9 całkowicie szalonych sposobów na wydłużenie pracy laptopa

Co zrobić, aby nasz laptop działał wiecznie? Jest na to kilka sposobów, choć aby zastosować niektóre z nich, czeka nas wiele wysiłku: podróż do Chin, włamanie na amerykański lotniskowiec albo mozolne pedałowanie w pocie czoła.

Benjamin Franklin zwykł mawiać, że na tym świecie pewne są dwie rzeczy: śmierć i podatki. Gdyby żył 200 lat później, swoją krótką listę uzupełniłby zapewne o jeszcze jedną pozycję: nie ma roku, by media nie donosiły o kolejnym, przełomowym odkryciu, dzięki któremu powstają albo lek na raka, albo superwydajne akumulatory. Gdyby tylko było to prawdą…

Choć pomysłów na zbudowanie niezwykle wydajnych, niewielkich magazynów energii nie brakuje, a niektóre wydają się nawet mieć sens, to na razie jesteśmy skazani na znane od lat rozwiązania. Zanim powstanie akumulator, na którym nasz laptop będzie działał przez miesiąc bez ładowania, wciąż warto stosować kilka dobry zasad, które skutecznie wydłużą czas pracy naszego komputera.

Zmniejsz jasność ekranu. W słoneczny dzień jasne podświetlenie bywa wybawieniem, ale wieczorem, przy sztucznym świetle obniż odrobinę jasność ekranu. Odczekaj chwilę, aż wzrok przywyknie do nowych warunków i zrób to ponownie. Zdziwisz się, jak bardzo świeciłeś sobie w oczy, męcząc niepotrzebnie wzrok i wysysając energię z akumulatora.

Wyłącz niepotrzebne Wi-Fi i jeśli to możliwe korzystaj z połączenia przewodowego. Co prawda jeśli masz w pobliżu kabel LAN, to pewnie znajdzie się i gniazdko z prądem, ale przecież nie zawsze nosimy przy sobie zasilacz.

Zapomnij o radach, dotyczących formatowania (błędne określenie) lub formowania (prawidłowe) akumulatorów. Formowanie miało sens przy akumulatorach niklowo kadmowych. To było w XX wieku. Jaki mamy obecnie, i to od 15 lat? No właśnie. Standardem są akumulatory litowo jonowe i polimerowe, które nie wymagają formowania.

Akumulatory nie mają również efektu pamięci, więc można doładowywać je wtedy, gdy zachodzi taka potrzeba, a nie po wcześniejszym rozładowaniu. Wychodzisz? Doładuj akumulator! Niektóre w pełni naładowane laptopy są w stanie zapewnić - jak ASUS ZenBook UX305 - nawet 10 godzin pracy!

Wyłącz zbędne aplikacje i karty w przeglądarce. Sprawdź, co uruchamia się wraz z systemem i wyrzuć wszystko, z czego nie korzystasz na co dzień. Każda operacja, przeprowadzona przez dowolny podzespół laptopa wymaga energii. Spraw, by komputer miał jak najmniej do roboty.

Gorąca obudowa to dowód marnowania energii. Nie dość, że jej część ucieka pod postacią ciepła, to wiele laptopów walczy z przegrzaniem za pomocą wietrzącego wnętrze wentylatora, który także obciąża baterię. Oszczędź mu pracy i zadbaj o to, by komputer miał zapewnioną dobrą wentylację i odprowadzanie ciepła. Albo zainwestuj w sprzęt z chłodzeniem pasywnym, takim jakie zastosowano w modelu ASUS ZenBook UX305.

Zrezygnuj z napędu optycznego. Jeśli masz taką możliwość, korzystaj z dokumentów i danych zapisanych na pendrive’ach, w chmurze albo w wewnętrznej pamięci. Oszczędność energii przyniesie również rezygnacja z tradycyjnego dysku magnetycznego na rzecz SSD.

Korzystaj z profili wydajności, ustawianych zazwyczaj za pomocą oprogramowania, dostarczonego przez producenta sprzętu lub w systemowych opcjach zasilania. Do przeglądania kilku stron i pisania maili nie potrzebujesz wydajności, niezbędnej do płynnego grania w gry 3D.

Świadomie używaj uśpienia i hibernacji. Mimo podobnego efektu to dwie różne funkcje. Uśpienie oznacza, że komputer pozostaje ciągle gotowy do pracy i umożliwi jej kontynuację zazwyczaj już kilka sekund po wybudzeniu. Hibernacja oznacza zapisanie aktualnego stanu komputera na dysku, a następnie wyłączenie go. Powrót do pracy zabiera więcej czasu, ale zahibernowany komputer zużywa mniej energii.

No dobrze, miały być szalone sposoby, a tymczasem te, który wymieniłem, wydają się do bólu racjonalne. Czas na kilka bardziej nietypowych rozwiązań. Stosujesz na własną odpowiedzialność!

Zgodnie z zasadą „najlepszą obroną jest atak”, zamiast oszczędzać energię warto zapewnić sobie jej nieograniczoną ilość. Czyli wziąć porządny przedłużacz i uruchomić laptopa w pobliżu Zapory Trzech Przełomów. To zlokalizowana w Chinach, największa elektrownia wodna na świecie o mocy 18,2 GW.

Wolisz bardziej mobilne rozwiązanie? Da się robić. Wystarczy zaokrętować się na amerykański lotniskowiec typu Nimitz. Jego dwa reaktory atomowe zapewniają około 200 MW mocy. To tyle, co elektrociepłownia „ELCHO” w Chorzowie.

Nieograniczony dostęp do energii będziemy mieli również na pokładzie samolotu Solar Impulse 2. Ta elektryczna maszyna jest wyłożona ogniwami fotowoltaicznymi i może latać również w nocy, utrzymując się w powietrzu przez całą dobę. Ale uwaga: duży, jasny ekran w połączeniu z wydajną kartą graficzną i wymagającym FPS-em może oznaczać konieczność przymusowego lądowania!

Dlatego warto z wyprzedzeniem zastąpić ekran w laptopie jego możliwie małym odpowiednikiem. Firma Coopin Corporation opracowała ekran LCD o rozdzielczości 640 na 480 pikseli. To niewiele, ale jeśli zgodzimy się na niewielką rozdzielczość, zapotrzebowania na energię gwałtownie spadnie. Ten ekran ma zaledwie 6,7 mm przekątnej!

A gdyby tak zamontować w laptopie największy akumulator świata? Musiałby to być bardzo duży laptop. Prawie tak duży, jak rekordowy, zbudowany w Chinach kompleks energetyczny, gdzie akumulatory wypełniają powierzchnię równą boisku piłkarskiemu. W razie awarii zasilania są w stanie zapewnić dostawy prądu do 12 tysięcy mieszkań przez godzinę!

Alternatywą jest całkowite wyłączenie podświetlenia ekranu, zgaszenie świateł i zakroplenie sobie oczu substancją o nazwie Chlorin e6 (Ce6). Grupa biohackerów z Kalifornijskiej grupy Science for the Masses eksperymentuje w ten sposób z poprawą widzenia w najbardziej nawet niekorzystnych okolicznościach. Potraktowany w ten sposób człowiek ma dostrzegać w niemal całkowitej ciemności niewielkie, narysowane symbole. Nawet, jeśli w przypadku ekranu niewiele to pomoże, fajnie będzie widzieć w ciemnościach, a przy okazji oszczędzimy na rachunku za prąd.

W poszukiwaniu energii możemy również spróbować okiełznać pioruny. Szacuje się, że jedno wyładowanie to odpowiednik 140 kWh, co możemy również uzyskać, przejmując energię wybuchu 122 kilogramów trotylu. Jeśli jednak wolimy pozostać przy piorunach, w pogoni za nimi warto wyruszyć do Belgii. Wbrew popularnemu przysłowiu w zlokalizowaną tam serwerownię Google’a piorun uderzył w tym roku cztery razy.

Im jaśniejsze otoczenie, tym jaśniejszy musi być nasz ekran. Poszukajmy zatem miejsca, gdzie nawet najsłabsze podświetlenie ekranu będzie wystarczające. W zimie będzie to Ny-Ålesund – najdalej na północ wysunięta, stała osada. Bardziej na północ od niej są tylko stacje badawcze i wojskowe bazy, ale tam nas raczej nie wpuszczą. W Ny-Ålesund od 25 października do 18 lutego trwa noc polarna, więc będzie okazja, by oszczędzić na podświetleniu ekranu.

W ostateczności o zasilanie naszego sprzętu będziemy mogli zadbać sami, własnymi mięśniami napędzając generator prądu – meble z rowerowymi pedałami i zasilaczami oferuje belgijska firma WeWatt. Wystarczy usiąść, podłączyć nasz sprzęt i zacząć kręcić nogami – o ile wystarczy nam sił, naszemu laptopowi nigdy nie zabraknie energii!

Artykuł powstał we współpracy z firmą ASUS.