Afera taśmowa. Po raz pierwszy wszystko dzieje się na naszych oczach – dzięki Internetowi!

Afera taśmowa. Po raz pierwszy wszystko dzieje się na naszych oczach – dzięki Internetowi!19.06.2014 08:08
Adam Bednarek

Mogłoby się wydawać, że „afera taśmowa” to kolejne dzieło starych mediów. Nic bardziej mylnego – to pierwsza tak duża afera, która jest w całości „internetowa”. Historia dzieje się na naszych oczach.

Sama nazwa wskazuje przynależność do „starych” mediów i technologii. Znowu mówi się o taśmach, a nie np. plikach. Wszystko nagrywane zostało w „starym” stylu.

I w „starym” stylu zostało opublikowane. W końcu o taśmach napisał tygodnik Wprost. Tyle że tutaj przywiązanie do tradycji się kończy.

Internetowa ekskluzywność

Choćby z tego powodu, że cyfrowy numer Wprost pojawił się znacznie wcześniej przed papierowym. Tak naprawdę „afera taśmowa” zaczęła swoje życie nie w poniedziałek rano, kiedy to tygodnik pojawił się w kiosku. A zwykle tak było z innymi, dużymi aferami.

Zaczęło być o niej głośno już w weekend. Cyfrowe wydanie pojawiło się najpierw, w sobotę, choć najprawdopodobniej tylko dlatego, że ktoś złamał embargo. Doszło do wpadki, ale nie zmienia to faktu, że Internet dostał gorącą aferę jako pierwszy.

Wprost nie miał więc wyjścia i już w weekend w Sieci pojawiły się pierwsze fragmenty nagrań. Na YouTube, a nie w telewizji. Czegoś takiego jeszcze nie było. I co najważniejsze, to Wprost decydował o tym, czego posłuchamy. Telewizja nie mogła manipulować przy wyborze najważniejszych wypowiedzi.

Owszem, pewnie w programach informacyjnych to robiono. Ale ten, kto chciał, mógł posłuchać opublikowanej całości.

Handel głową Rostowskiego

Doskonale wiemy, że Internet może podtrzymać przy życiu każdą aferę. Może spowodować, że tekst z pisma w Sieci żyje po raz drugi. „Afera taśmowa” pokazuje jeszcze jedną przewagę Internetu.

Gdy Wprost z kiosków zniknął, bo cały nakład został wyprzedany, wydawca stwierdził: nie będziemy drukować kolejnych numerów, ale jakby co, to całe wydanie znajdziecie w Internecie. Kupujcie cyfrowe egzemplarze.

Kolejna nowość, prawda? Wcześniej musielibyśmy powiedzieć: „przepadło”. A tutaj nie dość, że cyfrowe wydanie pojawia się wcześniej niż „kioskowe”, to jeszcze żyje dłużej. Na pewno go nie zabraknie. Dla władzy to kiepska wiadomość...

„Afera taśmowa” ma kilka ważnych punktów – najpierw emocje budziła sama publikacja i treści, które redaktor pisma ujawnił. Teraz kontrowersje wywołuje wkroczenie ABW do redakcji Wprost. Przeszukiwanie komputerów i nakaz „dobrowolnego” wydania nagrań – tym wczoraj żył, no właśnie, Internet.

Ponowne wkroczenie agentów ABW w towarzystwie prokuratora do redakcji "Wprost"

Nawiasem mówiąc, niektórzy podśmiewali się z ABW, że chce „nośników”. Przecież kopie już dawno wylądowały w chmurze i czego oni szukają – mniej więcej tak pisał Dziennik Internautów. A przecież nie o kopie tu chodziło, a o oryginał. Nie o opublikowane nagrania, tylko te, które jeszcze na publikację czekają. Nie ma więc się z czego śmiać...

Internet żył tym, bo po raz pierwszy miał taką możliwość. ABW wkracza, a my jesteśmy tego obserwatorem, mimo że nie ma nas na miejscu, nie ma nawet telewizyjnych kamer. Nie dzieje się tak dlatego, że wszystko zdradza nam reporterka pół godziny po wydarzeniu. Widzimy to, bo „główni bohaterowie”, świadkowie, relacjonują wszystko na Twitterze. Wrzucają zdjęcia, a nawet nagrania:

Rozmowa Sylwestra Latkowskiego z prokuratorem Józefem Gackiem

Wiedziałem wszystko. Co dzieje się w redakcji, kto przyszedł, z kim, o której, czego chciał, jakie pismo przedstawił, kto z dziennikarzami był solidarny i również zjawił się w siedzibie Wprost. Aferę taśmową i jej konsekwencje miałem jak na dłoni – dzięki Sieci.

Nawet te zabawne momenty:

Nie przypominam sobie, żeby poprzednie afery dopuszczały nas tak blisko. Żebyśmy (prawie) wszystko mogli wiedzieć jako pierwsi. Nie z Faktów czy Wiadomości, ale prosto ze źródła. Niesamowita historia, która działa się na naszych oczach. Przełomowe wydarzenie.

I co z tego?

No właśnie – wnioski jednak pozostają takie same. Choć afera rozgrywa się na naszych oczach, śledzimy ją na żywo i to bez „pomocy” reporterów czy dziennikarzy, którzy starają się ją nam zrelacjonować, ale po swojemu (zapominając o kluczowych faktach), to tak naprawdę najważniejsze się nie zmienia.

Wciąż jesteśmy widzem. Możemy sobie pooglądać, możemy to skomentować, możemy nawet obejrzeć nagrania wrzucone zaraz po tym, jak to wszystko się zdarzyło. Tylko... co z tego?

Jaki mamy wpływ na to, że osoby, które teoretycznie są winne i widać to jak na dłoni, zostaną ukarane? Czy możemy teraz zmienić rządzących, bo się skompromitowali? Oczywiście, że nie.

Internetowa rewolucja? Nie ma szans., Źródło zdjęć: © media2.pl
Internetowa rewolucja? Nie ma szans.
Źródło zdjęć: © media2.pl

Smutne, ale prawdziwe. Choć i tak dobrze, że jesteśmy bliżej tych niesympatycznych wydarzeń. Internet trochę nam pomaga. Ale najważniejszego nie zmieni – zawsze będziemy bezsilni.

Może to jednak pierwszy krok w stronę zmian. Może kogoś przestraszy fakt, że gdy on wpadnie, to wszyscy będą mogli się o tym dowiedzieć i trudniej będzie zatuszować sprawę, zamieść aferę pod dywan. Internet potrafi być niezależny, w odróżnieniu od przychylnych mediów. Może afera taśmowa jest ostrzeżeniem?

Oby tylko władza nie wyciągnęła wniosku, że trzeba się jeszcze solidniej kryć...

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.