Autonomiczny samochód wciąż ma wiele przeszkód na drodze. I tak największym problemem jest człowiek

Autonomiczny samochód wciąż ma wiele przeszkód na drodze. I tak największym problemem jest człowiek19.09.2014 07:34
Adam Bednarek

Samochód bez kierowcy, taki jak od Google, wciąż nie ze wszystkim sobie radzi. Czy technologia to najpoważniejsza kwestia, z którą zmagać się muszą twórcy? Wcale nie.

Problemy Google Car

Lista rzeczy, które dla takich pojazdów jak Google Car, wciąż są nie do przeskoczenia, wcale nie maleje. Nie tak dawno Damian Jaroszewski na łamach Spider’s Web wymieniał problemy autonomicznych samochodów.

Na przykład Google Car nie widzi dziur w drodze - czyli samochód bez kierowcy w Polsce miałby przechlapane. Zresztą warunki pogodowe to też kłopot, tak jak przeszkody przed maską. Auto nie odróżnia reklamówki od kamienia, więc o poważne uszkodzenia nietrudno.

Gdy czyta się o takich absurdalnych przeszkodach jak deszcz, to o wątpliwości bardzo łatwo. Głupie, błahe problemy powodują, że optymizm gdzieś zanika. Owszem, Google Car jest naszą przyszłością, ale bardziej odległą niż bliską. Jeszcze nie teraz, na taką technologię za wcześnie - mówią sceptycy.

A ja jestem dziwnie spokojny. Google Car dzisiaj nie odróżnia przeszkód? Nie zdziwiłbym się, gdyby za rok to przestałby być problem. Na drodze nie ma specjalnych znaków, które są zrozumiałe dla autonomicznych pojazdów? Spokojnie, za dwa lata pewnie będą.

Mam wrażenie, że w przypadku autonomicznych samochodów technologia w ogóle nie jest problemem. To nie jest coś, czym powinniśmy się martwić. Z dzisiejszymi barierami producenci poradzą sobie szybciej niż myślimy.

Google Car ma poważniejszego przeciwnika. Człowieka.

Uber w Polsce

Wystarczy prześledzić to, co działo się po wejściu na polski rynek Ubera. Prosta aplikacja, która może zwykłych kierowców zamienić w taksówkarzy. Nie chodzi o protesty samych ludzi, którzy wątpili w to, czy takie “amatorskie” taksówkarstwo jest bezpieczne i lepsze. Owszem, tańsze, ale czy warto oszczędzać?

Uber został zaatakowany przez samych taksówkarzy, którzy straszyli - kierowcy Ubera będą ciągani po sądach. A jakby to nie pomogło, to pewnie skończyłoby się tak, jak w wielu innych miastach na całym świecie. Strajkami “zawodowych” kierowców.

Mamy do czynienia jedynie z pośrednikiem. Aplikacja ułatwia całą tę procedurę, jest dla kilenta i wygodniejsza, i tańsza. A mimo to reakcją na nią nie są konkurencyjne działania, a szantaż. Albo my, albo oni - z tym, że “my” łatwo terenu nie oddamy.

A przecież to nie jest żadna rewolucyjna technologia i niespotkany dotąd “przeciwnik”. To normalny, ludzki konkurent, choć trochę nowocześniejszy niż zamówienia na telefon.

Wyobrażam sobie taką sytuację: twórcy Google Car wyeliminowali wszystkie problemy związane z technologią. Mogą wjechać na drogi, pojazdy są sprawdzone, przetestowane, bezpieczne, na sto procent nie potrzebują człowieka przy kierownicy. Co się dzieje?

Jestem przekonany, że strajkują taksówkarze, kierowcy autobusów, prywatni przewoźnicy, szkoły jazdy i tak dalej, i tak dalej. Dlaczego?

Nagle okazuje się, że prawo jazdy nie jest nam potrzebne. A nawet jeśli nie kupimy sobie takiego “szofera”, to być może wezwiemy taksówkę, tyle że bez kierowcy. Bo pewnie będzie tańsza - taka firma nie musiałaby płacić kierowcom. Kupiłaby auta i rozwoziła ludzi. Tak samo jak każde MPK. Logiczne i opłacalne.

Człowiek przestaje być potrzebny

Konsekwencją tego jest bezrobocie dla wielu ludzi. I teoretycznie moglibyśmy powiedzieć, że to nic nowego. Dzisiaj krawców nie jest tak wielu, jak przed laty, a o zawodach, które 50 lat temu były normalne, nikt już nie pamięta. Zmień branżę albo giń. Niedługo nie będziesz już potrzebny, naszykuj się na to.

Po drugie, my już rozmawialiśmy ze służbami, zgłosiliśmy im nowy problem i będziemy z nimi współpracowali. Będą kontrole, a klienci Ubera będą ciągani po sądach po takiej kontroli, bo to się dzieje już z klientami innych nielegalnych przewoźników. W przypadku Ubera, a właściwie kierowców jeżdżących dla Ubera, najprawdopodobniej będą to trzy rodzaje postępowania.

Ale nie wierzę, że wszyscy tak łatwo to zaakceptują i przesiądą się na nowe stanowiska. Stracić pracę przez robota, komputer? Technologia to naprawdę żadna przeszkoda, postęp zmiecie niemożliwe. Tylko czy postęp zmieni człowieka?

Niektórzy powiedzą pewnie: kiedyś zmienił, to i teraz zmieni, co za problem? Ale czy te 25 lat kapitalizmu - o ile uznamy, że taki w Polsce panuje - zmieniło człowieka? Mam wrażenie, że z tym wciąż jest problem i dla wielu hasło “prywaciarz” to wciąż obelga.

Państwowe dobre, prywatne złe. Za parę lat złe będzie "autonomiczne" albo "technologiczne".

Przypomina mi się nagonka niektórych mediów na Polskiego Busa. Wytyka im się każdy błąd, tylko dlatego, że to prywatna firma, która nie dość, że działa świetnie, to jeszcze obnaża wszystkie absurdy państwowych przewoźników.

Kiedy jechałem autobusem z Lublina do Łodzi, jeden pan skarżył się kierowcy, że autobus się nie zatrzymał. “Szofer” od razu odpowiedział: “pewnie pan żeś z prywaciarzem jechał”. Gdy w Gdańsku nie przyjechał autobus, wytłumaczenie było jedno: “to prywatna firma, oni zawsze jeżdżą w kratkę”.

Skoro więc w Polsce prywatne firmy mają pod górkę tylko dlatego, że są prywatne, to wyobraźmy sobie, z jaką nagonką będą musiały zmierzyć się firmy, które wymienią człowieka na technologię. O ile w ogóle ktoś im na to pozwoli.

Autonomiczne samochody wyjadą na drogi dopiero za 50 lat? Być może. Ale nie przez technologię. Wszystkiemu winny będzie człowiek.

Zamiast dyskutować o tym, czy Google Car poradzi sobie z dziurami w drodze, lepiej zastanowić się, czy jego twórcy poradzą sobie ze związkami zawodowymi.

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.