Nie od dzisiaj wiadomo, że my, kobiety, jako takie, mamy całą masę wad: niekoniecznie jesteśmy potulne, potrafimy się nawet pokłócić, musimy spać i odpoczywać, nie stanowimy żywych encyklopedii, i ogólnie paru rzeczy nam brakuje. Zapewne dlatego właśnie co chwilę słychać o próbach stworzenia jeszcze doskonalszej sztucznej kobiety - a o sztucznych facetach jak na razie ciiiisza. A może my po prostu mamy większą cierpliwość?
Nawet jeśli, to ona też się kiedyś kończy; i może lepiej żeby niektórzy mężczyźni faktycznie przerzucili się na Aiko?
Nie od dzisiaj wiadomo, że my, kobiety, jako takie, mamy całą masę wad: niekoniecznie jesteśmy potulne, potrafimy się nawet pokłócić, musimy spać i odpoczywać, nie stanowimy żywych encyklopedii, i ogólnie paru rzeczy nam brakuje. Zapewne dlatego właśnie co chwilę słychać o próbach stworzenia jeszcze doskonalszej sztucznej kobiety - a o sztucznych facetach jak na razie ciiiisza. A może my po prostu mamy większą cierpliwość?
Nawet jeśli, to ona też się kiedyś kończy; i może lepiej żeby niektórzy mężczyźni faktycznie przerzucili się na Aiko?
Aiko jest fembotem - robotem o postaci kobiety, całkiem atrakcyjnej zresztą. Jest w stanie zrozumieć, złożyć i wypowiedzieć 13 tys. zdań w angielskim i japońskim, rozróżnia twarze i poznaje osoby, z którymi miała już kontakt, może pracować całą dobę ponieważ nie potrzebuje zupełnie snu, a w razie potrzeby robi za ruchomy GPS.
Zapewne część panów właśnie złapała się za portfele szukając w tekście linka pozwalającego złożyć zamówienie ;) Niestety, Aiko nie jest jeszcze sprzedawana seryjnie. Jej twórca (a zarazem, hmm, "partner życiowy") Le Trung szuka sponsora, który pomógłby ją udoskonalić. Na razie stworzenie prototypu kosztowało go równowartość mniej więcej 62.000 PLN.
Tak więc przykro mi, ale w tym roku jeszcze pod choinkę nie trafi. Warto jednak poczekać, ponieważ konstruktor zapewnia, że w kolejnych wersjach bardziej zwróci uwagę na sferę seksualną - a nawet...: Mogę zmienić jej oprogramowanie tak, aby symulowała orgazm - przyznał Le Trung. I pewnie zmieni, tak że sugeruję wstrzymać się z zakupem (a panie tymczasem w te pędy do prawników...).
Źródło: Gazeta.pl