Informatyczny Pudelek. Internecie, przestań zaglądać do cudzego portfela!

Informatyczny Pudelek. Internecie, przestań zaglądać do cudzego portfela!

Informatyczny Pudelek. Internecie, przestań zaglądać do cudzego portfela!
Adam Bednarek
17.06.2014 07:40, aktualizacja: 10.03.2022 11:12

Z rozbawieniem przyglądam się dyskusji o zarobkach informatyków czy programistów. Bawi mnie to, bo przypominam sobie, jak to wszyscy narzekają, że Internet się tabloidyzuje i jakie jest to złe. A tu proszę – wystarczy powiedzieć, że ktoś zarabia za dużo i już jest dyskusja.

Mój redakcyjny kolega Jacek trochę mnie zdziwił. Na jego miejscu napisałbym krótko: „Tak, zarabiam dużo. I co Wam do tego?”. Tak na zarzuty powinien odpowiedzieć każdy informatyk, programista, deweloper.

Żadnych tłumaczeń, krótka piłka. „Przyznaję się i jest mi z tym dobrze”

Bo tylko tak można odpowiedzieć na zarzut, że twój zawód jest przepłacony. Co to w ogóle znaczy „przepłacony”?! Jeżeli ktoś uważa, że za daną usługę trzeba tyle zapłacić, to znaczy, że jest ona tyle warta. Koniec tematu.

A jeśli ktoś twierdzi, że bycie informatykiem to żadna filozofia, to na co jeszcze czeka? Pieniądze leżą przy klawiaturze, nie trzeba się nawet schylać. Do programowania, już!

Obraz

Trzeba to wyraźnie podkreślić: określenie „przepłacony” w odniesieniu do czyjeś pracy nie powinno istnieć! Nieważne, czy informatyk dba o to, czy strona działa właściwie, czy też rozplątuje kable – jeżeli ktoś chce mu płacić dziesięć tysięcy, to nic nam do tego. Trzeba było się uczyć „prostowania kabli” albo informatycznych języków.

I trzeba chwalić podejście, że ktoś za dodatkowe 500 zł zmienia pracę. O to właśnie chodzi: jesteś dobry, zarabiasz więcej. I nieważne, czy to jest prawda, czy to tylko mity stworzone na potrzeby klików. Taki temat w ogóle nie powinien istnieć!

Niestety, problem jest głębszy, bo nie chodzi jedynie o tabloidyzację mediów i szczucie portfelem, co zresztą jest wyjątkowo obrzydliwe. Nie chodzi też jedynie o informatyków. Po prostu w Polsce pieniądze to temat tabu. A w Internecie widać to jak na dłoni.

Ile z tego wzięliście?

Przerabialiśmy to między innymi przy okazji zbiórki na Franko 2. Twórcy potrzebowali 34,5 tysiąca złotych. Gdy zbierali, od razu pojawiły się komentarze: „Pewnie połowa z tego trafi do ich kieszeni”. Autorzy musieli się z tego tłumaczyć, choć moim zdaniem niepotrzebnie.

THANK YOU FOR PLAYING - TOASTY TEASER. Kultowe Magazyny o Grach

Podobnie było przy zbiórce na dokument o kultowych polskich czasopismach. Tyle że autorzy filmu wyprzedzili oskarżenia, mówiąc: „Nie bierzemy za to żadnych pieniędzy, robimy to tylko z pasji”.

A gdyby wzięli? Czy naprawdę stałoby się coś strasznego, gdyby część z tej sumy trafiła na ich konta? Skoro zakładamy, że stworzą dobry materiał i dlatego decydujemy się na finansowanie produkcji, to przecież możemy od razu wynagrodzić ich za tę pracę.

Obraz

Niestety, w Sieci na wstępie trzeba się tłumaczyć. Przepraszać za to, że pracuje się w zawodzie, który dla wielu jest niezrozumiały. Ciągle powtarzać: „Jakby co, to ja z tego nie będę nic miał”.

Rozwiązanie jest proste: należy ucinać wszelkie dyskusje o pieniądzach. Albo będzie stuprocentowa jawność, albo umawiamy się, że nie zaglądamy nikomu do portfela. Ja wybieram drugą opcję.

Tylko czy to możliwe?

Pewnie nie. Nie jest winą serwisów, że takie teksty tworzą. Kogoś to interesuje. Nie jest tak, że plotkarskie tematy pisane są dla hecy. I nie zmieni się to, dopóki nie przestaniemy reagować na czyjś portfel jak byk na czerwoną płachtę.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (34)