Jacek Dukaj i „Starość aksolotla”. E-booki to już historia, poznajcie książkę przyszłości!

Jacek Dukaj i „Starość aksolotla”. E‑booki to już historia, poznajcie książkę przyszłości!

Jacek Dukaj i „Starość aksolotla”. E-booki to już historia, poznajcie książkę przyszłości!
Łukasz Michalik
02.03.2015 07:37, aktualizacja: 10.03.2022 10:30

Nowa książka Jacka Dukaja pojawi się tylko w formie elektronicznej. To nie przypadek – zamiast zwykłego e-booka dostaniemy nowoczesną publikację, łączącą tekst, grafiki Platige Image i modele dla drukarek 3D, przygotowane przez twórcę filmowych Transformerów. Tak będą wyglądały książki przyszłości?

Czym jest współczesna książka?

Biadolenie nad tym, że Polacy nie czytają, to już tradycja – od lat słyszymy mniej więcej to samo przy okazji różnych badań czytelnictwa. Podobnie jak od lat wiemy, że jeśli już statystyczny Polak sięga po słowo pisane, to zazwyczaj po lekkostrawną papkę w stylu „Tryliona twarzy Greya”. Tylko czy naprawdę jest nad czym załamywać ręce?

Kilka dni temu w nowym numerze „Książek. Magazynu do czytania” ukazał się świetny artykuł Jacka Dukaja – „Bibliomachia”. Autor kreśli w nim ciekawy obraz tego, czym jest współczesna książka. Albo czym w niedalekiej przyszłości będzie, a przy okazji stawia przewrotną tezę, że słowo pisane w starym stylu niekoniecznie może być we współczesnym świecie przydatne.

Obraz

Zaczniemy od wykluczenia – książka raczej nie będzie tym, co znamy współcześnie. Czas jednolitego, przeznaczonego do ciągłego czytania tekstu powoli się kończy, a jego miejsce zajmuje… no właśnie – czy coś jest w stanie zastąpić książkę, jaką znamy?

Precz z dyktatem kodeksu!

Jej forma utrwaliła się przez setki lat – gliniane tabliczki i zwoje papirusu zostały wyparte przez praktyczniejszy kodeks. Nazwą tą określa się to, co obecnie nazywamy po prostu książką – arkusze papieru połączone na jednym z brzegów. To z pozoru banalny, ale bardzo ważny wynalazek – w przeciwieństwie do zwoju, który trzeba było pracowicie przewijać, kodeks pozwala na szybkie dotarcie do potrzebnej treści i otwarcie go na wybranej stronie.

Od początku naszej ery do końca XX wieku prawie wszystkie książki wydawano w formie kodeksu. I w takim kontekście dość zabawne jest to, czym jest obecny e-book. Bo przecież zazwyczaj jest to po prostu elektroniczna forma książki ze wszystkimi jej wadami, jak linearność czy podział na strony.

Xanadu
Xanadu

To mniej więcej ten sam problem, z jakim od dziesięcioleci zmaga się Ted Nelson, który nie może zdzierżyć, ze współczesne, elektroniczne dokumenty to w gruncie rzeczy kartka papieru przeniesiona na ekran komputera. W tym celu Ted od lata pracuje nad wynalazkiem o nazwie Xanadu, który ma ostatecznie zerwać ze starą formą i zaoferować nam dokumenty w pełni korzystające z dobrodziejstw technologii.

Brzmi to dobrze, ale w praktyce działa średnio. O ile słowem średnio zgodzimy się nazywać mała przejrzystość, udziwniony interfejs i piętrowe zagnieżdżenie różnych odsyłaczy i przypisów. No cóż, w teorii miało być pięknie, w praktyce wyszło, jak zawsze.Ten sam problem dotyczy e-booka. Ma wady, ale czy da się wymyślić coś innego. I czy to coś innego wciąż będzie można nazywać książką?

Czy potrzebujemy drukowanych książek?

Jacek Dukaj, fot. Wikimedia Commons
Jacek Dukaj, fot. Wikimedia Commons

Z drugiej strony elektroniczne publikacje przestały być przejawem nowoczesności – to raczej tania forma udostępnienia informacji tym, których nie stać na inną ich formę. Stąd tylko krok do podziału na bogatą, tradycyjnie wykształconą elitę, czytająca – jak poprzednie pokolenia – papierowe książki i całą resztę, znającą jedynie e-publikacje.

Jacek Dukaj:

Przeczytać książkę – to wyczyn. Przeczytać na dodatek e-booka, gdy wokół każdego zdania huczy milion wirtualnych dystrakcji, to jak przejść po linie nad przepaścią w trakcie burzy z piorunami.

I w tym właśnie miejscu Jacek Dukaj stawia przewrotną tezę – może to właśnie ta elita będzie w jakiś sposób wykluczona? Bagaż kompetencji, oceniany z XX-wiecznego punktu widzenia może wcale nie być zaletą w cyfrowym świecie, a pozorna elitarność będzie raczej balastem, niż czymś godnym pozazdroszczenia.

Jacek Dukaj:

E-book okazuje się tu odpowiednikiem McDonald’s i KFC. Tylko te ułamki promili, które chodzą dziś do oper, filharmonii, galerii sztuki, kupują winylowe płyty i kolekcjonują pierwsze wydania Dickensa i Dostojewskiego, nadal będą karmić swe umysły z papieru.

Obraz

Czytanie warstwowe

Zanim to nastąpi warto zastanowić się, jak będzie wyglądała książka przyszłości. Czy uda się jej zerwać z dziedzictwem liczącego 2 tys. lat kodeksu? E-book w znanej nam postaci to raczej forma przejściowa, a nowe czasy zwiastuje coś, co Jacek Dukaj nazwał czytaniem warstwowym.

Dzięki elektronicznej formie nie jesteśmy ograniczeni do samej treści książki. Jednym kliknięciem czy ruchem palca możemy zaznaczyć wyraz, sprawdzić jego znaczenie, przemieszczać się między odsyłaczami, obejrzeć powiązany z treścią film… Warstwa pierwotnego tekstu może wcale nie być tą najważniejszą – dopiero obudowana tymi wszystkimi dodatkami, z których czytelnik może, ale przecież nie musi korzystać, staje się nową jakością.

Jacek Dukaj:

Po wejściu w epokę masowej transmisji obrazu literatura stopniowo wyzbyła się nawyku malarskich opisów. Każdy już widział lody Arktyki, pustynie Afryki, Manhattan, Hawaje, pałace, lochy (…) wnętrze mózgu i atomu, po cóż je ponownie opisywać? Teraz zaś otwarta na oścież kontekstualność cyfrowej książki wypłukuje z niej wszystko to, co guglalne. (…) Czytając książkę na urządzeniu z jeszcze swobodniejszym wyjściem na sieć, np. na iPadzie, dopełniasz tekst już nie tylko słownikami. Bohaterowie idą Piątą Aleją w Nowym Jorku – otwierasz Google Maps (Street View) i widzisz to, co oni widzą.

O książkach przyszłości pisaliśmy na łamach Gadżetomanii już wielokrotnie, pokazując różne ciekawe pomysły. Warto w tym miejscu przypomnieć Nieskończoną opowieść – cykl opowiadań, które czytelnicy Gadżetomanii piszą wspólnie z najlepszymi polskimi autorami. W ich gronie nie mogło zabraknąć Jacka Dukaja z opowiadaniem „rewolucja.exe”.

Już niebawem będziemy mogli przeczytać kolejną książkę tego autora – 10 marca ukaże się najnowsza powieść Jacka Dukaja, „Starość aksolotla”.

www.dukaj.pl
www.dukaj.pl

„Starość aksolotla” – książka przyszłości?

Ta książka nie będzie miała wydania papierowego. Pojawi się na rynku wyłącznie w formie elektronicznej. Celowo nie piszę, że w formie „e-booka”, bo „Starość aksolotla” nie będzie e-bookiem w powszechnym znaczeniu tego słowa.

Zamiast znanej nam kopii papierowej książki, którą zdigitalizowano i lepiej lub gorzej dopasowano do czytania na różnych ekranach, nowa powieść Jacka Dukaja będzie inna. Zamiast wypełniać treść książki informacjami, które pomogłyby czytelnikowi zrozumieć opisywaną rzeczywistość, autor postanowił wykorzystać możliwości elektronicznych publikacji i wyrzucił wyjaśnienia do łatwo dostępnych przypisów. Te dodatki tworzą – obok podstawowego tekstu – drugą warstwę powieści.

To nie koniec niespodzianek - o oprawę multimedialną „Starości aksolotla” zadbało bowiem studio Platige Image (to od „Katedry”, nawiązującej do opowiadania Jacka Dukaja, zaczęła się sława Tomka Bagińskiego), a częścią książki są również figurki robotów, które czytelnik może wydrukować sobie na drukarce 3D.

Za ich przygotowanie odpowiada Alex Jaeger, odpowiadający m.in. za wygląd filmowych „Transformerów” czy postaci z filmów „Avengers”, „Gwiezdne wojny”, „Star Trek” czy „Iron Man”.

Obraz

Dzieło Jacka Dukaja wydaje się świetną okazją, by przekonać się, jak może wyglądać połączenie technologii i literatury. Może w niedalekiej przyszłości książki wydawane w takiej właśnie formie staną się standardem? Nie będę chwalił czegoś, czego jeszcze nie miałem okazji przetestować, ale na „Starość aksolotla” czekam z wielką niecierpliwością. Zarówno dla samej powieści, ale również po to, by przekonać się, co ciekawego można zaoferować czytelnikowi zamiast tradycyjnego e-booka.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (39)