines]

W kosmosie nikt nie usłyszy krzyku niezadowolonych klientów [Aliens: Colonial Marines]21.02.2013 08:18
Aliens
Beniamin Durski

Długo czekaliśmy na nową produkcję z ksenomorfami w roli głównej. Niestety, nie zapamiętamy jej zbyt dobrze. Ci, którzy zachęceni znanym uniwersum postanowią kupić Aliens: Colonial Marines, będą rozczarowani.

Długo czekaliśmy na nową produkcję z ksenomorfami w roli głównej. Niestety, nie zapamiętamy jej zbyt dobrze. Ci, którzy zachęceni znanym uniwersum postanowią kupić Aliens: Colonial Marines, będą rozczarowani.

Skomplikowany proces produkcji

Nie ma co się oszukiwać i trzeba to na wstępie napisać – Aliens: Colonial Marines nie jest grą dobrą, ale nie jest też grą bardzo złą. Być może oczekiwania fanów były zbyt wielkie, a co za tym idzie - rozczarowanie dużo bardziej bolesne. Sam jestem wielkim fanem tego uniwersum i łudziłem się, że znajdę w tej produkcji chociaż odrobinkę tego prawdziwego klimatu, którym ociekały filmy. I suma summarum to jest element, który wypada najlepiej.

Niestety, technicznie nie jest już tak dobrze. Widać, że gra była robiona w pośpiechu i jakby złożona z elementów, które nie do końca do siebie pasują. Są niedoróbki graficzne, głupiejące AI, błędy w samej rozgrywce i inne niedociągnięcia, które nie pozwalają po prostu cieszyć się ze strzelania do ksenomorfów.

Problem leży w bardzo długim procesie produkcji. Grą zajmowały się dwa różne studia deweloperskie, prace przerywano. Grafika po prostu się zestarzała.

O co chodzi?

Przed premierą twórcy z Gearbox Software (odpowiedzialni choćby za Borderlands) zapowiadali, że ich nowa gra jest pełnoprawną kontynuacją wydarzeń z filmu "Obcy 3". Chwalono się, że scenariusz został stworzony przy współpracy z 20th Century Fox. Co z tego, skoro co chwila odkrywamy dziury fabularne i niespójności względem tego, co było w samym filmie?

Aliens
Aliens

Wspomnę tylko, że w grze wcielamy się w rolę Christophera Wintera, czyli żołnierza kolonialnych marines, którego misja jest odpowiedzią na sygnał ratunkowy nadany przez kaprala Hicksa. Tak, zgadliście, że w grze odwiedza się znane już z filmów miejsca, takie jak krążownik U.S.S. Sulaco czy placówka kolonialna LV-426. Tam dość szybko zostaniemy uświadomieni, jak ogromnym zagrożeniem są obcy, i naszym celem okaże się przetrwanie i ucieczka ze szponów wciąż głodnych ksenomorfów.

Jak w to grać?

Przede wszystkim szybka rada dla wszystkich, którzy pomimo ostrzeżeń mają ochotę zanurzyć się w świat Aliens: Colonial Marines. W takiej sytuacji polecam zebrać większą ekipę: trzy, cztery osoby, albo przynajmniej jeszcze jednego znajomego, który będzie miał grę, i zacząć przechodzić kampanię w kooperacji.

Jeśli myślicie, że lepiej grać samotnie, bo wtedy są większe emocje, wyprowadzę Was z błędu. Gra nie wywołuje strachu, głównie ze względu na bardzo słabe AI przeciwników.

W filmach raptem kilka ksenomorfów to było realne zagrożenie i człowiek czuł się przerażony samą myślą, że jakiś punkcik pojawił się na jego detektorze ruchu. Tu czekają całe chmary obcych. Ale wystarczy twardo dzierżyć broń w rękach i metodycznie przemieszczać się do przodu, aż do wybicia kolejnej grupki kosmicznych poczwar. Przy okazji od czasu do czasu ulepszamy ulubioną giwerę, którą prawdopodobnie będzie dobrze znany z filmów karabin pulsacyjny.

Co jest fajne, a co nie?

Zacznę od tych rzeczy, które mi się nie podobały, bo jest ich niestety odrobinę więcej i łatwiej się w Aliensach czegoś przyczepić, niż chwalić. Przede wszystkim: grafika jest bardzo brzydka. Kuleje oświetlenie, cienie, animacje postaci, reakcja na trafiające we wrogów pociski, wszelkie efekty cząsteczkowe (a raczej ich brak). Przez większość czasu miałem wrażenie, że brakuje detali i całość wygląda jak zrobiona w poprzedniej generacji. Gracze pecetowi - nie liczcie, że u Was będzie dużo lepiej.

Druga sprawa to inteligencja wrogów, a raczej jej brak. We wcześniejszych grach z ksenomorfami jeden taki bydlak potrafił wzbudzić przerażenie i podziw, a tutaj padają one jak muchy i tyle samo zresztą ich jest. Atakują całymi bandami, wyłażąc z wyznaczonych stref, bez składu i ładu. Nie wydają się prawdziwymi łowcami, tylko przygłupimi zwierzątkami idącymi na śmierć.

Aliens
Aliens

Zostawiając już liczne błędy techniczne i mniejsze niedoróbki, muszę się jeszcze pożalić na projekty etapów, które kojarzą się z poprzednią epoką. Przez większość czasu biega się przez ciasne korytarze albo trafia na płaską arenę, na której czeka pojedynek z większym przeciwnikiem lub całą chmarą obcych. Nie ma w tym pomysłu i dość szybko przestaje się zwracać na otoczenie uwagę, a szkoda, bo to ono w jakimś stopniu buduje klimat gry.

Ale jeśli kojarzycie dźwięk smartguna zdejmującego kolejne cele, Aliens: Colonial Marines wciąż ma Wam coś do zaoferowania. To wciąż to samo klimatyczne uniwersum i z niego czerpał deweloper pełnymi garściami, dodając kilka smaczków dla fanów. Gdy już gracz przestanie się dokładnie przyglądać każdej ścianie, naprawdę odnajdzie tutaj trochę klimatu z filmów. Po prostu jest to bardziej umowne. Ale karabin pulsacyjny nadal brzmi tak samo i z tą samą dokładnością rozwala głowy kolejnym ksenomorfom.

Najważniejsze jednak, że Aliens: Colonial Marines pozwala na przejście kampanii w kooperacji. Jak mówi stara zasada: nawet średnie gry przechodzi się przyjemniej, gdy obok nas jest kolega. W tym przypadku sprawdza się to w stu procentach. Nawet jeśli natrafimy na jakieś głupie sytuacje, to najwyżej będziemy mieli z kim się z tego pośmiać, a nie myśleć, że przecież to mogła być tak bardzo dobra gra.

Całościowo całkiem dobrze wypada również tryb sieciowy, chociaż trudno oczekiwać, że spotkamy w nim dużo graczy miesiąc po premierze. Musimy rozwijać klasy postaci, zdobywając doświadczenie i ulepszać kseno lub marines. Sama zabawa wydaje się nie do końca zbalansowana, ale gdy trafi się zgrana ekipa, to jest pewna satysfakcja z tego, że na przykład odpieramy ataki obcych, utrzymując się jak najdłużej przy życiu w trybie zarażania.

Podsumowanie

Odpuść, jeżeli dostajesz wysypki na myśl o po prostu średnich grach, które zmarnowały swój potencjał.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.