Microsoft po raz kolejny udowadnia, że zapowiedzi odnośnie rewolucyjnych zmian należy traktować z dużym przymrużeniem oka. Tak było w przypadku Visty i wiele wskazuje na to, że dokładnie tak samo będzie z Windowsem 7. Miała być rewolucja, a będzie tak jak jest.
Microsoft po raz kolejny udowadnia, że zapowiedzi odnośnie rewolucyjnych zmian należy traktować z dużym przymrużeniem oka. Tak było w przypadku Visty i wiele wskazuje na to, że dokładnie tak samo będzie z Windowsem 7. Miała być rewolucja, a będzie tak jak jest.
Po mało udanym debiucie Visty, sporej liczbie głosów niezadowolenia i krytyce Microsoft starał się jakoś poprawić swój wizerunek i zapowiadał, że wszystko to, czego nie udało się wprowadzić do ostatniej wersji systemu, a czego brakuje użytkownikom zostanie dodane przy następnej premierze systemu.
Steve Ballmer rozwiał jednak wszelkie nadzieje na dobry, stabilny i nowoczesny system. Uznał, że Vista jest systemem "bardzo dobrym" i wymaga jedynie kilku drobnych poprawek. Windows 7 zatem będzie po prostu Vistą w innym pudełku, z nowym interfejsem.
Czyli nie będzie nowego jądra, nowego systemu plików, nowych rozwiązań, które są standardem w nowoczesnych systemach operacyjnych. Skoro Vista już teraz jest systemem przestarzałym, to jaka będzie w chwili premiery (koniec 2009 roku lub początek 2010)?
Źródło: Gazeta.pl