Genialny naukowiec wymyślił Internet na nowo. Poświęcił na to 40 lat życia
Czy znane nam strony WWW i hipertekst to jedyny możliwy sposób prezentacji treści? Zanim powstały, Ted Nelson pracował nad projektem Xanadu - skomplikowaną metodą łączenia dokumentów, która miała szansę odmienić oblicze globalnej Sieci.
21.03.2018 | aktual.: 09.03.2022 10:36
Jesteśmy przyzwyczajeni do WWW i dokumentów będących nawiązaniem do kartki papieru - są w każdej chwili gotowe do wydruku. To nie jest optymalne rozwiązanie i już w latach 60. Ted Nelson wpadł na pomysł innej organizacji treści. Niestety, mimo kilkudziesięciu lat pracy projekt Xanadu wciąż nie doczekał się debiutu i istnieje jedynie w formie prototypu.
Jeśli nie WWW, to co?
Jak wyglądała droga internetu od projektu naukowego do sieci, jaką znamy współcześnie? Opowieść - niezależnie od tego, jak długa i szczegółowa - sprowadza się zazwyczaj do dwóch punktów kluczowych. Pierwszym z nich jest ARPANET, czyli powstała z inicjatywy wojska sieć łącząca instytucje badawcze. O kulisach jej powstania przeczytacie w artykule "ARPANET miał przetrwać uderzenie atomowe? To nieprawda - twierdzi Vint Cerf".
Drugi punkt kluczowy to bez wątpienia opracowanie przez Tima Bernersa-Lee WWW - usługi, dzięki której sieć zaczęła być atrakcyjna i przystępna również dla zwykłych ludzi, a nie tylko dla specjalistów i maniaków technologii.
I choć współczesne strony internetowe wyglądają zupełnie inaczej od swoich odległych przodków, to działają na tych samych zasadach: sednem usługi jest hipertekst i linki łączące w sieci różne dokumenty. Ale czy jest to najlepsze z możliwych rozwiązań? I czy WWW nigdy nie miała konkurencji?
Koncepcja Teda Nelsona
Aby odpowiedzieć na to pytanie, musimy cofnąć się do początku lat 60. Z punktu widzenia internetu to prehistoria - ARPANET jeszcze nie istniał, a zatrudniony przez RAND Corporation geniusz z Polski, Paul Baran, dopiero tworzył swoją koncepcję przesyłania danych w postaci pakietów.
W tym właśnie czasie Theodor Holm Nelson, świeżo upieczony absolwent socjologii na Harvardzie zaczął pracować nad rozwiązaniem, które pozwalało na tworzenie dokumentów składających się z odwołań do dowolnych innych plików.
Ted Nelson zaproponował przy tym kilka ciekawych założeń, m.in. opublikowanie dokumentu oznaczało automatyczne udostępnienie go do linkowania, autor mógł zarządzać prawami dostępu, a fizyczna lokalizacja dokumentu była zmienna i zależała od statystyki odwołań do niego z jakiegoś obszaru - dane migrowałyby tam, gdzie są najbardziej potrzebne, skracając do minimum czas dostępu.
Z praktycznego punktu widzenia dokumenty miały składać się z sekcji będących zamkniętą całością. Brak odwołań typu “jak opisano w poprzedniej sekcji” czy “zgodnie z wcześniejszym opisem” miał sprawić, że tworząc nowy dokument, można by było odwołać się do dowolnej innej treści i wyświetlić ją w nowym dokumencie (w przypadku stron WWW w uproszczony sposób wykorzystują to, będące reliktem minionych czasów, tzw. pływające ramki). Współcześnie Ted Nelson tak komentuje tamte założenia:
Uniwersalna metoda łączenia wszystkiego
Co istotne, nie powstawałyby wówczas dwie niezależne kopie oryginalnego fragmentu. Wstawka w nowym dokumencie wyświetlałaby fragment oryginału, dzięki czemu jakiekolwiek zmiany wprowadzane w źródle byłyby na bieżąco aktualizowane we wszystkich dokumentach, które się do niego odwołują.
Jak nazwać wstawkę tego typu? Ted Nelson, który jest twórcą słowa hipertekst, wymyślił dla niej nazwę transkluzja, a w 1969 roku nazwał system, nad którym pracował, mianem Xanadu. Było to odwołanie do poematu “Widzenie miane we śnie” Samuela Taylora Coleridge’a, angielskiego prekursora romantyzmu.
Prace nad Xanadu przeciągały się i ewoluowały wraz z rozwojem technologii. W połowie lat 70. Nelson zweryfikował pierwotny pomysł, określając Xanadu centralnym repozytorium informacji. Opracował również założenia dla rozwiązań, dzięki którym autorzy dokumentów źródłowych otrzymywaliby cząstkowe wynagrodzenie, a także byliby honorowani jako współautorzy dokumentu.
Pomysł bez realizacji
W teorii brzmiało to całkiem nieźle, gorzej było z praktyką. Pierwsze próby stworzenia Xanadu miały miejsce pod koniec lat 70., jednak projekt przerósł możliwości zebranego przez Nelsona zespołu. Przed bankructwem uchronił go finansowy parasol, rozłożony nad Xanadu przez firmę Autodesk, jednak stworzone w kolejnych latach oprogramowanie nie spełniło pokładanych w nim oczekiwań. Nie pomogło nawet zaangażowanie zespołu wynajętego od Xerox PARC.
Kolejne próby stworzenia działającej wersji Xanadu ciągnęły się latami. Nie przerwała ich nawet rosnąca popularność WWW, jednak ukończenie projektu stawało się coraz bardziej wątpliwe. Choć w teorii miał być lepszy od WWW, to w praktyce nie mógł doczekać się finalizacji. W 1998 roku Ted Nelson udostępnił jego kod źródłowy i zaczął skupiać się na nawiązującym do tej samej idei sposobie gromadzenia danych o nazwie ZigZag. W 2008 roku projekt Xanadu został doprowadzony do stadium prototypu, jednak nie miało to już znaczenia. Jak wygląda i działa prototyp, możecie zobaczyć na poniższym filmie. Dla niecierpliwych - prezentacja od 3:15.
Ted Nelson demonstrates Xanadu Space
Możemy się tylko domyślać, jak wyglądałaby współczesna Sieć, gdyby Ted Nelson doprowadził swój projekt do końca w rozsądnym terminie. Prawdopodobnie odbiegałaby od tego, co znamy, a bez wątpienia Internet w jego obecnym wydaniu nie jest spełnieniem marzeń pomysłodawcy Xanadu. Jak stwierdził Ted Nelson:
Ma w tym trochę racji. Wyobraźmy sobie Internet, w którym autorstwo każdej treści można łatwo sprawdzić, kontrolując przy tym pochodzenie i drogę, jaką przebyła dowolna informacja. Byłby to Internet bez kradzieży treści, bez niedziałających linków i bez plagiatów, zapewniający dostęp do rzetelnej, weryfikowalnej wiedzy. Fake newsy nie byłyby rozprzestrzeniane, a fałszywe konta na usługach lobbystów, firm i rządów nie miałyby racji bytu. Wygląda to trochę jak cyfrowa utopia, ale nie miałbym nic przeciwko temu, aby tak właśnie wyglądał Internet. Chcielibyście takiej Sieci?