Od czasu do czasu każdemu grrraczowi zdarzy się kontakt z obsługą techniczną tej czy innej firmy. Nie zawsze są to kontakty przyjemne, ale nie wiem, czy uwierzycie, kiedyś gracz mógł naprawdę poczuć się jak ktoś ważny dla wydawcy, a nie natręt, który ma płacić i nie pyskować. Oto dowód.
Od czasu do czasu każdemu grrraczowi zdarzy się kontakt z obsługą techniczną tej czy innej firmy. Nie zawsze są to kontakty przyjemne, ale nie wiem, czy uwierzycie, kiedyś gracz mógł naprawdę poczuć się jak ktoś ważny dla wydawcy, a nie natręt, który ma płacić i nie pyskować. Oto dowód.
W 1988 roku ukazała się gra przygodowa King's Quest IV. Dziś, gdy utkniemy w czasie takiej zabawy, szukamy w sieci solucji lub też kontaktujemy się szybko ze znajomym, który dany tytuł zaliczył. Wówczas jednak nie było Internetu, więc jedna zdesperowana graczka napisała listy do Sierry. I wiecie co? Odpisali!
"Droga Katarzyno, dziękujemy za skontaktowanie się ze Sierrą. Zawsze chętnie pomagamy osobom grającym w przygodówki, które utkną podczas wykonywania zadań." Dalej następuje opis rozwiązania czynności, przy której Kaśka utknęła, a na koniec jakże przemiłe zdanie: "Jeśli będziesz potrzebować pomocy w grze i więcej porad, śmiało pisz, a my odpowiemy". Nic dodać, nic ująć - klasa!
Źródło: kotaku.com