Na straganie w dzień targowy [Gadżetomaniak w podróży]

Na straganie w dzień targowy [Gadżetomaniak w podróży]20.01.2014 11:24
Piotr Gnyp

Podeszły do mnie, gdy wypłacałem z bankomatu zawrotną sumę 2 milionów czegoś tam. Tym razem nie udało mi się załapać nazwy lokalnej waluty. Tajskie baty, kambodżańskie riele… ale tu, w Wietnamie, za cholerę nie wiedziałem, co tak naprawdę wypłacam. Zresztą czy nazwa jest tak naprawdę ważna? Ważne, że bez kalkulatora tu ani rusz.

  • Hej, masz chwilę czasu? Jesteśmy studentkami, uczymy się angielskiego i chciałybyśmy się podszkolić, rozmawiając z cudzoziemcami – dwie, ładne, mówiące po angielsku. Pech chciał, że ja akurat czasu nie miałem. Spojrzałem na telefon (zabawne, chciałem napisać na zegarek, ale w porę się zreflektowałem), miałem kilka minut. – OK, ale mam naprawdę mało czasu – zmieścimy się w 15 minutach?

Zmieściliśmy się. A mowa była o tym, jak bardzo zakręcony jest Wietnam, a w zasadzie ta turystyczna część, którą dane mi było zobaczyć. Burger King przy sierpie i młocie, reklamy zachodnich sklepów zachęcające do lajkowania ich fanpejdży na zakazanym w Wietnamie Facebooku czy propagandowe plakaty wietnamskich żołnierzy walczących o pokój wiszące obok wszechobecnych jabłuszek Apple.

  • Teraz to w ogóle jest ciekawy czas – mówi jedna ze studentek – dopiero co był sylwester, a już 31 stycznia mamy chiński nowy rok. Rok konia. To chyba twój znak – dodaje. Faktycznie, w tym roku powinno być nieco lepiej. Ale nie to mnie interesuje. - Czyli który będzie teraz rok według chińskiego kalendarza? – pytam. 2014 – pada odpowiedź.

Zajmuje mi to chwilę, ale w końcu łapię, gdzie leży błąd w rozumowaniu. – Nie no, 2014 minęło od narodzin Chrystusa. Chińczycy przecież nie mogą liczyć swoich lat od tego wydarzenia – tłumaczę. – Ach, w takim razie to będzie 2013 – mówi z przekonaniem druga ze studentek.

W kraju, w którym młodzież nie wie, którego roku nadejście zaraz będą świętować, a turyści gubią się w lokalnych cenach, handel kwitnie. Po jednej stronie oficjalne sklepy Prady, Ralfa Laurena, a po drugiej targ z podróbkami, na którym można kupić wszystko. Nawet oficjalne klapki Apple.

W zasadzie turysta nie ma w byłych Indochinach żadnych szans. Kiedyś myślałem, że najlepszymi sprzedawcami są Arabowie. Myliłem się. Azjaci sprzedaliby im ich własne paliwo po zawyżonej cenie, tak że tamci mieliby wrażenie, że to interes ich życia.

Tu nawet nie trzeba za bardzo oglądać produktów. Handlarze albo podtykają ci najcenniejsze wyroby, albo pytają, czego szukasz. Na pewno to znajdą. Pierwszy kontakt wystarczy; zachodni turysta prawdopodobnie już wówczas dokonał zakupu, chociaż jeszcze o tym nie wie. Sprzedawca cały czas pilnuje, by nie spoglądać na inne stragany. – Na co patrzysz? – pyta kontrolnie. – Też to mam. Zaraz ci pokażę - dodaje. Najgorsze jest to, że w zasadzie nigdy nie wiadomo, ile tak naprawdę należy zapłacić. Wcześniej wydawało mi się, że połowa ceny to dobra oferta. Niestety, często okazywało się, że przepłaciłem.

Klienta nie wolno wypuścić z rąk. Idzie do bankomatu? Świetnie, sprzedawca pokaże drogę i przypilnuje, by kupca nie przejął nikt inny. Chce odejść, bo za drogo? Natychmiast pada prośba o zaproponowanie własnej ceny. I ten osobisty kontakt….

Skąd jesteś? Na jak długo? Jak masz na imię? Normalnie tego nie robię, ale niech ci będzie, dla ciebie specjalna cena. Tak, to faktycznie niskiej jakości, tu mam nieco lepsze. I tak do upadłego, aż kupisz albo uda ci się odjeść od stoiska. Najlepsi mają nawet przygotowane listy we wszystkich językach świata sławiące ich uczciwość i oddanie, które niby to dostali od wdzięcznych klientów. To nic, że każdy z nich brzmi dokładnie tak samo.

Zwycięzcą w negocjacjach poczułem się tylko dwa razy. Po raz pierwszy, gdy dziecko sprzedawczyni nauczone widocznie, by nie kłamać, pokazało mi na palcach, ile naprawdę kosztuje kapelusz, przez co cena spadła z 10 do 2 dolarów. Drugi raz sprzedawczyni machnęła się w cenie i podała mi tę niższego modelu. Zdziwiło mnie, że mimo jęku zawodu i wyraźnego wkurwu w oczach cenę utrzymała. W sumie – słowo się rzekło.

Czy jest to męczące? Na dłuższą metę tak. Wiem, że w moim plecaku jest masa rzeczy, których kupna nie planowałem, a które w jakiś magiczny sposób nagle okazały się mi niezbędne. Bo przecież szkoda przegapić okazję.

Z drugiej strony czy nie po to chodzi się na azjatycki targ?

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.