Przemysł muzyczny: Płaćcie za 30 sekund utworu!

Przemysł muzyczny: Płaćcie za 30 sekund utworu!18.09.2009 17:59
Gniewomir Świechowski

Jak to powiedział stary Żyd w jednej z książek Wiktora Suworowa: "Chciwość jest zgubą frajerów". Niestety, nie dociera to do wytwórni muzycznych i artystów, którzy nie potrafią się znaleźć w nowej rzeczywistości. Domagają się dodatkowej kasy za "publiczne wykonanie" utworów, które zostały zakupione i pobrane na dysk z iTunes, a nawet za 30 sekundowy podgląd utworu!

Jak to powiedział stary Żyd w jednej z książek Wiktora Suworowa: "Chciwość jest zgubą frajerów". Niestety, nie dociera to do wytwórni muzycznych i artystów, którzy nie potrafią się znaleźć w nowej rzeczywistości. Domagają się dodatkowej kasy za "publiczne wykonanie" utworów, które zostały zakupione i pobrane na dysk z iTunes, a nawet za 30 sekundowy podgląd utworu!

Artyści i wytwórnie lobbują w amerykańskim kongresie, aby w zamian za pobranie muzyki z sieci (np. z iTunes) sprzedający musiał wybulić nie tylko opłaty licencyjne, ale również te związane z "publicznym wykonaniem" (performance fee) utworu. Jeśli uda im się przepchnąć proponowane zmiany, będą w stanie pobierać dodatkowe opłaty, co szybko odbije się na cenach.

[cytat]Otrzymujemy opłaty licencyjne za muzykę sprzedawaną w iTunes, ale nie dostajemy od Apple pieniędzy za "publiczne wykonanie" muzyki. Za pomocą iTunes można słuchać radia i podglądu utworów (30 sekund?), za co powinniśmy otrzymywać pieniądze jak za "publiczne wykonanie". Poza tym, gdy ściągasz film lub program telewizyjny, z reguły nie otrzymujemy opłat za "publiczne wykonanie", ani licencyjnych - powiedział prezes Universal Music Publishing Group, David Renzer.[/cytat]

Digital Media Association wyjaśnia jednak, że twórcy muzyki mają prawo do wynagrodzenia od producenta, gdy muzyka zostaje wykorzystana w filmie czy programie TV, a później otrzymują pieniądze z racji "publicznego wykonania", gdy utwór pojawia się w mediach. Jednak nie mają prawa do wynagrodzenia z tej racji, gdy chodzi o ściągana z sieci muzykę, która jest przecież przeznaczona do prywatnego użytku. Z kolei "radio" dostępne przez iTunes jest opłacone przez nadawców, którzy płacą procent od zysków na mocy niedawnego porozumienia z wytwórniami.

Cały problem sprowadza się do tego, że przemysł muzyczny traci pieniądze ze względu na spadającą sprzedaż płyt CD. Dodatkowo, twórcy tradycyjnie rezygnują z "synchronization rights", czyli kasy za wykorzystanie utworu, licząc na kasę z racji "publicznego wykonania". Spadające mimo to zyski, skłoniły do prób rozszerzenia definicji "publicznego wykonania" o muzykę odtwarzaną i ściąganą z sieci. Czyli dorzucenie jeszcze jednego "podatku" do opłat licencyjnych.

Nicholas Deleon z CrunchGear, wściekł się na ten pomysł do tego stopnia, że półżartem-półserio proponuje zakazanie muzyki i karanie za nią, aż do kary śmierci za melodyjne gwizdanie włącznie. To radykalne, ale skuteczne rozwiązanie, aby zakończyć ciąg nonsensów trwający od czasu powstania Napstera, gdy zaczęła się era cyfrowej muzyki dostępnej przez sieć. Pisze: "Mówię, pieprzyć ich wszystkich. Chcesz pieniędzy za muzykę? Szkoda, jest zakazana. Idź pracować na poczcie".

Z pozoru przepychanki w USA nie powinny nas interesować, ale są częścią poważniejszego problemu, którego rykoszety trafiają również w polskich miłośników muzyki. Ze względu na skomplikowane licencje i chciwość przemysłu muzycznego nie zawsze można obejrzeć teledysk na YouTube, albo kupić muzykę w iTunes, bez skomplikowanych i nielegalnych kombinacji. Niektórzy pamiętają, jak pół sieci uznało otworzenie iTunes w Polsce bez muzyki za "Polish Joke". Poza tym, tak samo jak w wypadku patentów programowych, można spodziewać się prób "eksportu" takich rozwiązań do UE.

Przemysł muzyczny wypina się na konsumentów i zarzyna na każdym kroku serwisy, które próbują dogadać się z nim w sprawie muzyki w sieci, czego idealnym przykładem były perypetie serwisu Pandora, który był bliski upadku z tego powodu. Zamiast szukać opłacalnego i wygodnego dla konsumentów modelu dystrybucji, na którym wytwórnie mogłyby zrównoważyć straty, próbuje się zmodyfikować regulacje prawne, aby wycisnąć dodatkowe pieniądze na siłę.

Zmusza to oferujących muzykę do przerzucenia części kosztów na kupujących, co napędza znienawidzone przez wytwórnie piractwo. Które - co wytwórnie ignorują z uporem godnym lepszej sprawy - wręcz napędza sprzedaż i zyski, zamiast je zmniejszać, ponieważ spora część "piratów" to jednocześnie najaktywniejsi konsumenci legalnej muzyki. Co jeszcze ważniejsze - niezależnie od marketingowych wysiłków wytwórni - spontaniczna, wirusowa reklama staje się jednym z głównych kanałów promocji wyróżniających się utworów, albumów, zespołów.

Znajdujemy się w sytuacji, w której większość przedstawicieli cyfrowego pokolenia nie widuje już kompaktów, które nijak umieścić w odtwarzaczu mp3 lub telefonie. Kompakt staje się wygodnym reliktem przeszłości, który potrzebny jest tylko do tego, by wrzucić w napęd i zripować go do plików FLAC lub MP3. Dlatego iTunes okazało się tak wielkim sukcesem, sprzedając już przynajmniej 9 miliardów utworów... z których spora część została by ściągnięta bez uiszczania jakichkolwiek opłat na rzecz Apple, artystów i wytwórni, gdyby nie istnienie sklepu.

Tak jak okazja czyni złodzieja, tak czyni również klienta. Konsumenci z radością wykorzystają okazję, aby kupić legalną muzykę, bez problemów z tagami, wirusami, zapchanym przez P2P łączem itd. i w rozsądnej cenie, nie obarczonej kosztami produkcji nośnika. Jednak przemysł muzyczny zamiast dopasować się do nowej rzeczywistości i wykorzystać sieć, aby dotrzeć do milionów, miliardów konsumentów, próbuje dławić dystrybucję muzyki w sieci nowymi opłatami i skomplikowanym systemem licencji.

Zamiast wykorzystać szansę dawaną przez internet, próbuje subsydiować jego kosztem upadającą powoli sprzedaż muzyki w formie płyt CD.

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.