Genialny naukowiec wymyślił Internet na nowo. Poświęcił na to 40 lat życia

Czy znane nam strony WWW i hipertekst to jedyny możliwy sposób prezentacji treści? Zanim powstały, Ted Nelson pracował nad projektem Xanadu - skomplikowaną metodą łączenia dokumentów, która miała szansę odmienić oblicze globalnej Sieci.

Ted Nelson w 1999 roku
Ted Nelson w 1999 roku
Źródło zdjęć: © Infoscience.epfl.ch
Łukasz Michalik

21.03.2018 | aktual.: 09.03.2022 10:36

Jesteśmy przyzwyczajeni do WWW i dokumentów będących nawiązaniem do kartki papieru - są w każdej chwili gotowe do wydruku. To nie jest optymalne rozwiązanie i już w latach 60. Ted Nelson wpadł na pomysł innej organizacji treści. Niestety, mimo kilkudziesięciu lat pracy projekt Xanadu wciąż nie doczekał się debiutu i istnieje jedynie w formie prototypu.

Jeśli nie WWW, to co?

Jak wyglądała droga internetu od projektu naukowego do sieci, jaką znamy współcześnie? Opowieść - niezależnie od tego, jak długa i szczegółowa - sprowadza się zazwyczaj do dwóch punktów kluczowych. Pierwszym z nich jest ARPANET, czyli powstała z inicjatywy wojska sieć łącząca instytucje badawcze. O kulisach jej powstania przeczytacie w artykule "ARPANET miał przetrwać uderzenie atomowe? To nieprawda - twierdzi Vint Cerf".

Drugi punkt kluczowy to bez wątpienia opracowanie przez Tima Bernersa-Lee WWW - usługi, dzięki której sieć zaczęła być atrakcyjna i przystępna również dla zwykłych ludzi, a nie tylko dla specjalistów i maniaków technologii.

I choć współczesne strony internetowe wyglądają zupełnie inaczej od swoich odległych przodków, to działają na tych samych zasadach: sednem usługi jest hipertekst i linki łączące w sieci różne dokumenty. Ale czy jest to najlepsze z możliwych rozwiązań? I czy WWW nigdy nie miała konkurencji?

Przeglądarka to bardzo głupi pomysł. Przez jej okno patrzymy na kolejne fragmenty złożonej struktury, ale nie pokazuje nam tej struktury w żaden użyteczny sposób.

Koncepcja Teda Nelsona

Ted Nelson
Ted Nelson© Fot. Wikimedia Commons

Aby odpowiedzieć na to pytanie, musimy cofnąć się do początku lat 60. Z punktu widzenia internetu to prehistoria - ARPANET jeszcze nie istniał, a zatrudniony przez RAND Corporation geniusz z Polski, Paul Baran, dopiero tworzył swoją koncepcję przesyłania danych w postaci pakietów.

W tym właśnie czasie Theodor Holm Nelson, świeżo upieczony absolwent socjologii na Harvardzie zaczął pracować nad rozwiązaniem, które pozwalało na tworzenie dokumentów składających się z odwołań do dowolnych innych plików.

Ted Nelson zaproponował przy tym kilka ciekawych założeń, m.in. opublikowanie dokumentu oznaczało automatyczne udostępnienie go do linkowania, autor mógł zarządzać prawami dostępu, a fizyczna lokalizacja dokumentu była zmienna i zależała od statystyki odwołań do niego z jakiegoś obszaru - dane migrowałyby tam, gdzie są najbardziej potrzebne, skracając do minimum czas dostępu.

Xanadu - szkic koncepcji z 1965 roku
Xanadu - szkic koncepcji z 1965 roku© Xanadu.com

Z praktycznego punktu widzenia dokumenty miały składać się z sekcji będących zamkniętą całością. Brak odwołań typu “jak opisano w poprzedniej sekcji” czy “zgodnie z wcześniejszym opisem” miał sprawić, że tworząc nowy dokument, można by było odwołać się do dowolnej innej treści i wyświetlić ją w nowym dokumencie (w przypadku stron WWW w uproszczony sposób wykorzystują to, będące reliktem minionych czasów, tzw. pływające ramki). Współcześnie Ted Nelson tak komentuje tamte założenia:

Zwykłe dokumenty elektroniczne - PDF, Word, HTML - symulują kartkę papieru i są skupione na możliwości wydruku. Dokumenty Xanadu podążają tam, gdzie wydruk nie sięga.

Uniwersalna metoda łączenia wszystkiego

Co istotne, nie powstawałyby wówczas dwie niezależne kopie oryginalnego fragmentu. Wstawka w nowym dokumencie wyświetlałaby fragment oryginału, dzięki czemu jakiekolwiek zmiany wprowadzane w źródle byłyby na bieżąco aktualizowane we wszystkich dokumentach, które się do niego odwołują.

Jak nazwać wstawkę tego typu? Ted Nelson, który jest twórcą słowa hipertekst, wymyślił dla niej nazwę transkluzja, a w 1969 roku nazwał system, nad którym pracował, mianem Xanadu. Było to odwołanie do poematu “Widzenie miane we śnie” Samuela Taylora Coleridge’a, angielskiego prekursora romantyzmu.

W Xanadu Kubla Chan rozkazu mocą/Pałac rozkoszy wzniósł wspaniały/Gdzie rzeka Alph swe święte wody toczy/W grot głębi, gdzie się gubią ludzkie oczy/Ku morzu, które słońca nie zaznało./Ziemi dwakroć mil pięć bogatej płodami/Otoczył krąg wyniosły murów z wieżycami./W środku strumienie na ogród blask lały/Gdzie kwitły mnogie drzewa kadzidlane/I odwieczne jak wzgórza lasy otaczały/Rozsłonecznione polany.(...)

Prace nad Xanadu przeciągały się i ewoluowały wraz z rozwojem technologii. W połowie lat 70. Nelson zweryfikował pierwotny pomysł, określając Xanadu centralnym repozytorium informacji. Opracował również założenia dla rozwiązań, dzięki którym autorzy dokumentów źródłowych otrzymywaliby cząstkowe wynagrodzenie, a także byliby honorowani jako współautorzy dokumentu.

Pomysł bez realizacji

W teorii brzmiało to całkiem nieźle, gorzej było z praktyką. Pierwsze próby stworzenia Xanadu miały miejsce pod koniec lat 70., jednak projekt przerósł możliwości zebranego przez Nelsona zespołu. Przed bankructwem uchronił go finansowy parasol, rozłożony nad Xanadu przez firmę Autodesk, jednak stworzone w kolejnych latach oprogramowanie nie spełniło pokładanych w nim oczekiwań. Nie pomogło nawet zaangażowanie zespołu wynajętego od Xerox PARC.

Kolejne próby stworzenia działającej wersji Xanadu ciągnęły się latami. Nie przerwała ich nawet rosnąca popularność WWW, jednak ukończenie projektu stawało się coraz bardziej wątpliwe. Choć w teorii miał być lepszy od WWW, to w praktyce nie mógł doczekać się finalizacji. W 1998 roku Ted Nelson udostępnił jego kod źródłowy i zaczął skupiać się na nawiązującym do tej samej idei sposobie gromadzenia danych o nazwie ZigZag. W 2008 roku projekt Xanadu został doprowadzony do stadium prototypu, jednak nie miało to już znaczenia. Jak wygląda i działa prototyp, możecie zobaczyć na poniższym filmie. Dla niecierpliwych - prezentacja od 3:15.

Ted Nelson demonstrates Xanadu Space

Możemy się tylko domyślać, jak wyglądałaby współczesna Sieć, gdyby Ted Nelson doprowadził swój projekt do końca w rozsądnym terminie. Prawdopodobnie odbiegałaby od tego, co znamy, a bez wątpienia Internet w jego obecnym wydaniu nie jest spełnieniem marzeń pomysłodawcy Xanadu. Jak stwierdził Ted Nelson:

Próby poprawiania HTML-a to jak przeszczepianie rąk i nóg do hamburgera. (...) WWW to wyścig na efekty specjalne (...) To kosmetyk zamiast medycyny. (...) Nie stworzono niczego, by pomóc użytkownikom usiłującym zarządzać treścią. HTML jest dokładnie tym, czemu staraliśmy się zapobiec: wiecznie zerwane linki, cytaty bez odwołania do źródeł, żadnego zarządzania wersjami, żadnego zarządzania prawami.
Xanadu Space - prezentacja dokumentu
Xanadu Space - prezentacja dokumentu© Xanadu.xom

Ma w tym trochę racji. Wyobraźmy sobie Internet, w którym autorstwo każdej treści można łatwo sprawdzić, kontrolując przy tym pochodzenie i drogę, jaką przebyła dowolna informacja. Byłby to Internet bez kradzieży treści, bez niedziałających linków i bez plagiatów, zapewniający dostęp do rzetelnej, weryfikowalnej wiedzy. Fake newsy nie byłyby rozprzestrzeniane, a fałszywe konta na usługach lobbystów, firm i rządów nie miałyby racji bytu. Wygląda to trochę jak cyfrowa utopia, ale nie miałbym nic przeciwko temu, aby tak właśnie wyglądał Internet. Chcielibyście takiej Sieci?

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (3)
© Gadżetomania
·

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje się  tutaj.