Niestety James McAvoy nie zostanie Bilbo Bagginsem w ekranizacji Hobbita. Sam aktor przyznał, że to tylko plotka i nic więcej. Czyżby zatem Jack Black na nowo miał szansę dostać rolę? Ciarki mnie przechodzą na samą myśl. Co innego, gdyby to miała być parodia - vide przeróbka Władcy Pierścieni dla MTV, w której Black zagrał Frodo. A tak niech on pozostanie przy komediach, bo do ról bardziej dramatycznych (pamięta go ktoś z takich?) to on pasuje jak pięść do oka.
Niestety James McAvoy nie zostanie Bilbo Bagginsem w ekranizacji Hobbita. Sam aktor przyznał, że to tylko plotka i nic więcej. Czyżby zatem Jack Black na nowo miał szansę dostać rolę? Ciarki mnie przechodzą na samą myśl. Co innego, gdyby to miała być parodia - vide przeróbka *Władcy Pierścieni *dla MTV, w której Black zagrał Frodo. A tak niech on pozostanie przy komediach, bo do ról bardziej dramatycznych (pamięta go ktoś z takich?) to on pasuje jak pięść do oka.
Co prawda Guillermo del Toro stwierdził, że dla Iana Holma znajdzie się miejsce w Hobbicie, więc dlaczego nie obsadzić go od razu w roli Bilba? Jak zasugerował jeden z naszych czytelników, Baggins miał wtedy 50 lat i dzięki działaniu pierścienia starzał się bardzo wolno. Nie widzę zatem przeszkód, żeby Holma delikatnie odmłodzić i nie robić problemów z szukaniem nowego aktora. W końcu nawet Arnold Schwarzenegger w wieku 56 lat mógł zagrać "młodo" wyglądającego terminatora.
Źródło: The Movie Blog
Foto: Forum Film