"No to co?" i "A dlaczego?"

"No to co?" i "A dlaczego?"

"No to co?" i "A dlaczego?"
Kira Czarczyńska
29.01.2009 18:00

Najtrafniejsze rozwiązania są przeważnie najbardziej banalne - ot, takie jajko Kolumba na przykład. Jest tak w każdej dowolnej dziedzinie życia. Jednym z takich zupełnie banalnych i nie rzucających się w oczy rozwiązań sporej części problemów, mogą okazać się zdania "No to co?" oraz "A dlaczego?".

Podejrzewam, że każdy z nas miał w życiu chociaż raz do czynienia z dzieckiem, które z uporem godnym Syzyfa drąży właśnie jakiś temat torturując dorosłych ciągłym pytaniem "dlaczego?". A ten, kto to przeżył, zauważyć mógł ciekawą rzecz: odpowiadając dziecku staramy się mówić prostym, zrozumiałym językiem i szukać coraz łatwiejszych sposobów tłumaczenia. Dzięki temu (i dużej ilości "dlaczego") potrafimy sprowadzić większość codziennych spraw do poziomu, który jest zrozumiały nawet dla 4-letniego dzieciaka.

Najtrafniejsze rozwiązania są przeważnie najbardziej banalne - ot, takie jajko Kolumba na przykład. Jest tak w każdej dowolnej dziedzinie życia. Jednym z takich zupełnie banalnych i nie rzucających się w oczy rozwiązań sporej części problemów, mogą okazać się zdania "No to co?" oraz "A dlaczego?".

Podejrzewam, że każdy z nas miał w życiu chociaż raz do czynienia z dzieckiem, które z uporem godnym Syzyfa drąży właśnie jakiś temat torturując dorosłych ciągłym pytaniem "dlaczego?". A ten, kto to przeżył, zauważyć mógł ciekawą rzecz: odpowiadając dziecku staramy się mówić prostym, zrozumiałym językiem i szukać coraz łatwiejszych sposobów tłumaczenia. Dzięki temu (i dużej ilości "dlaczego") potrafimy sprowadzić większość codziennych spraw do poziomu, który jest zrozumiały nawet dla 4-letniego dzieciaka.

Ponieważ zaś potrafimy to robić (w końcu z dzieckiem nam się to udaje), a sporą część problemów życiowych można rozwiązać znajdując ich sedno, czyli sprowadzając je do najprostszej postaci - to czemu nie zastosować tego samego mechanizmu tłumaczenia na sobie samym? Odpowiednio dawkowane "Dlaczego?" i "No to co?" potrafią zdziałać cuda...

Przykładowy problem: umieramy ze strachu przed maturą.

  • Dlaczego? - bo mogę nie zdać
  • No to co? - nie dostanę się na studia
  • No to co? - nie zdobędę dobrego zawodu
  • No to co? - będę kiepsko zarabiać i na nic mnie nie będzie stać

Wystarczy krótka seria dociekliwych pytań - i mamy diagnozę: nie chodzi nam o ten egzamin, ale utożsamiamy go z szansą na zarabianie większych pieniędzy. Z powodu tego utożsamienia właśnie, coś, co faktycznie jest po prostu kolejnym sprawdzianem - urasta do niewiarygodnych rozmiarów.

Jeśli łapiesz się na czymś takim, lub podobnym, to wyciągaj wnioski. Może i nie zdasz, może się zdarzyć. Ale utnij to utożsamienie: możesz dostać się na uczelnię, jak nie teraz to za rok. A nawet jeżeli się na nią nie dostaniesz, to istnieje kilka innych sposobów zarabiania: Gośka sprzedaje kosmetyki sklepom, znajomi mają własne firmy, pracują na zlecenia, i robią mnóstwo różnych ciekawych rzeczy - i mają z tego pieniądze, całkiem przyzwoite przeważnie. Można się więc nie stresować, nawet oblany egzamin to jeszcze nie tragedia.

Podobne efekty daje zastosowanie "A dlaczego?" i "No to co?" w innych sprawach: w problemach w pracy, momentach podejmowania decyzji, stresujących sytuacjach. Warto sprawdzić, bo jest to dużo łatwiejsze i zdecydowanie tańsze, niż modne ostatnimi czasy kursy poznawania siebie...

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)