Ktoś strzela do rosyjskich rakiet kosmicznych?
Przed rosyjską sondą Phobos-Grunt postawiono ambitne zadanie lądowania na satelicie Marsa. Niestety, podbój Kosmosu w wykonaniu przyjaciół zza wschodniej granicy nie wypalił. Teraz Rosja szuka winnych. Szef rosyjskiej agencji kosmicznej uważa, że sprzęt mógł być zestrzelony.
11.01.2012 | aktual.: 11.03.2022 08:56
Przed rosyjską sondą Phobos-Grunt postawiono ambitne zadanie lądowania na satelicie Marsa. Niestety, podbój Kosmosu w wykonaniu przyjaciół zza wschodniej granicy nie wypalił. Teraz Rosja szuka winnych. Szef rosyjskiej agencji kosmicznej uważa, że sprzęt mógł być zestrzelony.
Sprzęt wystrzelony przez Rosjan nie zdążył nawet dobrze odlecieć od Ziemi, a już okazało się, że z przelotu w okolice Marsa nic nie wyjdzie. Phobos-Grunt spadł i został zniszczony, a szczątki spadły w okolicach takich miast jak chociażby Londyn, Nowy Jork czy Tokio.
Teraz szef rosyjskiej agencji kosmicznej stara się wytłumaczyć błąd. Vladimir Popovkin w wywiadzie udzielonym gazecie "Izvestia" zaznaczył, że problemy z rosyjskim sprzętem pojawiają się zawsze, gdy przelatuje on nad drugą półkulą.
Nie chcemy nikogo oskarżać, ale istnieją bardzo silne urządzenia, które mogą zniszczyć rakietę. A tego, że użyto ich w tym wypadku, nie możemy wykluczyć - mówi dyplomatycznie Popovkin.
Zobacz także
Jak za starych, "dobrych" czasów Rosja szuka winnych wszędzie, tylko nie u siebie. Myślicie, że faktycznie tajemnicze siły mogły zaczaić się na rosyjski program kosmiczny?
Źródło: slashgear