Szkolny lans w latach 90. Jakie gadżety były wtedy na topie?

Szkolny lans w latach 90. Jakie gadżety były wtedy na topie?08.09.2012 12:03
Marta Wawrzyn

W piórniku pachnące gumki, wielokolorowe długopisy i szpanerskie korektory, za paskiem walkman, w plecaku pierwsza Nokia i Game Boy, a na ręku zegarek z kalkulatorem albo lepiej - melodyjką. Z nostalgią dziś wspominamy gadżety, które uczyniły tak wspaniałym nasze dzieciństwo w latach 90.

Pachnące gumki, kolorowe karteczki, albumy z naklejkami

Nie jestem pewna, co dziś trzeba mieć, żeby móc porządnie lansować się w szkole. W końcu smartfona na przerwie może wyciągnąć już każdy, a w domu na niemal wszystkie dzieci czekają laptopy czy tablety, szybki Internet, mnóstwo gier. Gdybym teraz była w liceum, na pewno bym chciała coś z przedstawionych przez Łukasza najciekawszych gadżetów do szkoły - może skaner Iris Scan Book 2 albo plecak z panelem słonecznym? Na pewno nie długopis z wiatraczkiem, choć doceniam pomysł.

Ponieważ jednak chodziłam do szkoły w latach 90., szkolny lans wspominam zupełnie inaczej niż będą go wspominać dzisiejsze dzieci. Nie chcę przez to powiedzieć, że byłam lepsza, mądrzejsza czy tańsza w utrzymaniu niż "ta dzisiejsza młodzież", bo to nieprawda. Ale niewątpliwie gadżety i szkolne zabawy dzieciaków z lat 90. dzieli od obecnych spora przepaść.

W latach 90. w piórniku wypadało mieć nie długopis z wiatraczkiem, a długopis wielokolorowy, często zawierający pięć i więcej wkładów, przez co był tak gruby, że pisanie nim prostą czynnością nie było. Dziewczynki, które umiały ładnie pisać, od długopisów wolały "eleganckie" pióra kulkowe. Trzeba było uważać, bo po mocniejszym przyciśnięciu takiego pióra do papieru mogła nastąpić katastrofa – i znów wracało się do zwykłego długopisu.

Prawdziwym królem każdego szanującego się piórnika był korektor, przyrząd cenny, będący zwykle obiektem pożądania całej klasy. A ponieważ wszyscy go pożyczali, bo zwykłe skreślenie było zbrodnią (również w oczach dbających o to, by nasze zeszyty były ładne, nauczycielek), zwykle nie starczało go na długo. I trzeba było naciągać rodziców na kolejny. Prawie każdy za to miał pachnącą gumkę, którą albo miało się ochotę zjeść, albo użyć zamiast dezodorantu.

W mojej podstawówce na lekcjach królował jeszcze jeden gadżet, używany głównie przez chłopców i znienawidzony przez nauczycieli – laserowy wskaźnik. Nie po to go wymyślono, żeby świecić ludziom, oj, nie po to! Ale ile było zabawy i cennych przerw w czasie lekcji, i oczywiście uwag w dzienniczku...

Na przerwach królowała gra w kapsle, która zresztą ostatnio powróciła w czasie Polconu. Dziewczyny szpanowały jak kolorowymi gumami do skakania (czasem chłopaków też się dało namówić na tę zabawę), chłopcy woleli kauczukowe piłeczki. Było też jo-jo, i kultowa sprężynka, którą można było bawić się na schodach (do dziś mam swoją!). I kolejna rzecz, której nauczyciele nie cierpieli – adidasy z diodami, które okropnie świeciły, jak tylko dotykało się stopą ziemi. Na szczęście psuły się, zanim taki modniś oślepił wszystkich dookoła.

Sprężynka
Sprężynka

Zapewne też pamiętacie kolorowe karteczki, którymi można było się wymieniać, i naklejki do albumów, i gumy Donald albo Turbo (te drugie smakowały okropnie, ale zawierały obrazki z autami, też do wymieniania). Wśród dziewcząt królowały tajemnicze zeszyty o nazwie Złote myśli (które dziś z powodzeniem może zastąpić Facebook), a każdy, kto uważał, że jego plecak wciąż jest za lekki, kupował stworzony przez Jacka Prześlugę (tego samego, który potem tworzył Palikota) Kalendarz Szalonego Małolata. I pisma młodzieżowe, całe mnóstwo pism, takich jak "Bravo", "Popcorn" albo "Dziewczyna".

Walkman, Game Boy i zegarek z kalkulatorem

No dobrze, ale gdzie prawdziwe gadżety? - pytacie już pewnie. Spokojnie, właśnie do nich dobijamy. O komputerach nie ma co nawet pisać, bo to dla dzieciaków z lat 90. było marzenie. Owszem, w "bogatych domach" był czasem Commodore 64, ale większość z nas z pierwszymi komputerami i Internetem spotkała się dopiero pod koniec lat 90.

Commodore 64 (Fot. Flickr/ blakespot/Lic. CC by)
Commodore 64 (Fot. Flickr/ blakespot/Lic. CC by)

Na gry, takie jak Mortal Kombat czy Street Fighter, chodziło się do salonów gier, gdzie można było przepuścić całe kieszonkowe w jeden dzień. Pamiętam też chłopaków, zbierających się na przerwach dookoła szczęściarza, który miał Game Boya, czyli taką małą przenośną konsolę do gier. To był szpan!

Game Boy (Fot. fezz/Wikipedia Commons)
Game Boy (Fot. fezz/Wikipedia Commons)

A w domu niektórzy mieli nawet Pegasusa, czyli podróbę NES-a, do którego kupowało się na giełdzie komputerowej pirackie kartridże. Piękne czasy.

Pegasus (Fot. Ktoso the Ryba/Wikipedia Commons)
Pegasus (Fot. Ktoso the Ryba/Wikipedia Commons)

Ja w owych czasach byłam jeszcze prawdziwą dziewczynką, taką z gatunku mrocznych, więc grałam mało, za to non stop słuchałam Nirvany, Pearl Jamu i Kaśki Nosowskiej na pierwszym walkmanie. Marki nie pamiętam, pamiętam za to, że był wielki, nieporęczny, często wciągał taśmy, strasznie ciążył u paska dżinsów i na dodatek ciągle domagał się nowych baterii. Potem pojawiły się discmany, które jednak nigdy specjalnego szału wśród polskiej młodzieży nie zrobiły.

Dziś już raczej się nie przydadzą (Fot. Flickr/ cassettes/Lic. CC by)
Dziś już raczej się nie przydadzą (Fot. Flickr/ cassettes/Lic. CC by)

Wszyscy za to, dosłownie wszyscy, uwielbialiśmy zegarki, szczególnie wodoodporne. Dzisiejszym dzieciakom wystarczy komórka, żeby wiedzieć, która godzina, my chcieliśmy zegarki a to z kalkulatorem, a to z melodyjką, którą odtwarzało się publicznie na przerwie, a to któryś z tych gigantycznych, reklamowanych wszędzie modeli G-Shock. Większość dzieci dostawała swój pierwszy wypasiony zegarek na pierwszą komunię.

Popularny zegarek Casio (Fot. Flickr/Nadia308/Lic. CC by-sa)
Popularny zegarek Casio (Fot. Flickr/Nadia308/Lic. CC by-sa)

Nokia z wężem i Tamagotchi

Pierwsze komórki wśród znajomych pojawiły się dopiero, kiedy byliśmy w liceum, pod koniec lat 90. Moja kosztowała majątek i była gigantyczna. Na szczęście nie miała już tej okropnej antenki, z którą wstyd było wtedy się pokazać. Była to oczywiście Nokia, z kultowym wężem, budzikiem i kalkulatorem. Wcześniej posiadałam pager, kompletnie bezużyteczną zabawkę (no chyba że jesteś chirurgiem z filmu), którą wygrałam w konkursie i na którą bardzo rzadko zdarzało mi się otrzymywać wiadomości.

Oprócz pierwszych komórek pod koniec lat 90. szkolne przerwy opanowała jeszcze inna zabawka. Niepozorne, kolorowe elektroniczne jajko Tamagotchi z Japonii, które zawierało wirtualne zwierzątko. Trzeba było je karmić i po nim sprzątać, kiedy tylko tego od właściciela zażyczyło. Czyli zwykle w środku lekcji.

Tamagotchi (Fot. Flickr/ The Pink Princess/Lic. CC by)
Tamagotchi (Fot. Flickr/ The Pink Princess/Lic. CC by)

Pewnie nie udało mi się wymienić nawet połowy gadżetów, które ukształtowały dzieci i młodzież z lat 90., dlatego zachęcam Was oczywiście do uzupełniania listy. Co jeszcze pamiętacie, za czym tęsknicie, co byście chcieli, żeby lubiły Wasze dzieci?

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.