Milionerzy z Kickstartera, czyli crowdfunding na opak

Milionerzy z Kickstartera, czyli crowdfunding na opak23.11.2013 14:00
Znany twórca gier, Tim Schafer, nie miał problemu ze sfinansowaniem swoich projektów

Kicksterter dał się poznać jako skuteczne narzędzie, pozwalające zrealizować wiele ciekawych i pożytecznych projektów. Niestety, czasem mam wrażenie, że społecznościowe zbiórki są wykorzystywane zupełnie na opak – przez ludzi, którzy po prostu przerzucają ryzyko swoich inwestycji na internautów.

Kicksterter dał się poznać jako skuteczne narzędzie, pozwalające zrealizować wiele ciekawych i pożytecznych projektów. Niestety, czasem mam wrażenie, że społecznościowe zbiórki są wykorzystywane zupełnie na opak – przez ludzi, którzy po prostu przerzucają ryzyko swoich inwestycji na internautów.

Idea crowdfundingu nie jest nowa. Zanim pojawił się Kickstarter, zbiórki prowadzono m.in. w serwisach Pledge Music czy Sellaband. Idea stojąca za tymi zbiórkami była jasna – w stronę crowdfundingu zwracali się przede wszystkim ci, którzy mieli pomysł, ale nie mieli pieniędzy, a z różnych względów nie mogli lub nie chcieli korzystać np. ze wsparcia aniołów biznesu.

Z crowdfundingu korzystały garażowe zespoły, zbierające na nagranie pierwszej płyty czy domorośli wynalazcy, którzy mając koncepcję ciekawego gadżetu zbierali środki i zamówienia, pozwalające rozpocząć produkcję seryjną i np. znacząco obniżyć cenę jednostkową. Działało to całkiem nieźle, choć fundusze zbierane w ten sposób nie przekraczały zazwyczaj kilkunastu tysięcy dolarów.

Było tak aż do pamiętnego projektu z jesieni 2010 roku, gdy Scott Wilson zaprezentował opaskę, pozwalającą nosić ówczesnym model iPoda Nano na nadgarstku jak zwykły zegarek. Scott zebrał ponad 900 tys. dolarów i pokazał, że Kickstarter potrafi zapewnić solidne pieniądze. Od tamtego czasu wszystko się zmieniło.

Ten projekt pokazał, że na Kickstarterze można zebrać naprawdę duże pieniądze
Ten projekt pokazał, że na Kickstarterze można zebrać naprawdę duże pieniądze

Choć nadal nie brakuje projektów różnych samodzielnych wynalazców czy studentów, którzy opracowując jakiś ciekawy gadżet szukają sposobu, by wprowadzić go na rynek, to z Kickstartera zaczęły korzystać zwykłe firmy czy studia deweloperskie.

Z platformy, zapewniającej ludziom z pomysłami pieniądze na start Kickstarter stał się narzędziem, dzięki któremu firmy mogą przerzucić ryzyko swoich inwestycji na użytkowników serwisu.

Rzecz jasna wszystko jest zgodne z prawem, a wpłacających nikt przecież nie zmusza, by kogokolwiek wspierali – to ich pieniądze i mają prawo robić z nimi, co się im podoba. I nie mnie to oceniać ani – tym bardziej – potępiać.

Chodzi mi jednak o coś innego. Wystarczy przytoczyć niesławny przypadek twórcy świetnych gier, Tima Schafera, który najpierw zebrał ponad 3 mln dolarów, by po jakimś czasie ogłosić, że potrzebuje więcej, bo się rozpędził z tworzeniem gry… A w międzyczasie z innej zbiórki sfinansował jeszcze inny projekt.

Podkreślę raz jeszcze – nie mam nikomu za złe, że korzysta z możliwości, jakie daje Kickstarter. Chodzi mi jednak o fakt, że rozmyła się gdzieś w tym wszystkim idea społecznościowej zbiórki. Ale czy jest w tym coś złego? Mimo wszystko daleki jestem od takiego stwierdzenia. Na Kickstarterze jest miejsce i dla niezależnych projektów, jak i dla celebrytów, kuszących przede wszystkim blaskiem swojego nazwiska.

Ten projekt wzbudził sporo kontrowersji
Ten projekt wzbudził sporo kontrowersji

Szkoda jednak, że niektórzy po prostu nadużywają możliwości, oferowanych przez tę platformę. Przykładem mogą być choćby kręte losy konsoli Ouya czy przypadek 9-letniej Mackenzie Wilson, która podbiła serca internautów prośbą o sfinansowanie jej udziału w obozie dla twórców gier RPG. Entuzjazm nieco opadł, gdy okazało się, że jej mama, Susan Wilson, jest milionerką.

Doszło do takich – moim zdaniem – absurdów, jak prośby o wsparcie, kierowane przez reżysera Zacha Braffa czy zbiórka Roba Thomasa, który dzięki Kickstarterowi sfinansuje film, dystrybuowany następnie przez Warner Bros. Gdzie w tym miejsce dla pierwotnej idei, towarzyszącej crowdfundingowi? Chyba już go nie ma, a Kickstarter z kuźni nowych idei i pomysłów stał się oczymś w rodzaju sklepu z preorderami.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.