Po ponad roku działalności AppStore (i przekroczeniu liczby 100 tys. programów dostępnych dla klientów), Apple zdecydowało się na usprawnienie procesu przyjmowania i weryfikacji nowych aplikacji w swoim wirtualnym sklepie. Usprawnienie to jednak za dużo powiedziane - nowości trzeba rozpatrywać raczej w kategoriach delikatnego pogłaskania producentów.
Po ponad roku działalności AppStore (i przekroczeniu liczby 100 tys. programów dostępnych dla klientów), Apple zdecydowało się na usprawnienie procesu przyjmowania i weryfikacji nowych aplikacji w swoim wirtualnym sklepie. Usprawnienie to jednak za dużo powiedziane - nowości trzeba rozpatrywać raczej w kategoriach delikatnego pogłaskania producentów.
W ostatnich dniach deweloperzy otrzymali informację o udostępnieniu opcji do śledzenia statusu aplikacji, zaproponowanych do AppStore. Teraz producenci mogą na bieżąco obserwować czy ich produkt czeka na recenzję, czy jest w trakcie weryfikacji czy jest gotowy i będzie udostępniony do sprzedaży. Przy każdym statusie pojawia się też notka informacyjna. To już niestety koniec zmian.
Jestem mocno zaskoczony tym, że wcześniej nie było takiej opcji. To jak wyglądała komunikacja Apple z deweloperami? Wysyłali aplikację i czekali aż ktoś się kiedykolwiek do nich odezwie, bez potwierdzenia czy w ogóle aplikacja dotarła? Brzmi śmiesznie, ale w rzeczywistości deweloperów to już jest przykre.
Apple ewidentnie chce pokazać, że do każdego producenta podchodzi tak samo i dba o wzajemne relacje. Tymi zmianami firma liczy też na zatarcie złego wrażenia, które wcześniej pojawiało się w kontekście dodawania/usuwania aplikacji z AppStore (np. przy polskiej grze StoneLoops! Of Jurrasica), ale to zdecydowanie za mało.
Brak konkretnych warunków przyjmowania czy odrzucania programów to porażka w przypadku takiego giganta jak Apple. A może firma Steve Jobsa zwyczajnie nie chce, by ten proces był jasny i przejrzysty? Wtedy z pewnością będzie więcej okazji do dogadania się z kim trzeba i wystawienia dodatkowych faktur...
Źródło: Mashable