11 wniosków po sprawdzeniu kalendarza: gier jest za dużo! Dla tych produkcji w listopadzie nie będzie miejsca

Wszyscy wiemy, że jesień to gorący okres dla graczy. Ale żeby aż tak? W listopadzie pojawi się mnóstwo gier - na pewno nie przejdziecie obok Assassin’s Creed: Unity czy GTA V. Jednak jest też mnóstwo gier, na które nawet nie spojrzycie.

Wydawcy popełniają samobójstwo pakując się w tak niebezpieczny okres. Kusi, bo jesienią i na początku zimy sprzedaż rośnie - ludzie już myślą o świątecznych prezentach. Zobaczcie ten wykres:

Rynek gier może i jest spory, ale trudno rywalizować z gigantami. Gier jest za dużo, a my nie mamy pieniędzy i czasu żeby wszystkie ograć. Zerknąłem na kalendarz i już wiem, które tytuły na pewno zostaną skreślone. Niektóre są słabe, niektóre średnie, wszystkie mają złych wydawców. Premiera w listopadzie dla tych gier to pewna śmierć.

My w nie nie zagramy, wy pewnie też. Dlaczego?

Hulk Hogan kiedyś był nawet w porządku, ale dziś udawane walki już nikogo nie interesują. Gra wychodzi 31 października - jak w Polsce sprzeda się pięć sztuk będzie sukces.

Tej gry mi jest nawet szkoda, bo pomysł na to, żeby grać nurkiem i walczyć z rekinami, przeczesując wraki i inne podwodne zakamarki, jest ciekawy. Tyle że Depth wychodzi 3. listopada, a dzień później swoją premierę ma nowe Call of Duty. To pierwszy i ostatni raz, kiedy o tej grze słyszycie - w listopadzie wszyscy będą mówić od Advanced Warfare.

Maniakalni miłośnicy strategii turowych może i rzucą okiem, ale reszta nawet nie zwróci na ten tytuł uwagi. Wygląda okropnie, podobno przeraża skomplikowaniem. 20 lat temu pewnie grałby w to nasz pan od historii, dzisiaj nawet on patrzy na grafikę i wygodny interfejs. Szanujemy fakt, że takie gry powstają, ale to rzecz tylko dla niszy.

Shadows: Heretic Kingdoms wygląda jak Diablo, pewnie też gra się w to jak w Diablo. Hack’n’slash jakich już było wiele, a skoro tak, to po co grać w gorsze podróby, skoro można w świetne Diablo? Nie możemy sobie na to pozwolić, a na pewno nie w listopadzie, gdy wychodzi tyle innych gier.

Menadżery piłkarskie cieszą się olbrzymią popularnością, mimo że wyglądają dość ubogo. To jednak magia futbolu. Kosz u nas tak popularny nie jest, a nawet jeśli, to wszyscy wolą NBA 2K15.

Jest 18 listopada, swoją premierę na next-genach ma GTA V, wszyscy zachwycają się oprawą graficzną. Kto spojrzy na Fenix Rage, które wygląda tak, jak wszystkie na Pegazusa z bazaru? Wynocha z nostalgią.

Może i ciepło wspominamy Sonica, ale nowa odsłona wychodzi tylko na Wii U i Nintendo 3DS. Sorry, ale nawet najwięksi fani Wii U w listopadzie zdradzą swoje sprzęty z PS4 lub Xbox One.

Wystarczy rzut oka na kalendarz, by wiedzieć, czemu ominiemy Escape Dead Island - tak, ta gra też wychodzi 18 listopada. A poza tym nie robi jej Techland. Komiksowa oprawa jest fajna, ale ta gra dobra byłaby na przystawkę. W listopadzie serwuje się tylko dania główne.

Trudno nie trzymać kciuków za polską grę. Problem w tym, że choć to robota ekipy Reality Pump, to grę dostali w spadku. Dużo trzeba było poprawiać, stąd wiele opóźnień. Niewykluczone, że udało się wyjść na prostą, ale to nie czas na eksperymenty i ryzykowanie.

Bo jedyny symulator, w który będziemy grać jesienią, to Farming Simulator 2015 - serio, ta gra wciąga. A symulator budowania niech zostanie w koszyku w markecie, obok symulatora koparki, dźwiga i śmieciarki.

Podobno gra ma wyjść 18 listopada. Liczę na to, że twórca, Jakub Kisiel, były pracownik CD Projekt RED People Can Fly, zwyczajnie się nie wyrobi. Zostanie przygnieciony nawałem pracy. Jego projekt zapowiada się bardzo ciekawie, ale w listopadzie o nim zapomnimy i o nim na pewno nie usłyszymy. Wiosna będzie lepsza, serio.

Pewnie w niektóre pozycje nie zagralibyśmy nawet wtedy, gdyby w danym miesiącu wyszła tylko jedna gra. Ale jest też kilka takich tytułów, które po prostu przepadną, bo nie wytrzymają zbyt silnej konkurencji. Bo nie mają tak bogatego wydawcy, który zapewni im odpowiednią reklamę. Praca pójdzie na marne, bo nikt ich nie zauważy.

Gier jest za dużo. A na dodatek gier wciąż przybywa. Czy dla wszystkich wystarczy miejsca? Coś czuję, że już niebawem spadnie na nas lawina newsów o zamkniętych studiach.