Gry, komiksy i klocki z historią - to żaden skandal. W ten sposób promuje się pamięć o Powstaniu Warszawskim
W ostatnim czasie mieliśmy do czynienia z aferą związaną z klockami z Powstania Warszawskiego. Zupełnie niepotrzebnie.
28.07.2014 | aktual.: 10.03.2022 11:05
Klocki z Powstaniem Warszawskim wyprodukowała polska firma Cobi
Zestawy o nazwie “Barykada” czy “Kübelwagen” składają się z charakterystycznego dla czasów II wojny światowej klockowego uzbrojenia, budynków czy pojazdów.
Kontrowersje wywołuje nie tylko powstańcza tematyka, ale też uśmiechnięci żołnierze - polscy i niemieccy. Dla niektórych to niewłaściwe. Wojna to przecież nie zabawa.
Edmund Baranowski, wiceprezes Związku Powstańców Warszawskich
Od dawna weterani są zdania, że tego typu zabawki są absolutnie niewskazane. Broń, nawet plastikowa nie powinna być w ręku dziecka.
W Polsce dość często narzeka się, że świętujemy porażki. Że w naszej historii wspomina się tylko o przelanej, bohaterskiej krwi. Za dużo w tym patosu, chciałoby się nawet rzec, że momentami przypomina to jakiś religijny obrzęd. Przemówienia, składanie kwiatów i tego typu “rytułały”.
Nie mnie oceniać, czy to dobrze, czy to złe. Zgodzimy się jednak, że dla osób młodych nie jest to nic pociągającego. Trudno wytłumaczyć pięciolatkowi, czym jest Powstanie. Niestety nie zrobi tego też sam uczestnik walk ani najpiękniejsze przemówienie prezydenta.
Gry uczą
Klocki, ale też nowa technologia, dają historii niesamowitą szansę - w ten sposób można zainteresować młodych. Zestawy, o których mowa, są bardzo tradycyjne, ale nie zdziwiłbym się, gdyby niebawem powstały bardziej interaktywne zabawki. Klocki już współpracują ze smartfonami.
Łatwo wyobrazić sobie np. zestaw o nazwie Barykada. Dziecko układa klocki, a na tablecie może znaleźć informacje o toczonych starciach. Albo zobaczyć na mapie, gdzie dokładnie barykady się znajdowały lub z czego były zbudowane.
To jest przyszłość, z tego trzeba korzystać, już od najmłodszych lat. Trzeba od młodości wpajać pewną podstawową wiedzę. Klocki, komiksy czy gry to świetny sposób, żeby w ten sposób dotrzeć.
Pisaliśmy już o akcji CI Games. Owszem, można się czepiać, że przejdzie niezauważona, bo Enemy Front nie jest grą, w którą grają miliony. Nie da się jednak ukryć, że ważny krok został zrobiony. Dziś, dzięki dobrej produkcji, o historycznym wydarzeniu mogą dowiedzieć się miliony. Z tym szkolne podręczniki nie mogą konkurować, nie dorastają do pięt.
A można się przecież oburzać, że to tylko bezmyślna strzelanina, że gry są głupie, że także nie mówią o prawdziwej tragedii, trochę naciągając fakty, żeby pasowały do “zachodnich standardów”. Zgoda, to prawda.
Ale nie wolno zapominać o tym, że w ten sposób mogą świetnie tę historię promować. Być wstępem, pierwszym źródłem informacji.
Medal of Honor - pierwszy nauczyciel historii
O lądowaniu na plaży Omaha dowiedziałem się nie z książek, a z Medal of Honor. Wielu popkultorowych bohaterów znałem najpierw z zabawek, a dopiero później z ich filmowych czy komiksowych wcieleń.
Dlaczego z historią miałoby być inaczej? Dlaczego mielibyśmy się z tego powodu oburzać? Cieszę się, że maluchy w szkole powiedzą: "Powstanie Warszawskie? A tak, bawiłem się z tatą. Wybuchło 1. sierpnia, z tego co pamiętam. Tata opowiadał".
A na zachodzie taki scenariusz. "Warszawa? Pewnie, że znam. Powstanie. W Enemy Front było. No, słaba gra. Ale poczytałem o powstaniu i warto się zagłębić w temat".
Polska historia to dla wielu temat tabu. Owszem, świętość, ale też coś, czego nie chcemy wyjaśniać, nie tłumaczyć. Wiemy, że stało się coś ważnego, pamiętamy o bohaterach, ale to wszystko. Powierzchowność.
A żyjemy przecież w czasach, które w niezwykle łatwy sposób mogą to wszystko “otworzyć”. Nie piszę tylko o zabawkach, ale też grach, aplikacjach, interaktywnych komiksach. I to nie jest szarganie świętości. Wręcz przeciwnie - to jej kultywowanie.
Dlatego chcę kolejnych gier o Powstaniu i innych ważnych polskich wydarzeniach. Chcę klocków. Chcę komiksy, seriale, co się da. Mamy niesamowite możliwości, by promować historię i jej uczyć. Szkoda byłoby to zmarnować głupim oburzeniem, że coś jest “niewłaściwie”.
Należy pamiętać, że to tylko narzędzia. Wszystko zależeć będzie od tego, jak zostaną wykorzystane. Nawet klocki z uśmiechniętym powstańcem mogą być dobrą lekcją historii. Tak jak dynamiczny FPS, w którym strzela się więcej niż w rzeczywistości. Trudno, mnie też to przeszkadza, ale jednak lepsze to niż nic.