Najseksowniejsze kosmitki z filmów. Gdy stracisz dla nich głowę, wyrwą ci serce!

Najseksowniejsze kosmitki z filmów. Gdy stracisz dla nich głowę, wyrwą ci serce!04.03.2015 08:52

Przybysze z obcych planet wcale nie muszą być jajogłowymi paskudami o wielkich oczach! Zamiast tego nader często przybierają ludzką postać, jednak niech nie zmylą Was pozory – choć przypominają ludzi, nadal potrafią być śmiertelnie niebezpieczni. Zwłaszcza, gdy kamuflują się pod postacią pięknych kobiet!

Jeśli zamiast kosmitek wolicie maszyny, koniecznie sprawdźcie ranking „Najseksowniejsze androidy w historii kina. Piękne kobiety, które okazały się robotami”!

Uwaga! Tekst pod zdjęciami może zawierać spoilery!

Sil

Natasha Henstridge, „Gatunek”, 1995 r.

Od dziesięcioleci ludzkość wysyła w Kosmos różne komunikaty i przedmioty, opisujące nasza planetę i gatunek. Ale czy ktoś zastanawiał się, co możemy otrzymać w zamian?

Gdy któregoś dnia do Ziemi dociera sygnał, zawierający zakodowany genom obcego gatunku, nikt nie przypuszcza, że to dopiero początek problemu.

Ten zacznie się na dobre, gdy ludzie łączą obcy materiał genetyczny z własnym, a efekt tych eksperymentów - czyli grana przez Natashę Henstridge Sil – wydostanie się na wolność.

Głodna i przepoczwarzająca się kosmitka zacznie tym samym polowanie na Ziemian, pełniących w tym wypadku rolę dawców materiału genetycznego.

Species Official Trailer #1 - Michael Madsen Movie (1995) HD

Celeste Martin

Kim Basinger, „Moja macocha jest kosmitką”, 1988 r.

W pamięci utkwiła mi recenzja tego filmu, której autor trafnie zauważał, że tylko w latach 80. za całkowicie naturalne można było uznać kino familijne, w które zręcznie wpleciono scenę striptizu. Tytułowa macocha to zakamuflowany specagent obcych, dla których doświadczenia, prowadzone przez pewnego jajogłowego Ziemianina okazują się szansą na przetrwanie.

Jak przystało na specjalnego agenta, Celeste, grana przez Kim Basinger u szczytu formy, kiepsko radzi sobie z ziemskimi zwyczajami, ale braki nadrabia urokiem osobistym i torebką zamieszkałą przez jednookiego tasiemca, pełniącą w filmie rolę polskiego zaczarowanego ołówka.

Warto przy tym nadmienić, że ten film wybornie się starzeje. Mimo upływu czasu i technologicznej przepaści, dzielącej nas od lat 80., nadal da się go oglądać z przyjemnością.

My Stepmother is an Alien Trailer

Spermula

Dayle Haddon, „Spermula”, 1976 r.

Losy tego filmu i tytułowej bohaterki to całkiem interesująca historia. „Spermula” przyszła na świat jako francuski film softcore, którego główna bohaterka zostaje wysłana na Ziemię, aby wyssać z męskiej części populacji źródło wszelkiego zła i agresji, a przy okazji pozbawić ją możliwości dalszego rozmnażania się.

Niech Was nie zwiedzie wyszukana fabuła! „Spermula” to kino tak beznadziejnie złe, że nie ratują go nawet obficie występujące sceny z golizną. Przy tym filmie nawet otwarte dla neutralizacji niesmaku piwo błyskawicznie kwaśnieje. Wielbicielom złego kina polecam poszukać oryginalnej, francuskiej wersji filmu, który wchodząc do kin w innych krajach został bezlitośnie pocięty i skrócony o kilkanaście minut.

Zabawny jest za to fakt, że główna bohaterka może wydać się Wam dziwnie znana - Dayle Haddon została bowiem po latach twarzą L'Oreal.

Numer Sześć

Teresa Palmer, „Jestem numerem cztery”, 2011 r.

Ziemia jako bezpieczne schronienie dla kosmicznych uciekinierów to mocno wyeksploatowany motyw, do którego odwołuje się również Pittacus Lore, czyli pseudonim, za którym kryją się twórcy literackiej serii „Dziedzictwo planety Lorien”.

Jej filmowa adaptacja opowiada o dziewięciu (tylu było na początku, ale nie wszystkim się poszczęściło) uciekinierach z odległej planety, wiodących na Ziemi życie pozornie zwyczajnych nastolatków.

Pozornie, bo zwyczajni licealiści nie mają supermocy i nie muszą walczyć o życie z bezlitosnymi prześladowcami. No i nie znają ognioodpornej Numer sześć.

Film jest przy tym świetnym przykładem, jak działa współczesna popkultura. W 2010 roku ukazała się książka, z góry zaplanowana na wieloodcinkowy cykl, w 2011 film, a wszystko to zdominował aż nadto wyraźny zamiar, by plakaty z głównym bohaterem zastąpiły nad łóżkami młodych wielbicielek kina plakaty z pewnym wampirem.

Leeloo

Milla Jovovich, “Piąty element”, 1997 r.

Quentin Tarantino za swoją muzę uważa Umę Thurman, Woody Allen to samo mówi od jakiegoś czasu o Scarlett Johansson, a Luc Besson poszedł na całość i się z Millą Jovovich – co prawda na krótko – ożenił.

Małżeństwo nie przetrwało, ale nakręcony w 1997 roku „Piąty element” okazał się dziełem ponadczasowym. Niemały w tym udział Piątego Elementu, czyli ubranej w nietypowy kostium przedstawicielki przyjaznej rasy Mondoshawanów, której skomplikowane imię skraca się do Leeloo.

The Fifth Element (1997) - DVD Trailer

Ella Swenson

Olivia Wilde, „Kowboje i obcy”, 2011 r.

Mam słabość do kiepskich filmów. O ile tylko nie nakręcił ich Uwe Boll, na którego jestem ewidentnie uczulony, niskie oceny z różnych serwisów filmowych i utyskiwania krytyków bywają wspaniałą rekomendacją.

Nie inaczej było z „Kowbojami…”, będącymi próbą przeniesienia na duży ekran komiksu. Próbą – co trzeba dodać – całkiem udaną, ze spójnym uniwersum i plejadą gwiazd, wśród których Olivia Wilde nawet nie musi się szczególnie starać, by popchnąć fabułę do przodu. Wystarczy, że co jakiś czas pojawi się na ekranie, a w finałowej scenie odda za ludzkość życie.

Cowboys & Aliens Trailer

Laura

Scarlett Johansson, „Pod skórą”, 2013 r.

Dzieło Jonathana Glazera to świetny przykład, że kino SF nie musi być efekciarskie i oczywiste. O tym, że grana przez Scarlett Laura nie jest w tym filmie jedynie spragnioną miłosnych uniesień kobietą przekonamy się dość szybko, znacznie wolniej odkrywając jednak jej cele i motywacje.

Laura nieustannie poluje. Rolę zwierzyny (który to już raz w filmach SF?) pełnią nieświadomi niczego mężczyźni, którzy skuszeni wizją wieczoru w towarzystwie atrakcyjnej brunetki stają się łatwym celem. Co więcej, tłem akcji nie są tym razem ulice Nowego Jorku czy innego Los Angeles, ale surowe, szkockie krajobrazy, których przygaszone kolory wspaniale budują atmosferę filmu.

„Pod skórą” zebrał niezbyt entuzjastyczne recenzje. Z jednej strony zasłużenie, bo jest w nim kilka ewidentnych niedoróbek. Ale z drugiej – gdy przymkniemy na nie oko i nie będziemy się czepiać odstępstw od literackiego pierwowzoru – „Pod skórą” stanowi świetną odskocznię od typowych, hollywoodzkich schematów i stylistyki.

Neytiri

Zoe Saldana, „Avatar”, 2009 r.

Czy wychudzona olbrzymka z niebieską skórą może być seksowna? Sądząc po powodzeniu, jakim cieszyła się wersja „Avatara’ przeznaczona dla dorosłych widzów, wypada odpowiedzieć na to pytanie twierdząco. Darujmy sobie analizę banalnej fabuły – schematy rodem z Dzikiego Zachodu przeniesione w kosmiczne realia sprawdzają się nadzwyczaj dobrze.

Filarem „Avatara” są przecież efekty wizualne i to na nich warto się skupić. Przemykająca po ekranie przez prawie cały film postać Neytiri to świetny przykład możliwości współczesnej kinematografii, która potrafi połączyć piękną aktorkę, Smerfa i kota w jedną całość i zrobić to na tyle przekonująco, by całe widowisko dało się oglądać z przyjemnością.

Kosmiczna Dziewczyna

Mathilda May, “Siła witalna”, 1985 r.

Całkiem niedawno byliśmy świadkami naukowo-medialnego spektaklu z lądowaniem na komecie, wykonanym przez lądownik Philae. Poza pewnymi problemami technicznymi wszystko przebiegło w miarę zgodnie z planem. A przecież nie musiało tak być, bo – jak przekonuje nas film „Siła witalna” – misja, mająca na celu zbadanie komety może zakończyć się przywleczeniem na Ziemię paskudnej, kosmicznej zarazy. Czyli, ujmując rzecz bez ogródek, kosmicznych wampirów.

Autor literackiego pierwowzoru miał przynajmniej tyle przyzwoitości, by nazwać swoją powieść ostrzegawczym tytułem „The Space Vampires”. Twórcom filmu tej odwagi zabrakło i uraczyli widzów wysokobudżetowym gniotem z kosmicznymi krwiopijcami, nieskładną fabułą i niekończącym się ciągiem scenariuszowych absurdów. Jeśli lubicie złe filmy, będziecie zachwyceni!

A w środku tego chaosu przez ekran co chwilę przemyka ona – Kosmiczna Dziewczyna grana przez Mathildę May. Nago, co wygląda na rozpaczliwą próbę odwrócenia uwagi widzów od fabuły.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.