Google nie spieszy się z premierą swoich okularów. Konkurencja może go przegonić

Google nie spieszy się z premierą swoich okularów. Konkurencja może go przegonić03.01.2013 12:00
Redakcja Gadżetomanii

Okulary rozszerzonej rzeczywistości marki Google robiły na pierwszych filmach duże wrażenie. Od początku zapowiadano, że ich premiera nastąpi w przyszłym (2014) roku, ale gdy słucham najnowszych wypowiedzi szefa projektu, to mam wrażenie, że poczekamy dłużej. Dobrze, że inne firmy pracują nad podobnymi produktami.

Okulary rozszerzonej rzeczywistości marki Google robiły na pierwszych filmach duże wrażenie. Od początku zapowiadano, że ich premiera nastąpi w przyszłym (2014) roku, ale gdy słucham najnowszych wypowiedzi szefa projektu, to mam wrażenie, że poczekamy dłużej. Dobrze, że inne firmy pracują nad podobnymi produktami.

Wizja łatwiejszego życia

Przypomnijmy: pół roku temu Google zapowiedział okulary, które wyświetlają elementy rzeczywistości rozszerzonej. A więc na realny świat nakładają wirtualne obiekty - na przykład obrazki, animacje, tekst. Nie podano wprawdzie specyfikacji technicznej sprzętu, ale pokazano, do czego może on być wykorzystywany.

Okulary mogą nam towarzyszyć cały dzień, służyć do wideorozmów, robienia zdjęć tego, co widzimy, i publikowania ich w serwisach społecznościowych czy pomagać w znalezieniu drogi. Przydatna sprawa.

Większość zaprezentowanych funkcji jest już dostępna w dzisiejszych smartfonach, ale moim zdaniem robi dużą różnicę to, czy tuż przed oczami wyświetla się przypomnienie o tym, co mam za chwilę zrobić, czy muszę po usłyszeniu sygnału wyciągnąć z kieszeni urządzenie i zerknąć na wyświetlacz. Nazwijcie mnie gadżeciarzem, ale chętnie okulary Google’a nosiłbym już dziś.

Choć oczywiście trochę się boję, że nie doczytam piętnastej aktualizacji jakiejś umowy, kliknę „akceptuj” i pozwolę na streamowanie mojego życia albo wykorzystanie fotek w reklamach.

Mam też nadzieję, że jeśli Google będzie sprawdzać wszystko za mnie, nie odzwyczaję się zupełnie od myślenia. Ale podejmę to ryzyko.

Wiadomo, że nic nie wiadomo

Po pierwsze: najpewniej okulary nie będą wyglądać tak jak na zaprezentowanych dotychczas materiałach (były też pokazane na żywo na zeszłorocznej konferencji prasowej). Obecnie wciąż trwają bowiem prace nad tym, aby były one odporne na warunki zewnętrzne.

Po drugie: wciąż przygotowywany jest interfejs urządzenia i to, jak właściwie będziemy nim sterować. Może się więc okazać, że część opcji pokazanych na słynnym filmiku w ogóle nie będzie dostępna. Martwi to tym bardziej, że najwięcej eksperymentuje się w tej chwili z wykrywaniem gestów głowy i komendami głosowymi. Dopiero eksperymentują? Przecież zabawka traci połowę ze swojej fajności, jeśli nie będzie robić tego, o co ją poprosimy.

Po trzecie: wciąż nie zostały wysłane deweloperskie wersje urządzenia, więc nikt jeszcze nie pracuje nad specjalnymi aplikacjami. Może i lepiej, skoro nadal nie wiadomo, jaka jest finalna lista funkcji.

Nie wiem jak Wy, ale ja przestaję powoli wierzyć w premierę w 2014 roku.

Wciąż nie jest jasne, jak długo okulary będą działać na naładowanej baterii. Google pracuje nad tym, by był to jeden dzień. Oby się udało, bo ciągłe podłączanie do ładowarki w przypadku takiego urządzenia jest dużo bardziej męczące niż w przypadku smartfona.

No i jeszcze jedna rzecz, która mnie zasmuciła: Babak Parviz wypowiedział się na temat idei projektu, podkreślając, że kluczowe jest wyszukiwanie i umożliwienie innym patrzenia na świat tak jak użytkownik (czyli robienie fotek, streamowanie filmików, takie rzeczy). Rozszerzanie rzeczywistości, najbardziej pociągające mnie w projekcie, schodzi więc na drugi plan.

Zaczynam więc rozglądać się za ofertą konkurencji.

Vuzi... co?

Najbliżej trafienia do sprzedaży jest na razie sprzęt nazwany Vuzix M100. Po niedawnej zapowiedzi określany był mianem tańszego odpowiednika okularów Google'a, ale – szczerze mówiąc – na początek mi wystarczy. Podane przez producenta parametry to kamera 720p, pamięć flash 4 GB, GPS (w końcu geolokalizacja to sprawa kluczowa w takich zabawkach), WiFi i Bluetooth.

Okulary będą działać pod kontrolą Androida, a po zsynchronizowaniu ich ze smartfonem odbierzemy połączenia i odtworzymy filmy czy zdjęcia. Daleki jestem od oceniania ich pozytywnie na tym etapie, ale chętnie sprawdzę je w działaniu.

Okulary z Windowsem

Również Microsoft najprawdopodobniej pracuje nad swoimi okularami. W listopadzie dowiedzieliśmy się w każdym razie, że firma zgłosiła odpowiednie patenty i że chodzi o urządzenie nieco większe, niekoniecznie przeznaczone do noszenia na głowie, gdy jesteśmy w ruchu.

Do czego więc posłuży sprzęt z Windowsem? Najpewniej do noszenia podczas dużych imprez – w czasie meczu wyświetli statystyki, w czasie koncertu odpowiednie wizualizacje. Taką rzeczywistość rozszerzoną to ja rozumiem!

Japończycy nie śpią

Nad podobnym produktem pracują też ludzie z japońskiej firmy NTT Docomo. Ich okulary dodatkowo pozwolą na filmowanie twarzy noszącej je osoby (a właściwie – stworzą trójwymiarowy model), co może być przydatne w czasie wideorozmów.

docomo Hands-Free Videophone for futuristic glasses-type HMD devices #DigInfo

Na razie sprzęt nie wyświetla elementów rzeczywistości rozszerzonej, ale docelowo ma to robić.

Apple też rozszerzy rzeczywistość

Na stronie Free Patents Online można znaleźć informację, że odpowiednie patenty już od 2006 roku ma... Apple.

Okulary z jabłuszkiem mogą pozwolić na przykład na wyświetlanie obrazu w stereoskopowym 3D. Poza tym będą miały podobne możliwości do sprzętu Google'a: półprzezroczyste obrazy nakładane na to, co normalnie widzimy i obraz streamowany z iPhone’a.

Okulary bez AdBlocka

Ale z tego, że nie będą wyświetlać reklam w rzeczywistości rozszerzonej, można się już cieszyć. Jeszcze tego brakowało, żeby na moim częściowo przynajmniej zielonym Ursynowie dorysowywały neony i billboardy.

Okulary Google'a traktuję jako interesujący gadżet, a nie coś, co odmieni moje życie. Choć ciekaw jestem ich zastosowania w pracy – czy zupełnie bym zwariował, mając przed oczami powiadomienia wyświetlane w ten sposób?

Czy sprawdzenie w obcym mieście, czym jest konkretny zabytek, będzie wygodniejsze, gdy na niego spojrzę, niż gdybym skierował na niego kamerę smartfona? Moim zdaniem tak.

Mroczna strona szkiełek

Imprezowicze raczej powinni na okulary Google'a uważać. Może i korci, żeby zabierać je ze sobą. Zwłaszcza tych, którzy imprezują ostro i nie pamiętają szczegółowo przebiegu wieczoru. Taka zabawka pomoże odtworzyć przebieg wydarzeń, ale jednak dość łatwo o zgubienie kosztownego sprzętu. Trzeba poczekać na soczewki kontaktowe.

Naprawdę istotne jest, jakich aplikacji się doczekamy, bo ten sprzęt musi być czymś więcej niż okularami z kamerką. Mam już takie od ponad roku, produkcji polskiej firmy Manta, kosztowały chyba stówkę. Trochę toporne, ale przez chwilę pozwoliły mi się poczuć jak James Bond. Od sprzętu Google'a wymagam dużo więcej.

Po pierwszych prezentacjach zachwyciła się nim branża porno. Quentin Boyer z Pink Visual stwierdził wręcz, że mogą wnieść do filmowej erotyki powiew świeżości. Ja zastanawiam się, czy sprawią, że rzeczywistość bez rozszerzeń stanie się nudna. I ile osób wpadnie pod samochód, bo skupi się na tym, co widzi na swoich magicznych szkiełkach, zamiast rozglądać się dookoła.

Ciekawe też, czy czeka nas przyszłość jak z serialu „Black Mirror”, gdy rejestrowanie wszystkiego, co widzimy, i opcja późniejszego odtworzenia da nowe możliwości: pracodawcy poproszą o przyspieszone pokazanie ostatnich kilku lat, a niewierne żony nie będą mogły kłamać na temat tego, co robiły wczorajszej nocy.

Jeden z najczarniejszych scenariuszy wygląda tak jak na filmie poniżej. Chyba chciałbym go jednak uniknąć.

A Sci-Fi Short Film : "Sight" - by Sight Systems | TheCGBros

Choć z drugiej strony nigdy nie byłem dobry w krojeniu warzyw. Ta funkcja by mi się w okularach Google'a bardzo przydała.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Wybrane dla Ciebie
Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.