Polscy gracze przywłaszczyli “Polskę Walczącą”. Kim wy jesteście, żeby z tego symbolu korzystać?!
Bycie internetowym patriotą nic nie kosztuje.
29.07.2014 | aktual.: 10.03.2022 11:05
Spacerując ulicami Łodzi, Lublina i wielu innych polskich miast natknąć się można na powstańczą “kotwicę” namalowaną na ścianach. Gdyby przyjechał tu ktoś obcy, ktoś, kto nie ma pojęcia, gdzie się znajduje, mógłby pomyśleć, że trwa wojna. Zrujnowane kamienice, a na ścianach patriotyczne symbole.
Polska Walcząca... dziś
A ja przecież wiem, że wojny nie ma. Na pewno? Właśnie mija mnie ktoś, kto na koszulce ma napis “Śmierć wrogom ojczyzny”. Kolejny przechodzący na plecaku wszytą ma “kotwicę”, tę samą, którą zobaczyć można na ścianach.
Wielcy patrioci, którzy zakładają koszulki z historycznymi symbolami i malują na ścianach “PW” w czasach pokoju. Absurd. Głupia moda, która z Powstania Warszawskiego robi Disneyland. Nie, nie dlatego, że wydarzenie pojawia się w grach czy w klockach. To akurat dobrze, bo to świetna promocja.
Ale jednocześnie niezrozumiała dla mnie bezmyślna moda, która trafiła na koszulki czy ściany.
Obecna jest też w Sieci. Awatary pełne “kotwic” i innych patriotycznych symboli. Dochodzi nawet do tego, że polscy gracze, którzy skrzykują się, żeby pograć w Battlefielda, mają w swoim awatarze “Polskę Walczącą”:
To już przesada. Patriotyczny symbol, kojarzony z okupacją, nagle wykorzystywany jest przez pseudo-patriotów, którzy owszem, strzelają się, ale w wirtualnym świecie. W imię czego? Nic im nie grozi, ich działalność nie ma w sobie nawet odrobiny bohaterstwa. A mimo to wycierają sobie twarz legendarną kotwicą.
Krótka lekcja historii - malowanie znaku było bardzo niebezpiecznie, ryzykowne. “Kotwicę” należało rysować szybko, tak by nie wpaść i nie zginąć.
A dzisiaj? Dzisiaj symbol Polski Walczącej ląduje w awatarze gości, którzy strzelają się w Sieci i są bezpieczni jak nigdy. Jeszcze kilkadziesiąt lat temu był to symbol walki przeciwko komunistycznej władzy, dziś jest to znaczek, z którego użytek mogą zrobić zwykli gracze.
Jest mi przykro, że tak mało o tym symbolu wiemy, a ignorancją chwalimy się w Sieci. Że traktujemy to jako zwykłe, uliczne graffiti, a nie ważny, święty wręcz znak, który dodawał Polakom otuchy w trakcie okupacji.
Dzisiaj ktoś, kto ma sto zabójstw w grze, może poczuć się jak ktoś, kto walczył w Powstaniu albo działał podczas okupacji. Przecież i jedni, i drudzy korzystają z tego samego symbolu. "Jesteśmy ich kontynuatorami" - mogą powiedzieć członkowie "Polskiego Portalu Graczy".
Tylko że my widzimy różnicę, prawda? Oni nie. I to jest najgorsze
Cieszę się, że wirtualny świat pozwala promować polską historię. Narzekam, że jest tego za mało albo że robi się to w niewłaściwy sposób. Mimo to nigdy nie poprę takich akcji. Bo czy Polska Walcząca w awatarze grupy “Portal Graczy” jest promocją symbolu?
Nikt nie wie, o co chodzi. Grupa ani tego nie wyjaśnia na Battlelogu, ani na swoim Facebooku. Po prostu wzięli znak, który im się podoba i zrobili z siebie wielkich polskich walczących żołnierzy. To śmieszne. I przykre, że edukacja tak kuleje.
Takie symbole trzeba szanować, ale nie wolno ich wklejać gdzie się da. To nie żadne upamiętnienie, a profanacja. Obraza dla tych, którzy z Polski Walczącej czerpali nadzieję.
Dzisiaj “kotwica” powinna spoczywać w muzeach, a nie wisieć na ścianach miast czy trafiać na internetowe awatary. Zastanówcie się ci, którzy ją wykorzystujecie. Spójrzcie na siebie, co robicie, a następnie porównajcie się z tymi, którzy ten symbol naprawdę rozpropagowali.
Nie jesteście godni. Mam nadzieję, że reszta to zauważy i prędzej czy później wybije wam ten niepotrzebny pomysł z głowy.
Niestety nie można powiedzieć, że robię z igły widły. Że przesadzam, że to nieistotny, marginalny problem. Grupa “Polski Portal Graczy” na Facebooku liczy sobie prawie dziesięć tysięcy użytkowników. Oni mogą poczuć, że “Polska Walcząca” to jest ich symbol. Lepiej takie zachowania piętnować.
I nie pozwolić, żeby z ważnych, patriotycznych symboli korzystał byle kto, gdzie chce i kiedy chce.