Dla Onyx Boox Max Lumi znów mógłbym być uczniem. Tylko ta cena… [Recenzja]

Dla Onyx Boox Max Lumi znów mógłbym być uczniem. Tylko ta cena… [Recenzja]17.12.2020 15:52
Adam Bednarek

No dobrze, przesadziłem - nawet darmowe PlayStation 5 nie przekonałoby mnie do powrotu do uczelnianej czy szkolnej ławy. Ale korzystając z Onyx Boox Max Lumi żałowałem, że nie muszę robić notatek. Za to znalazłem wiele innych zastosowań dla tego bardzo ciekawego czytnika.

Czytnika? Może najpierw rozstrzygnijmy tę kwestię. Owszem, jest ekran e-ink, ale rozmiar ustawia sprzęt firmy Onyx w nieco innej kategorii. Zresztą sam producent pisze, że to "pierwszy 13,3-calowy tablet e-ink z podświetleniem". Ja jednak korzystałem z urządzenia tak, jakby to był klasyczny czytnik - dlatego recenzja pisana jest z perspektywy czytelnika, a nie studenta czy biznesowego analityka. Nie da się ukryć, że właśnie w takie grupy Onyx celuje.

W takim razie czy przeciętny Kowalski znajdzie w Onyx Boox Max Lumi coś dla siebie?

Oczywiście. To za sprawą rozmiaru. Tak sprzęt prezentuje się w porównaniu z Kindlem:

Mamy więc do czynienia z wymiarami przypminającymi komiks, atlas lub inne większe wydawnictwo. Albo.. gazetę. Nic więc dziwnego, że od razu potraktowałem Onyx Boox Max Lumi jako świetny sprzęt do PDF-ów.

I tu sprawdza się świetnie. Czytanie gazet czy pism było bardzo wygodne i momentami nawet wygodniejsze niż w przypadku papierowych wydań. Weźmy takiego "Nowego Obywatela", który jest bardzo objętościowym wydawnictwem. Tymczasem na Onyx Boox Max Lumi czyta się go świetnie. Jakby naprawdę miało się w rękach gazetę, a nie miniaturową wersję tekstu, ale wygodniej - bo mimo niemałych przecież rozmiarów Onyx Boox Max Lumi dobrze leży w dłoniach.

Trzeba się oczywiście przyzwyczaić, jeśli wcześniej czytało się na mniejszych czytnikach. Ale przynajmniej dla mnie te 13-cali okazały się bardzo przyjemne w obsłudze. Nie jest to może czytnik, który weźmie się do tramwaju czy w drogę pociągiem nad morze. Ale jeśli już rozsiądziemy się w fotelu, kanapie, łóżku czy - oby, trzymajmy kciuki! - na plaży to szybko odkryjemy, że taka forma lektury jest naprawdę wygodna.

Również za sprawą tego, że podświetlanie można regulować na naprawdę wiele sposobów. Ekran może być biały jak kartka papieru albo wręcz bursztynowy. Da się też stworzyć miks, pasujący do pory dnia i przede wszystkim własnych preferencji. To jest coś, co z przyjemnością zobaczyłbym w Kindlu, którego na co dzień używam.

Trzeba pochwalić producenta za szczerość. Gdy zapowiadał czytnik, wprost podkreślono: 13,3-calowy ekran raczej nie sprawdzi się u przeciętnego e-czytelnika. Jak widzicie, ja z wielkością mogę polemizować. Nie da się jednak ukryć, że część funkcji, które na pewno przydają się w pracy, dla mnie były bezużyteczne.

Do czytnika dołączony jest rysik. Pozwala robić notatki - albo na samym tekście, albo np. obok. Jedną z funkcji jest podzielenie ekranu. Na drugiej stronie może pojawić się tłumaczenie tekstu, kartka na zapiski albo zupełnie inna publikacja. Ciekawe, ale w codziennej lekturze nieprzydatne.

Max Lumi łatwo zmienimy w dodatkowy monitor lub laptopa (po podłączeniu dedykowanej klawiatury), dzięki HDMI i USB-C z OTG. Ewentualna praca możliwa jest za sprawą systemu Android 10. To właśnie kolejna rzecz, która upodabnia sprzęt do tabletów. Z tym, że siedząc w domu nie jest to coś, co wydaje się niezbędne i pomocne. W ogóle nie byłem tym zainteresowany. Ale producent ostrzegał.

Jednoznacznie trudno ocenić mi Onyx Boox Max Lumi. Z jednej strony rozmiar i możliwość dostosowania jasności to coś, co bardzo mi się podobało. Z drugiej - z perspektywy zwykłego czytelnika faktycznie wiele opcji jest niepotrzebnych. A przecież mówimy o urządzeniu, za które trzeba zapłacić 4 tys. zł!

Gdybym był studentem, musiał czytać wiele podręczników i miałbym solidne stypendium, Onyx Boox Max Lumi byłby wysoko na liście zakupów. Gdybym był biznesmenem, który często podróżuje i ma dość pracy na laptopie - byłoby podobnie.

Jestem jednak tylko zwykłym czytelnikiem. Na Onyx Boox Max Lumi czyta się świetnie i wygodnie, ale raczej trzeba kibicować, by na rynku pojawiło się więcej dużych i tak oświetlonych czytników. Onyx Boox Max Lumi jest niestety zbyt drogi.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.