Czytelnicy Gadżetomanii wybierają najlepsze seriale 2013 roku

Za nami bardzo dobry rok serialowy, w którym pożegnaliśmy produkcje wielkie, jak "Breaking Bad", i powitaliśmy kilka interesujących nowości, jak "Hannibal" czy "House of Cards". Na Gadżetomanii wybieramy najlepsze seriale roku – a dokładniej wybieracie je Wy w głosowaniu. Zapraszamy!

Poniżej 15 naszych propozycji. Lista jest ułożona alfabetycznie i siłą rzeczy subiektywna. Nie zrażajcie się, jeśli Waszego ulubionego serialu na tej liście brakuje – możecie głosować na wszystkie możliwe tytuły, zarówno te bardzo popularne, jak i te, które oglądają tylko nieliczni.

Aby zagłosować, należy dodać komentarz z tytułem najlepszego Waszym zdaniem serialu oraz uzasadnieniem. Głosowanie trwa do 31 grudnia.

W tym sezonie "American Horror Story" chodzi o kobiety: piękne, eleganckie, okrutne i szalone, układające misterne plany, których nie powstydziłby się Frank Underwood. Serial nie straszy aż tak bardzo jak w poprzednich sezonach, ale nie brakuje klimatu, charakterystycznych dla całej serii przerysowań i przede wszystkim świetnie napisanych postaci.

Dla mnie zdecydowanie serial roku. Osiem odcinków, które zaserwowali w finałowym sezonie Vince Gilligan i spółka, to prawdziwa jazda bez trzymanki, zarówno pod względem akcji, jak i podkręconych na maksa emocji. Odcinek "Ozymandias" nie bez powodu ma ocenę 10/10 na IMDb – to po prostu telewizja w najlepszym wydaniu.

Brytyjska produkcja science fiction, która trzyma się świetnie, mimo sędziwego jak na serial wieku – w tym roku skończyła 50 lat. Odcinek jubileuszowy, "Dzień Doktora", pokazał, jakie cuda można zrobić ze scenariuszem, kiedy ma się do dyspozycji niesamowity świat, pełen nieograniczonych możliwości. W święta czekają nas kolejne emocje: odejdzie Jedenasty (Matt Smith), zastąpi go Dwunasty (Peter Capaldi). Podejrzewam, że nawet najtwardsi z nas będą potrzebowali chusteczek.

Gdyby nie było innych argumentów, wystarczyłyby Krwawe Gody. "Gra o tron" znów wywołała wielkie emocje i wprawiła w stan szoku fanów, którzy nie czytali z książek i nie wiedzieli, co ich czeka. A poza tym to był po prostu dobry, równy sezon świetnie zrealizowanego serialu. Czego chcieć więcej?

Jedna z najpyszniejszych tegorocznych nowości. "Hannibal" jest specyficzny, tak jak specyficzny jest jego twórca, Bryan Fuller. To serial piękny, perfekcyjnie napisany, oferujący zupełnie nowe podejście do historii, którą przecież świetnie znamy. Pełne nieskrępowanej przemocy sceny mieszają się z wizjami, długimi rozmowami o ludzkiej psychice i gierkami prowadzonymi przez bohaterów. Mads Mikkelsen tchnął wiele świeżości w postać doktora Lectera, ale czasem odnoszę wrażenie, że "Hannibal" to przede wszystkim rozchwiany, borykający się z demonami Will Graham (niesamowity Hugh Dancy).

Zdania co do trzeciego sezonu "Homeland" są podzielone, ja należę do tych, którzy ze zdumieniem patrzyli na naiwny plan Saula, nie pojmując, że oni tak na poważnie. Ale w ostatecznym rozrachunku "Homeland" wciąż należy do serialowej pierwszej ligi, co pokazało w finale, zgrabnie kończącym jeden z głównych wątków.

Nie bez powodu wszyscy polscy politycy chcą być jak Frank Underwood. To jedna z najlepszych postaci, wykreowanych w tym roku przez telewizję... przepraszam, co ja mówię, przez Netflix! Gracz doskonały, polityczny drań, błyskotliwy komentator waszyngtońskiej rzeczywistości - Kevin Spacey stworzył niezwykle wyrazistą postać. Ale "House of Cards" to nie tylko Frank, to nie tylko polityka, to przede wszystkim wciągająca historia ludzkich drapieżników w różnym wydaniu.

W tym roku "Mad Men" zaliczyło spadek formy, ale nawet w słabszej formie ten serial to klasa sama w sobie. Podróż Dona Drapera w głąb siebie dobiega końca, świat jego i ludzi takich jak on, zaczyna się walić, a na jego gruzach wyrasta nowe, młodsze i lepsze. I "Mad Men" wciąż świetnie pokazuje, jak wyglądały te przełomowe lata, w których zmieniały się obyczaje i świadomość Amerykanów.

Tak mądrze, subtelnie i dojrzale o seksie w telewizji nie mówił chyba jeszcze nikt. Za pretekst posłużyła historia Billa Mastersa i Virginii Johnson, pionierskich badaczy ludzkiej seksualności z lat 50. W "Masters of Sex" mamy doskonałe postacie, które napisało samo życie, mamy wspaniały klimat retro, mamy historię, którą ogląda się, niecierpliwie czekając na ciąg dalszy. Nominacja do Złotego Globu w kategorii Najlepszy serial dramatyczny to zdecydowanie nie przypadek.

Serial Netfliksa o kobiecym więzieniu to moim zdaniem najlepsza tegoroczna nowość. Świeża, pełna wdzięku, błyskotliwie miksująca dramat z komedią. Czarny humor, porządnie napisane postacie, wciągająca historia – "Orange Is the New Black" ma wszystko, czego trzeba, żeby obejrzeć cały sezon w jeden weekend.

Serial science fiction BBC America o dziewczynie, która dowiaduje się, że jest klonem. Nikt po "Orphan Black" nie spodziewał się cudów, ale nie tylko dlatego to jedno z przyjemniejszych zaskoczeń tego roku. Ten serial to wartka akcja, interesujące postacie i przede wszystkim ona – Tatiana Maslany genialnie wcielająca się w niezliczone klony, z których każdy jest inny. Zdecydowanie warto oglądać.

Jedna z tych produkcji, które z sezonu na sezon stają się coraz bardziej interesujące. Ten rok przyniósł nie tylko znaczący rozwój wątku głównego, ale i niezwykle dramatyczne wydarzenia, które na długo zostaną w pamięci fanów. Choć z trudem daję się przekonać do procedurali, w tym przypadku zdecydowanie mówię: oglądać. "Person of Interest" od początku nieźle pokazuje, jak funkcjonuje świat, w którym człowiek jest non stop śledzony – nasz świat – a im dalej w las, tym bardziej interesujące stają się losy jego bohaterów. Również Maszyny, która w 2013 roku może kojarzyć się z systemem PRISM.

"The Big Bang Theory" bywało już w lepszej formie, ale skoro komedie o geekach to wciąż rzadkość, oglądamy ten serial mimo wszystko. Czasem denerwuje nas nadmiar wątków romantycznych, czasem mamy wrażenie, że Sheldon i spółka nie mają już nic nowego do powiedzenia, w końcu jednak i tak liczy się głównie to, czy jest zabawnie. Wciąż jest. Nie tak jak kiedyś, ale jest.

Najlepszy obecnie serial prawniczo-polityczny w piątym sezonie przeżywa swój rozkwit. Prawie każdy odcinek zaczyna się od trzęsienia ziemi, a potem emocje tylko rosną. Alicia Florrick jeszcze nigdy nie była tak drapieżna, Will Gardner jeszcze nigdy nie walczył tak ostro o swoje. W tym sezonie obok cotygodniowych pojedynków na sali sądowej i wątków prywatnych bohaterów pojawiła się sprawa śledzenia przez NSA. I jak zwykle okazuje się, że "The Good Wife" trzyma rękę na pulsie, jak żaden inny serial.

Bez Franka Darabonta "The Walking Dead" to już nie to samo, ale czy znacie lepszy serial o zombie? No właśnie, my też nie. Czy więc chcemy, czy nie, śledzimy losy jego bohaterów co tydzień, ostatnio częściej zachwycając się niż narzekając. A dramatyczna końcówka jesiennej części sezonu sprawia, że już nie możemy się doczekać ciągu dalszego.

Pamiętajcie, że powyższa lista to tylko propozycje. Możecie coś z niej wybrać, ale równie dobrze możecie zgłaszać i uzasadniać własne pomysły. Głosujemy w komentarzach do 31 grudnia!