Survival horrory: najstraszniejsze gry w historii? A może tylko najbardziej obrzydliwe?

Survival horrory: najstraszniejsze gry w historii? A może tylko najbardziej obrzydliwe?16.04.2013 12:30
Blomedia poleca

Co pociąga ludzi w grach z gatunku survival horror? Czemu uwielbiają godzinami myśleć o klimatycznych kwarantannach wojskowych czy opuszczonych i stęchłych starych miasteczkach, pełnych czarnowłosych dziewczynek z wsysającą próżnią zamiast oczu?

Co pociąga ludzi w grach z gatunku survival horror? Czemu uwielbiają godzinami myśleć o klimatycznych kwarantannach wojskowych czy opuszczonych i stęchłych starych miasteczkach, pełnych czarnowłosych dziewczynek z wsysającą próżnią zamiast oczu?

Początki survival horroru

Widziałem wszystkie filmy Romera, kocham zombiaki i cały “ruch społeczny”, który naokoło tych milusińskich istot wykiełkował. Opuszczone statki kosmiczne, pełne sykających parą, oślizgłych rur też kocham. Podobnie zachlapane krwią pokładowe ambulatoria, do których zawsze trzeba zjechać jakąś windą, do której zawsze trzeba dojść przez stołówkę, w której zawsze nie ma światła, ewentualnie mruga jedna żarówka. Wszystko kocham. Tylko czemu tak bardzo mocno boję się w to grać?

Zaczęło się niepozornie, od gry, której wielu nie pamięta – Ecstatica. Zanim ktoś napomknie o Alone in the Dark – wszyscy wiemy jak to kiedyś było z grami. Na ten tytuł trafiłem po prostu o wiele później.

Ecstatica 1994 game play part1 of 2

Śmiejcie się, śmiejcie, ale dla młodziutkiego gracza wyskakujący zza kadru goblin (czy cokolwiek to było) to nie lada przeżycie. Bałem się. Grałem jednak, nie spodziewając się, jak wielki będzie to dla mnie w przyszłości problem.

Granie w czasach bez Internetu

Przez następnych kilka lat powyższe było zakopane gdzieś głęboko w mojej podświadomości – od zawsze ciągnęło mnie do tego typu gier, przy czym zawsze “coś było nie tak”. Jak bardzo się boję i (równocześnie) jak mocno chcę grać, dotarło do mnie jednak nie wcześniej, jak podczas pierwszego kontaktu z Resident Evil. Kultowy survival horror, który zrobił z tego typu gier pełnoprawny gatunek i pomógł uczynić z zombiaka jedną z bardziej kultowych postaci popkultury, na zawsze pozostanie w mojej pamięci jako gra, “w której z okna wyskakiwały psy” (ewentualnie, jako gra “w której tylko czekałem aż zaatakują mnie te cholerne kruki”).

Nie powiem ile razy zaczynałem pierwszą część Resident Evil od początku. Grę miałem pożyczoną, w wersji niemieckiej. “Was is das?” “Das ist Blut”, Barrego i Jill, zapamiętam do końca życia. Nie wiem, co powodowało, że nie chciałem w to grać, a zarazem czułem, że muszę. Historia? Odrobinę wstyd mi o tym pisać, ale naokoło zakończenia tej gry narosło mi w młodym życiu tyle mitów, że opowieści pięć lat starszych kolegów o jakimś “drugim domu” traktowałem z tak kuriozalnym namaszczeniem, że aż się w tej chwili rumienię.

A Internetu i YouTube wtedy nie było. Good old times. Dodam tylko, że grę skończyłem.

Granie w parze

Kolejnym pamiętnym tytułem był pierwszy Silent Hill. W jego przypadku sytuację miałem odrobinę lepszą, bowiem wykształcony “wyżej” system częstokroć naginałem na swoją korzyść – grał kumpel, ja kibicowałem, okazjonalnie przejmując joypada, bo ktoś “musiał siku”. Problem w tym, że życie ma tendencje do bycia kurtyzaną, musiałem więc i podczas tych krótkich przelotów trafić na coś, co sprawiało, że pod sercem było lżej, ale w spodniach już niekoniecznie.

Jak chory i pokręcony umysł musiał mieć ktoś, kto wymyślił tę scenę, nie wiem. Wiem jednak, że kiedyś go dorwę i zademonstruję istotę jednego z kultowych tekstów Księcia o... wyrywaniu głowy i wypróżnianiu się do szyi.

Silent Hill 1 - Locker Room Scare

Mniej więcej w podobnym czasie ogrywaliśmy jeszcze jeden tytuł: Dino Crisis. Dinozaury nie są straszne? Dopóki nie wyskakują przez szybę, kiedy się najmniej tego spodziewasz. Zawsze zaskakiwało mnie jak developerzy z Capcomu potrafili “oczywiste miejsca” przez całą grę takimi pozostawiać tylko i wyłącznie po to, żeby przy setnym backtrackingu pod koniec gry, gdy się już przyzwyczaisz, że tam nic Ci nie grozi, przyprawić Cię o zawał. W DC bywało podobnie, ale mistrzem tego typu zagrywek był Resident Evil 2, ze swoim dwupłytowym systemem “narobisz w pory, gdy będziesz tędy biegł w drugim scenariuszu”.

OMFG!!! - Dino Crisis - Funny Gaming Moment

Do czołówki gier, w które “chciałem, ale się bałem”, dołączyć mogę FEAR’a, a w zasadzie scenę z Almą, po której przestałem w to grać w ogóle….

F.E.A.R. - The Infamous Ladder Scene with Alma.(High quality)

Co jeszcze? praktycznie cały Aliens vs Predator, część pierwszą, na peceta (chociaż przyznać muszę, że całkiem srogi zestaw ciarek zaserwowało mi już leciwe i “kiepskie” Alien Trilogy na PSX’a). Był kiedyś na YT epicki gameplay, gość grał, pomimo że – kolokwialnie rzecz ujmując – robił w majty. W obliczu faktu, że nie mogłem go znaleźć, niech za ilustrację tego, jak wyglądałbym ja, gdybym się do gry zmusił, posłuży poniższy filmik:

Gry, w które nie zagrałem

W większej części odpuściłem też sobie Bioshocka, nie wspominając już o cyberpunkowym System Shocku, w którego zawsze chciałem, ale pewnie nigdy już nie zagram.

Silenty odpuściłem sobie po odsłonie trzeciej, zadowalając się ukończeniem (niejako w zastępstwie) większości Residentów (choć przyznam, że np. piątka nie była w połowie tak straszna jak jedynka). Co ciekawe, w gry, które raczej bawią się moją psychiką, zamiast dosłownie straszyć (a mam tu na myśli np. takie Clocktower 2), grywałem raczej bez problemów. Z horrorami w wersji filmowej jest podobnie. Do wszystkiego zaś, ciągnie mnie jak cholera.

Taka toksyczna miłość.

Robert Malinowski

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.